Chcą go zabić.
Dlaczego,
Harry o tym wiedział ?
Ile jeszcze
życie będzie mi udowadniało, że mój Harry odszedł.
Szłam po cichu ciągnięta przez bruneta na górę
po schodach. Zayn uważnie się rozglądał, gotowy do użycia broni.
- Terra-
szepnęłam mocniej ściskając dłoń Malika. Coraz słabiej słyszałam jej
przestraszony głos. Próbowała im wmówić, że nikogo oprócz jej nie ma w domu.
Ostrożnie otworzył drzwi do naszego pokoju i pociągnął mnie do środka. Próbując nie robić hałasu podszedł do szafki, otwierając ostatnią szufladę. Za chwile stanął przede mną, wciskając mi czarny pistolet w ręce.
Ostrożnie otworzył drzwi do naszego pokoju i pociągnął mnie do środka. Próbując nie robić hałasu podszedł do szafki, otwierając ostatnią szufladę. Za chwile stanął przede mną, wciskając mi czarny pistolet w ręce.
- Naomi masz
się schować w szafie. Rozumiesz?- mówił szeptem. Jego cichy głos był opanowany,
ale nie mógł mnie oszukać. Widziałam jak jego usta drżą, ręce mu się pocą. A
jego oczy, pokazywało wszystko. Bał się śmierci.
- Nie.. –
zaczęłam szybko kręcą głową. Muszę o nich walczyć. Walczyć o Terre. Moją osobę.
- Musisz to
zrobić. – złapał moją twarz w dłoniach. – Obiecuję, ją uratować, ale ty musisz
tu zostać.
Przytaknęłam.
- Zayn…-
szepnęłam za nim, gdy powoli zaczął podchodzić do drzwi. – Za chwilę się
zobaczymy.
Przytaknął,
posyłając mi niepewny uśmiech. Ścisnęłam
mocniej w ręce broń, dłonie mi drżały, a w oczach miałam łzy. Zostałam sama.
Cisza, która bezlitośnie nie ustępowała przyprawiała mnie o dreszcze. Bałam
się. Nie swojej śmierci. Bałam, że oni już nigdy do mnie nie wrócą.
Niepewnie
spojrzałam na szafę, w której miałam się schować. Przełknęłam głośno ślinę i
najciszej jak potrafiłam weszłam do środka.
Cisza.
Przerażająca cisza.
Przerażająca cisza.
- Z własnego doświadczenia wiem, że
smutki najlepiej zapijać w dobrym towarzystwie. – usłyszałam męski głos.
Spojrzałam się na pusty kieliszek przed sobą, a następnie na bruneta, który
usiadł obok mnie przy barze.
- Niestety, Ty nie możesz mi tego
zaoferować. – odparłam odwracając wzrok.
- Myślę, że jestem najlepszym
towarzystwem na które mogłaś wpaść. – nie odpuszczał, zamawiając u barmana dla
nas kolejną kolejkę wódki.
- Moim najlepszym towarzyszem jest
wódka. – odparłam sięgając po pełnym kieliszek. – Jeśli nie wymiękniesz po
kilku kieliszkach, myślę, że mogę cię znieść.
Został tylko jego cwaniacki uśmieszek
i kolejki, których już nie byłam w stanie zliczyć.
- Wróć,
błagam. – szepnęłam. Walczyłam sama ze sobą, żeby tam nie zejść. Jednak ufałam
brunetowi. Obiecał, że wrócą. Uwierzyłam mu.
- Malik zostaw tą biedną dziewczynę,
nie widzisz, że przez twoje towarzystwo jeszcze więcej pije. – przy nas nagle
pojawiła się jakąś wysoka blondynka. Dopiero co poznany Zayn prychnął pod
nosem.
- Okazał się być dobrym towarzyszem
do picia. – odparłam, przeszywając ją spojrzeniem.
- Spytam cię o to jutro, po tym jak
obudzisz się jutro na kacu w jego łóżku. – uśmiechnęła się i odeszła dumnym
krokiem.
- To Terra. – odpowiedział na moje
pytające spojrzenie. – Nieznośna wiedźma.
Strzał.
Podskoczyłam
do góry, głową za zahaczając o wszystkie ciuchy.
Strzał.
Kolejny
strzał.
Strzał.
Strzał.
Jak oparzona
wybiegłam z szafy, wcześniej odblokowując broń. Gdy wybiegłam z pokoju ,
usłyszałam szyderczy śmiech, który z pewnością nie należał do mojego
przyjaciela.
Przełknęłam głośno ślinę i schodziłam coraz
niżej czując coraz bardziej wewnętrzny strach. Dłonie niebezpiecznie drżały, a
czarny pistolet zaczął dziwnie mi ciążyć na dłoni. Z każdym schodkiem niżej
mogłam dostrzec coraz więcej. Zamarłam w bezruchu widząc blond włosy leżące na
zimnej podłodze. Terry ciało leżało bezwładnie w kałuży krwi. Położyłam wolną
dłoń na swoich ustach by stłumić chęć krzyku. Moje załzawione oczy, zaczynały
schnąć. Nagle poczułam pewność siebie. Przestałam się bać. Wiedziałam, że
musiałam stracić swoje człowieczeństwo by mogli zapłacić za moją Terre. Zabije
Ich. Obiecuje.
Zaczęłam schodzić
coraz pewniej pozbywając ze swojego ciała strach. Musiałam to zrobić. Zeszłam
na dół szybko chowając się za ścianą. Wychyliłam się słysząc głosy obcego
mężczyzny, który przed chwilą stał w naszych drzwiach. Nie mogłam dostrