Alex.
Chłopak, którego poznałam trzy lata temu. Chłopak, któremu codziennie przez całe
dnie poddawałam co chwilę pełne kieliszki wódki. Mówił, że przez te kilka dni
musi poleżeć na dnie i upić cały smutek
by mógł później wstać i zawalczyć o to co mu się należy. Pił przez cały
tydzień, aż pewnego dnia przyszedł do mnie i spytał mnie czy mogę udawać, że go
lubię. Bo potrzebuję takiej osoby, która mu podstawi szklankę wody gdy
zapragnie kolejny raz zapić smutki alkoholem, a że jestem barmanką może nam się
to udać. I przychodził na samą wodę, truł mi tyłek całymi dniami, ale gdy
każdego dnia patrzyłam jak naprawdę wstaje i zaczyna walczyć zazdrościłam mu
tego i przyrzekłam sobie, że nigdy z mojej ręki nie dostanie alkoholu bo nie
może znowu upaść, a jeśli upadnie pobiegnę do niego z butelką wody. Po
miesięcznej naszej znajomości przyszedł do baru i zaczął mi dziękować, za
wszystkie szklanki wody. Dodał, że teraz moja kolei. Nie miałam pojęcia o co mu
chodzić. Kazał mi pić wodę i wstać by walczyć. Nie chciał mi odpuścić bo ciągle
powtarzał, że mogę pierdolić słodkie słówka o tym, że dobrze się czuję. On
widzi inaczej bo nie spełniam swoich marzeń jako barmanka, a mój uśmiech jest
tak rzadki jak nasze szczęście. Jako jedyny widział we mnie nadzieję i to on przybiegał
do mnie z butelką wody, gdy przychodziły tak koszmarne dni, że dusiłam się
przez to życie. Gdy na niego krzyczałam
i darłam się bo tak bardzo mnie drażnił swoim optymizmem on po prostu nagle
mnie przytulał i kazał dalej krzyczeć bo wierzy, że wtedy poczuję się lepiej.
Gdy wyzywałam go od najgorszych on mówił, że wie, że go kocham chociaż pokazuję
to bardzo dziwnie. Był zawsze gdy kogoś
potrzebowałam. Był zawsze gdy ktoś z naszej paczki go potrzebował. Pytaliśmy
się go, dlaczego wciąż tu jest. Przecież to miejsce jest dla przegranych. On
już nie był. Znalazł dobrą pracę, zaufał dziewczynie, która wydawała się być w
porządku. Odpowiedział, że będzie tu bo my jesteśmy. On wstał, teraz nam pomoże
wstać. Nie zostawi nas nigdy.
To był mój
Alex. Nigdy nie powiedziałam mu, że go kocham. Nigdy nie przyznałam, że jest
moim przyjacielem. Nigdy nie pytał
dlaczego tu jestem i co się stało, że taka jestem i tak się zachowuje. Po
prostu był i to wystarczyło by uwierzyć, że anioły istnieją.
- Naomi. –
usłyszałam szept za sobą. Wzięłam głęboki wdech i przetarłam szybko mokre
poliki. Odwróciłam się na pięcie patrząc na jego zmartwioną twarz. Nie
zasługiwałam na to by się o mnie martwił.
-Proszę…
powiedz mi jak? I dlaczego zgodziłeś się zabić człowieka?- spytałam cicho. Może
to znowu ja się oszukiwałam, że możemy wrócić do tego co było. Przecież nie
jesteśmy tymi samymi ludźmi, nie mamy prawa już do tego szczęście, które
mieliśmy. Koniec, to był koniec, nie
wiem dlaczego wierze, że ta historia może trwać dalej. To nie jest mój Harry.
Mój Harry jest tylko w wspomnieniach i w tym momencie próbuje oszukać
przeznaczenie. Starłam się by Harry z wspomnień stał się żywy. Chce go
przywrócić do mojego życia. Czy da się
wygrać walkę z przeznaczeniem?
- Nie jestem
taki. – zaczął cicho. – Miałem wypadek w
którym straciłem pamięć. Ale nie byłem wtedy sam, wszyscy mówią o dziewczynie,
która wtedy była ze mną. Każą mi jej nienawidzić bo mnie zniszczyła. Nie wiem jak nienawidzić osoby której nie
znam. Może była mi bliska, nie wiem. Nie mam pojęcia o swoim życiu Naomi, bo za
każdym razem gdy pytam o nią wszyscy odwracają wzrok. A Matt przyszedł do mnie
i powiedział, że ją zna i jeśli im pomogę powiedzą mi kim ona jest. Nie jestem
taki. Nie zabijam ludzi dla przyjemności. Chciałem tylko poznać siebie.
Dowiedzieć się kim byłem bo mam przeczucie, że ludzie którzy uważają się za
moich bliskich ukrywają połowę mojego życia. Nie chciałem nikogo zabić. A tym bardziej
Ciebie, Naomi.
- Matt nie
powie Ci tego co obiecał, ponieważ nie żyje. – powiedziałam nie podnosząc
głowy. Jestem zmęczona tym, że wszystko w moim życiu musi być takie trudne. I
nie wiem jak kolejny raz mam przeżyć jego odejście, skoro pierwsze o mało co
mnie nie zabiję. Wiem to, wiem, że zabraknie mi sił by walczyć. Jestem zmęczona
tym wszystkim. – Ale ja mogę Ci powiedzieć…
- Co?-
przerwał mi marszcząc czoło. Podniosłam głowę głęboko oddychając.
– To przeze mnie miałeś wypadek. To ja Cię
zniszczyłam.
- Nie nie
nie nie nie. – zaczął cofając się do tyłu. Widziałam łzy w jego oczach. Gdy
patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, jakby błagał, żebym powiedziała, że to beznadziejny dowcip. – Kłamiesz! Od samego
początku kłamiesz!- krzyknął kręcąc głową na boki. Nie panowałam nad łzami, które
spływały po mojej twarzy. – Powiedz do
cholery, że kłamiesz! – krzyknął, a pierwsze łzy popłynęły po jego policzkach.
– Błagam powiedz, że kłamiesz bo jeśli tego nie powiesz… jeśli to prawda… to
zniszczyłaś mnie kolejny raz.
- Harry…-
szepnęłam błagalnie, ale mi przerwał. Nie patrzył już na mnie błagalnie. Jego
oczy iskrzyły gniewem. Patrzył na mnie jakbym była odrazą. Bo byłam.
- Zamknij
się! – warknął. – Nie chce Cię słuchać! Wszyscy mieli rację, że nie powinienem
poznawać dziewczyny, która mnie zniszczyła. Mieli rację, bo żałuję, że poznałem
taką kłamliwą sukę jaką jesteś Ty! – krzyczał z gniewem. Nawet na mnie nie
patrząc odwrócił się idąc w stronę swojego samochodu. Obszedł go, otworzył
drzwi od strony kierowcy i spojrzał na mnie z
odrazą. – To dobrze, że Cię nie pamiętam. Nawet już nie chce. – dodał po
czym wsiadł do środka i odjechał z piskiem opon.
Upadłam na
kolana wybuchając płaczem. Nie chce być tym kim jestem, nie chce myśleć o
wszystkich złych rzeczach, które nigdy z czasem nie bolą mniej. Nie chce tego
czuć. Nie chce być osobą, która wszystko niszczy. Nie chce być osobą, która
każdego rani. Miało być dobrze. Miałam
nadal być dziewczyną z szczęśliwym dzieciństwem. Z troszczącymi się rodzicami i
przy boku z miłością mojego życia. Miałam nadal być dziewczyną, która kochała
swoje życie i nigdy nie poddawała się przez upadki. Która zawsze się uśmiechała
bo miała tak wiele, że smutek nie mógł wygrać z moim szczęściem. Miałam być
dziewczyną, którą Harry Styles będzie kochał wiecznie, bo ona jak oszalała
bardzo go kochała. Miałam być tą dziewczyną, o której nie mógł by zapomnieć.
Dzięki, której by się śmiał. Dziewczyną która by sprawiała, że chciał żyć.
Miałam być jego sensem , największym szczęściem. Mieliśmy być razem całe życie,
nie tylko chwilę. A ja… miałam być tą dziewczyną.
Nienawidzę
dziewczyny, która spowodowała jego wypadek. Dziewczyny, która odebrała mu każdy
dar życia. Dziewczyny, która zmieniała jego radość w smutek, pozbyła się
jasności i dała ciemność. Dziewczyna, która zadała mu największy ból świata.
Która go zniszczyła by kolejny raz dać mu nadzieje i na koniec zniszczyć. Tak
bardzo nienawidzę tej dziewczyny, że nie mogę siebie znieść. Nie mogę spojrzeć na nią w lustrze, bo mam
ochotę wziąć nóż i ją zabić by więcej nie mogła nikogo zranić. Tak bardzo
nienawidzę dziewczyną, która na to wszystko zasługuję. Nie chce być już dłużej
tą dziewczyną.
Nie zniosę
jej. Nie dam rady dalej żyć sama ze sobą.
To wszystko
boli za mocno. Tak bardzo, że mam ochotę tu leżeć aż umrę, bo nawet nie mam
siły wstać. A myśl, że jutro nadejdzie mnie przeraża i bardziej zachęca do
śmierci.
- Naomi. –
usłyszałam zza sobą męski głos w tym samym czasie czując dotyk na swoim
ramieniu. Przetarłam mokre policzka i lekko się uśmiechnęłam patrząc w pustą
przestrzeń.
- Jak to się
stało, że jesteś jedyną osobą do której mogłam zadzwonić?. – szepnęłam. Kąta
okiem widziałam jak brunet siada obok mnie i zaczyna się gapić przed siebie.
- Nie wiem.
– odpowiedział szczerze. – Moi rodzicie mają domek cztery godziny z stąd. Jak
chcesz mogę Cię tam zawieść. Chcesz,
żebym tam z tobą został?
- Nie. –
odpowiedziałam przenosząc wzrok na niego. – Chce być sama.
- W
porządku- odpowiedział i oboje wstaliśmy idąc powoli do samochodu. Zadzwoniłam
do niego bo wiedziałam, że jako jedyny nie będzie pytał co się stało. Jako
jedyny mnie zrozumie i to, że muszę sama się z tym uporać. Byłam pewna, że nie
powie nikomu.
Wsiadłam do
ciepłego samochodu pociągając nogi na fotel wcześniej zdejmując trampki.
Oparłam głowę o zagłówek i bez wyrazu zaczęłam wpatrywać się za szybę. Już sama nie wiedziałam co czuję. Wszystko we
mnie krzyczało. Co bardziej bolało. Złość. Strach. Wszystkie myśli toczyły
wojny, tak bardzo pragnę znaleźć się po zasięgiem tej wojny.
Przed moimi oczami nagle wyrosła paczka
papierosów. Westchnęłam i ją wzięłam wyjmując jednego papierosa a resztę
podałam brunetowi. Odpaliłam go
zaciągając się. Nikotyna. Błagam chociaż ty spraw by wszystko we mnie ucichło.
Otworzyłam
szybę gdy ruszyliśmy z miejsca kierując się w nieznanym dla mnie kierunek. Nie
obchodziło mnie gdzie teraz będę. Potrzebuje kilka dni by wszystko chociaż
trochę poukładać i nabrać siły by zacząć walczyć o nas. Oboje musimy odpocząć.
Zawalczę, ale dajcie mi chwile ukojenia bo to wszystko boli tak bardzo. Muszę
wstać, lecz nie jestem jeszcze na to gotowa.
****
- Mamy
szczęście, że klucz ciągle jest w tym samym miejscu. – usłyszałam gdy stałam
pod drzwiami, a Zayn poszedł szukać klucza. Wyminął mnie na werandzie i
otworzył drzwi wchodząc do środka, weszłam za nim powoli rozglądając się po
wnętrzu. Było zwyczajnie.
- Zayn… nie
mów nikomu. Potrzebuje pobyć sama i pozbierać się. – zaczęłam cicho patrząc na
niego zmęczonymi oczami po płaczu. Wiem, to dopiero początek oceanu.
- Dobra. Jak
coś to masz dzwonić. – odpowiedział cofając się do wyjścia. – Naomi?
- No?-
spojrzałam na niego.
- Jak tu
wrócę to nie chce cię znaleźć martwą. – spojrzał na mnie smutno. Przegryzłam
dolną wargę.
- I tak już
jestem martwa. – odpowiedziałam przechodząc do salonu. Usiadłam na kanapie słysząc zamykanie
drzwi. Schowałam głowę w rękach nie
mogąc ze sobą już wytrzymać. Potrzebowałam wódki. Potrzebowałam na chwilę
zapomnieć. Potrzebowałam przestać być tym kim jestem.
Podniosłam
głowę słysząc otwieranie drzwi. Spojrzałam przez ramie widząc Malika, który
szedł w moją stronę z czymś w ręce.
- Wiem…-
zaczął szybko przerywając. – Kurwa… On tu jest. – zaczął niezrozumiale. – Alex
tu jest. Patrzy na nas i zacznie cię straszyć jak zaczniesz pić procenty. –
wyciągnął w moją stronę butelkę wody. Zmarszczyłam czoło.
- Dajesz mi
wodę?- spytałam zdziwiona.
- Ty mu ją
dawałaś i się podniósł. – odpowiedział trochę zmieszany.
- Dzięki za
wodę Zayn. – odpowiedziałam ściskając w ręce butelkę. Przytaknął lekko się
uśmiechając i bez słowa wyszedł tym razem już nie wracając. Przeniosłam wzrok na butelkę wody niepewnie
na się patrząc.
- Nienawidzę Cię za te wody. – odparł
oburzony gdy podałam mu szklankę wody.
- Pij nie pierdol. Jak wypijesz
grzecznie, mam dla ciebie nagrodę. – odpowiedziałam posyłając mu uroczy
uśmieszek.
- Naprawdę?- spytał ożywiony. – Jaką?
- Szklankę wody z kostką lodu. –
odpowiedziałam śmiejąc się. Posłał mi zabójcze spojrzenie.
- Wredna małpa. – burknął pod nosem
sięgając po szklankę wody i upijając łyk.
Teraz zapłacę za swoje wszystkie razy gdy
nabijałam się z niego i jego wody.
- To tylko
dlatego, że Cię kocham wodopijko.- powiedziałam sama do siebie na głos i
odkręciłam butelkę biorąc kilka łyków. – Kurwa, Alex… Jak ci to pomogło?
Co zrobić
gdy stoję na skrzyżowaniu świadoma tego co właśnie straciłam i niepewna tego co
mnie czeka. Mam przed sobą dwie drogi, a jedyne czego chce to odwrócić się i
cofać bym mogła wszystko od nowa przeżyć. Nie mogę. Nie chce się godzić z moim
losem. Nie powiem co było nigdy nie
wróci taki los. Nie chce tego. To ja
zbudowałam swój świat. To ja o niego walczyłam. Oddałam całe swoje serce, więc
dlaczego to nie ja decyduje kiedy mój koniec?
Chce się
odwrócić. Chce się cofać. Chce odzyskać siebie.
Pod ławą na
kolejnej małej półce dostrzegłam zeszyt. Niepewnie wstałam i wzięłam go wraz z
długopisem. Jeśli nie umiesz powiedzieć
tego co czujesz, napisz to. Jeśli są to prawdziwe słowa nigdy nie stracą
wartości. Na papierze ani gdy je powiesz. Przypomniałam sobie słowa taty i
wyrwałam ze środka kartkę. Porwałam ją na małe kawałeczki na których zaczęłam
pisać.
Harry wiem, że mnie nienawidzisz, ale
proszę przeczytaj to zanim zdecydujesz się na podarcie.
Dziesięć rzeczy, które są dla mnie
wszystkim. Chce żebyś o nich wiedział.
1.Zakochaliśmy się w sobie bo byłeś
nachalnym głupim zabawnym idiotą, który kazał mi żyć dla niego. Był to 1 luty.
2. Nasza pierwsza randka odbyła się w
restauracji, ale za chwile z niej uciekliśmy bo oboje nie lubimy tam chodzić.
Był to 4 luty, godzina 19.05. Miałeś być o równej, ale się spóźniłeś.
Wybaczyłam Ci to bo przekupiłeś mnie lodami. Wiadrem lodów.
3. Nasza druga randka skończyła się w
szpitalu na morfinie. Chciałeś udowodnić, że potrafisz jeździć na rolkach. Nie
przewidziałeś wielkie góry przed Tobą. Zjechałeś z niej, ale nie do końca na
nogach. Był to 6 luty. Godzina 20.30 Zdjęcie w szpitalu- zrobione.
4.Nasz pierwszy pocałunek był dnia 7
lutego. Godzina 21.18
przy piosence James Blunt - You're beautiful.
5. Piosenka James’a Blunt’a była tylko
nasza. Za każdym razem gdy razem spaliśmy, śpiewałeś mi ją.
6.Pierwszy raz spaliśmy razem 23
marca u Ciebie w domu z ostrzeżeniem twojej mamy, że mamy się nie pieprzyć. O
godzinie 24 powiedziałeś dobranoc i to była jedna z najlepszych nocy.
7. 24 marca o godzinie 11 nasze
pierwsze wspólne siadanie i spalony bekon twojego dzieła. To wszystko zwaliłeś
na mnie mówiąc ‘ masz za słodkie usta by się od nich oderwać, przez ciebie nie
zauważyłem, że bekon się przypala. ‘ Jasne.
8. 21 luty. Przedstawiłeś mnie swoim
rodzicom.
- Mamo, tato to jest moje całe życie.
– zacząłeś.
- Mam na imię Naomi. –
odpowiedziałam.
- Miło cię poznać, życie. – nabijał
się twój tata.
Godzina 19.30. Pierwsze piekło w
twoim domu.
9. 6 kwiecień godzina 16.00
powiedziałeś, że mnie kochasz.
10. 19 marca spytałeś czy będą twoją
dziewczyną. O godzinie 11.25 oficjalnie byliśmy razem.
Dziesięć faktów o nas
1. Nienawidziłam słowa ‘aha’ więc
specjalnie często je powtarzałeś.
2. Gdy byliśmy nie siebie źli nawzajem dodawaliśmy do swoich potraw
wszystko czego nie lubiliśmy by zrobić sobie na złość.
3. Nie lubiłeś chodzić do kina, ale
chodziłeś bo ja uwielbiałam i robiłeś to dla mnie. Nigdy nie chciałeś mi
wybaczyć, że kiedyś zostawiałam cię w kinie gdy usnąłeś podczas filmu.
Stop. Nie przeczytałeś tego.
4 .Nienawidziłam pikantnego jedzenia,
ale za to Ty kochałeś. Gdy robiłeś nam jedzenie pieprzyłeś, aż twarz
wykrzywiało, ale nie byłam wstanie Ci odmówić i polubiłam ostre rzeczy, które
robisz.
5 .Zawsze gdy padał deszcz
wybiegaliśmy na dwór bo chcieliśmy tańczyć
i całować się jak w filmach.
6. Naszą codziennością były
zakłady. Miedzy innymi o to, kto będzie
wybierał filmy przez następny miesiąc. Wygrałeś i wybierałeś same horrory,
których nienawidzę bo się boje. Ty sobie ułożyłeś w główce plan, że dzięki temu
będą się do Ciebie przytulać. Natomiast ja się wycwaniłam i zabrałam na
oglądanie swojego misia od koszmarów. Wyrzuciłeś go za okno w ciemność. Boje
się ciemności, nie mogłam po niego wyjść. A ty się cieszyłeś zadowolony. Był
foch na kilka godzin.
7. Mieliśmy umowę. Jeśli przetrwamy
wszystkie godziny w szkole to idziemy na czekolady. A gdy tylko trochę, to też
pójdziemy.
8. Oboje nienawidziliśmy chodzić na
zakupy. Gdy musieliśmy przekupywaliśmy twoją siostrę by poszła za nas. Drożej
nas to wychodziło, ale mogliśmy leniuchować cały dzień.
9. Raz przeszliśmy na dietę bez
słodyczy. Oboje podjadaliśmy po kryjomu. Przyłapałam Cię na jedzeniu batona.
Wygrałabym tą wojnę gdybym nie miała w ręce i buzi batona. Przyrzekliśmy sobie, że nigdy więcej żadnych
diet.
10. Codziennie wieczorem chodziliśmy do
parku i śmialiśmy się z ludzi którzy obok nas przechodzili , albo wymyślaliśmy
im historię. Za każdym razem twierdziliśmy, że żadne z nich nie będzie tak
szczęśliwe jak my.
Dziesięć rzeczy, które tylko my
wiemy.
1. Nigdy nie lubiliśmy spaghetti
twojej mamy, która robiła to co weekend. Zamykaliśmy się w twoim pokoju i
dawaliśmy przez okno pieskowi. A później szliśmy na miasto na hamburgery.
2. Mieliśmy jedno miejsce o którym
nikt nie wiedział.
3. Wypiliśmy butelkę wina z barku
moich rodziców, a wszystko zgoniliśmy na dziadka.
4. Jak pierwszy i ostatni raz byliśmy
w restauracji to zabraliśmy mydło z łazienki, bo pięknie pachniało. A stwierdzaliśmy, że skoro zapłaciliśmy za
obiad, który nie był dobry, to mydło nam się należy.
5. Uwielbiałeś oglądać ze mną film ‘
Trzy metry nad niebem ‘ Zabroniłeś komukolwiek o tym mówić. Groziłeś mi
pieprzem.
6. Pod łóżkiem mam schowane nasze
liściki, które pisaliśmy na lekcjach z nudów. Same o seksie.
7. Hodowaliśmy robaki, ale nam uciekły
ze słoika, bo zostawiliśmy otwarty. Znalazły się w pokoju twojej siostry, ale
się nie przyznaliśmy.
8. Raz uciekliśmy w nocy z twojego domu
i całą noc przesiedzieliśmy w naszym miejscu rozmawiając o wszystkim.
9. Gdy u mnie był zjazd całej rodziny
na urodziny mamy, dosypialiśmy do cukierniczki sól zamiast cukru. Okazało się przed wszystkim,
że mama jest niezdarą i się pomyliła.
10. Zrobiliśmy pogrzeb motylkowi, który
leżał martwy w naszym miejscu i śpiewaliśmy ‘To już jest
koniec, nie ma już
nic. Jesteś motylku wolny, możesz już iść. ‘
Mogłabym wymienić o wiele więcej
rzeczy , których nigdy nie zapomnę. Rzeczy, które były nasze i tylko my je
robiliśmy. I tajemnic, które sobie mówiliśmy, ale mnie już ręka boli. Jeśli mi
pozwolisz, resztę opowiem Ci później.
Naomi.
Odłożyłam
długopis, a kartki zgięłam na pół. Postanowiłam mu to dać. Wiem, że nie będzie
chciał mnie widzieć, tym bardziej wysłuchać, więc muszę tam jechać. Do naszego
miejsca z nadzieją, że je odwiedza i znajdzie kilka kartek, która są
szczere. Nawet jeśli mi nie wybaczy, ma
prawo ode mnie żądać opowiedzenia o naszej historii, a potem odejść. Zrobię
wszystko by go zatrzymać. Potrzebuje trochę dni i trochę więcej wódki.
Wody.
Spojrzałam
na stolik, gdzie mój telefon zaczął obracać się przez wibracje. Westchnęłam
powoli sięgając po niego. Dzwonił Brian, musiałam odebrać, jeśli nie chce
usłyszeć o jego zawale z niepokoju.
- Halo.-
odebrałam zachrypniętym głosem od płaczu. Odkrzyknęłam.
- Naomi?
Wszystko w porządku? Powiedziałaś mu? Jesteś z nim? Wracasz? Co się dzieje? –
wybuchł pytaniami. Wywróciłam oczami ocierając rękawem mokre policzka.
Oczywiście, że musiałam się rozbeczeć pisząc liściki.
- Tak,
Brian. Jestem z Harrym i wszystko jest w
porządku. Powiem mu dopiero jak będziemy musieli wracać, bo chce przez chwile
znowu być szczęśliwa.
- Jesteś
szczęśliwa?
- Bardzo. –
szepnęłam zagryzając wargę. Kolejny łzy spłynęły po mojej twarzy. Nie chce by
się martwił o mnie. Nie chce by tu przyjeżdżał. Obiecałam mu, ale tylko to, że
wrócę cała.
- To dobrze.
Wiesz jak coś to masz dzwonić.
- Wiem. –
odpowiedziałam i się pożegnałam rozłączając się. Rzuciłam telefon na bok, a
sama położyłam się kanapie pociągając nogi i zwijając się w kłębek.
Nadszedł
taki moment, że nie walczyłam. Nie krzyczałam. Nie płakałam. Patrzyłam na wszystko obojętnym wzrokiem, na
to co się dzieje i przestałam, nie potrafiłam już niczego zrozumieć. Nie interesowało mnie już czy ktoś odejdzie
czy ktoś mnie zrani, albo ja kogoś zranię. Wszystko było obojętne. Byłam
martwa, przyznaje. Harry sprawił, że nie jest już mi obojętne czy ktoś odejdzie. Czy on odejdzie.
Przed dwa lata
wszyscy się mnie pytali czy odpowiada mi takie życie, który mnie niszczy. Odpowiadałam im, że życie nie jest
szczęśliwe , nie jest piękne. Życie jest
tragedią. Życie, to tu umierają anioły i rodzą się diabły. Więc tak, pasuję mi
to życie.
Nikt nie ma
pojęcia z jakim obrzydzeniem patrzę codziennie w lustro, nikt nie ma pojęcia
jak nienawidzę swojego ciała. Nikt nie ma pojęcia jak nienawidzę wszystkiego we
mnie. Nikt nic nie wie. A chciałabym być dumną chociaż z jednej rzeczy w sobie.
Chciałam być
szczęśliwa. Chciałam umieć powiedzieć szczerze, że wszystko jest dobrze.
Chciałam umrzeć bo nie mam już siły.
Patrzyli na
mnie z odrazą gdy siedziałam zapita i zapłakana pod murem. Krzyczałam do nich tylko
umieram, to nie jest zaraźliwe. Żadne z nich nie zatrzymałosię. Nikt nie
chciał mi pomóc. Dlatego dzisiaj, nie liczę na nikogo.
Muszę sama walczyć.
Od autroki:
Cześć kociaki :*
Dziękuje za wszystkie komentarze, to dlatego ten rozdział jest dodany dzisiaj. Bo tak to nie wiem kiedy bym go dodała. Każdy człowiek w swoim życiu przeżywa tragedie. Nie ma ochoty na nic. Jeść, pisać, spać czy żyć. Ja przeżywams swoją tragedie i nie mam sił. To jest powód, przez który następny rozdział nie pojawi się tak szybko. Muszę złapać sens, nabrać siły bo za nie cały miesiąc mam egzaminy, które zdecydują o moim życiu. Wszystko blogi spadły w moich obowiązkach, więc przepraszam, ale nie wiem kiedy następnym rozdział.
Dziękuje za wszystkie komentarze i liczę, że nadal tak będziecie komentować!
Kocham was, trzymajcie się ♥
Jeśli kogoś kochacie. Powiedzcie mu to. Bo nie znacie ani dnia, ani godziny kiedy ta szansa zostanie nam zabrana. Ta osoba nie będzie już stała przed nami i nie będziemy mogli jej przytulić i powiedzieć to co chcemy. Życie jest do dupy, nasze osoby zawsze będą odchodzić i zamiast się bać, że kiedyś nadejdzie ten koniec powinnyśmy cieszyć się tą wspólną chwilą póki trwa. Bo gdy jest za późno, zaczynamy siebie nienawidzić za to, że nas nie było, że nie zdążyliśmy wszystkiego powiedzieć, albo że powiedzieliśmy za dużo złych słów. Kochajmy póki możemy.
Ola, mistrzu. Nie wiem, nie mogę pojąć jak mogłaś nazwać na gg ten rozdział beznadziejnym. Czy Ty wiesz jak bardzo wzruszona jestem? Że mam łzy w oczach?
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest piękny i smutny zarazem. Nie mogę pojąć tego wszystkiego. Harry się dowiedział i nie przyjął tego zbyt dobrze. W sumie go rozumiem. Naomi nie mówiła mu prawdy, a on chyba naprawdę znowu coś do niej poczuł. Wiedziałam, że ich miłość jest jedyna w swoim rodzaju i nic nie może jej zabić. I wiem, że oni się pogodzą, muszą się pogodzić, bo są sobie przeznaczeni. To jest zapisane w gwiazdach, tam na górze, wiem to, nie pytaj skąd, ale wiem!
Popłakałam się, czytając fragment o Alex'ie. Boże, nie wierzę w życie. Ludzie nie powinni odchodzić. Gdzie jest w tym sens? No bo, rodzimy się, kochamy, a potem Ci ludzie umierają i nas zostawiają, a potem i my umieramy. Nie potrafię tego pojąć, to jest trudne do zrozumienia. To jak Nao pomagała Alex'owi jest piękne. Naomi jest osobą, która ma piękną duszę i wiem, że podniesie się po tej stracie, bo jest silna. Z resztą po każdej burzy wychodzi słońce, prawda? :)
Rzeczy, które pisała Nao do Harry'ego też są piękne. Boże, oni byli taką idealną parą, nie mogę uwierzyć, że spotkało ich tyle nieszczęścia. Czym sobie na to zasłużyli? Jestem chyba głupia, bo nie wiem jak takie coś może zdarzać się ludziom.
Mam wielką nadzieję, że znowu będą razem i spotkają szczęście, które ich opuściło.
Olciu, mistrzu, wiedz, że ten rozdział jest perfekcyjny. Wszystko co tu napisałaś jest piękne, ma sens. Dziękuję za tak piękny rozdział jak ten. Jesteś najlepsza i trzymaj się.
Pozdrawiam, mocno ściskam i życzę weny xx
Nie masz za co przepraszać,prawdziwi czytelnicy będą zawsze z Tobą♥
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału , to jedne wielkie WOW.Jak Harry mógł tak zareagować no matulko,myślałam że będzie chciał najpierw coś od niej usłyszeć,a on wyjebał z takim fochem,że masakra XDDD Biedna Naomi :c
To co najbardziej ujęło me serce to były te wszystkie punkty przez nią wypisane.Czytając je,wyobrażałam sobie wszystkie te rzeczy,o których napisała.Mam nadzieję,że Hazz przeczyta to i przypomni sobie jak bardzo byli ze sobą szczęśliwi♥
Do kolejnego rozdziału♥
Mam nadzieję,że poukładają się wszystkie te Twoje sprawy.
Masz moje słowo,że będę wiernie czekać na kolejny rozdział,bądź notkę co u Ciebie słychać♥
@hazzmylover
Kochammm <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu cudowny. Gdy Harry o wszystkim się dowiedział a potem jak Naomi pisała listy miałam ochotę płakać... Piszesz świetnie i po prostu Ci zazdroszczę talentu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wszystko się ułozy i będą w końcu szczęśliwi.
Trzymam za nich kciuki, bo każdy zasługuje na szczęście i miłość, a tym bardziej oni, który już swoje wycierpieli.
Pozdrawiam Kate
♥
Ten rozdział jest piękny- tylko tyle mogę powiedzieć. Przykro mi z powodu tragedii, jak to nazwałaś, przez którą przechodzisz. Myślę, że potrzebujesz po prostu czasu i wszystko sie ułoży. Ps, nie życzę ci powodzenia na egzaminach, bo doskonale wiem, że zdasz. Jestem pewna ;*
OdpowiedzUsuńRozdział piękny!! Wiesz wykorzystaj swoje uczucia , muśli i wspomnienia . To czego nie zdążyłaś powiedzieć . Potem spal w wasztym magicznym miejscu . Wiesz czemu ? Bo ta osoba zostawiła tam czesść siebie . Gdy czas ci sie zatrzymuje i nie wiesz co dalej . Napisz słowa których było zadużo i rozżuci je na wiatr . Nie stuj w miejsu . Poburzy przychodzi słońce . Ktoś jest twoim słońcem . Kogaś musisz uszczęśliwić . Życi dla osoby , która czeka by iść dalej z tobą przez tą burze... Wykorzystaj tą słobość . Zduś w sobie lęk ciemność i pozwól życi światełku które po pewnym czasie oświetli całe twoje wnętrze . Mam nadzieje że rozumiesz :) Powodzenia :) Przepraszam za błędy :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest piękny wzruszający i wgl brak słów żeby go opisać toledo zdecydowanie mój ulubiony jak do tej pory :-)
OdpowiedzUsuńTypowo powalasz !:O
OdpowiedzUsuńMisia kocham Cię za te wszystkie opowiadania
OdpowiedzUsuńHarry dupku, mam Ci ochotę przyjebać, że po prostu ją zostawiłeś jak pieprzonego psa! Kurwa mać!
Łezki dla Alexa.
Zayn wkurwiający dupku jednak potrafisz być przyjacielem
Poukładaj sobie wszystko Misia, ja poczekam, wszyscy poczekamy
powodzenia An
Kocham to! Najlepsze opowiadanie jakie czytałam kiedykolwiek! Jak można mieć tyle talentu co ty?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Harry i Naomi będą razem. Strasznie podoba mi sie ten rozdział!
Bardzo cie kochamy! ♥
JAKI PIEKNY ROZDZIAL!
OdpowiedzUsuńZAKOCHALAM SIE
CZYTAM JUZ 823636 RAZ.
TO CO NAPISALA NAOMI BYLO TAKIE PIEKNE. P L A C Z E
MAM NADZIEJE ZE HARRY JA WYSLUCHA I WYBACZY JEJ ALBO CHOCIAZ NIECH PRZECZYTA TA KARTKE ! :( JA PIER JA CHCE JUZ NEXT BLAGAM X KOCHAM @niallzhuug (zmienilam z @lovmyangels)
OMFG, STANOWCZO MÓJ ULUBIONY ROZDZIAŁ! ZAKOCHAŁAM SIĘ!
OdpowiedzUsuńNao ma taką piękna duszę....
Powiedziała to dla hazzy, ja pierdole, myślałam że się nigdy nie odważy xd
a ten list...
Piękny
sliczny
wzruszający
niesamowity
niezapominalny
olsniewajacy
zapierajacy dech w piersi
bla bla bla itp.... Itd...
Brak slow! Aż się poryczalam, oni byli idealna parą. Jezu, ja chce takiego chłopaka.... ;( forever alone, kurwa
nie mogę w to uwierzyć, tak mi szkoda Naomi. ;( w dodatku jej przyjaciel zmarł, nie no...
TOO MUCH TOO MUCH FOR ONE DAY!
Ugh
życzę weny i zapraszam do siebie, u mnie niestety mały rozruch ;(
alone-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
ps. Pisze dosyć długie komentarze, bo z własnego doświadczenia wiem, że sprawiają one więcej radości niż och i ach, kocham rozdział.
@elciaaa085 - moglabys mnie informować? ;*
to przykre jak zachował się Harry... niby go rozumiem, ale jednak kurcze... jego zachowanie było zbyt impulsywne. :c współczuję Noemi... list, który do niego napisała - bardzo wzruszający, naprawdę. łezka się w oku kręci. to wszystko sobie wyobrażałam... byli razem tacy szczęśliwi, a kiedy przeczytałam, jak Harry przedstawił Noemi rodzicom to już po prostu padłam. wielkie AWWWWWW! <3 <3 czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na pierwsze tłumaczenie ciekawego, intrygującego i przerażającego fanfiction "STALKED". :D
Genialny!!!!!! Ten rozdział po prostu rozwalił moją psychikę. Jestem szczerze wzruszona. To trochę smutne, że Harry tak zareagował, ale zrozumiałe, w końcu go oszukała.
OdpowiedzUsuńWow !! Genialne !! ;**
OdpowiedzUsuń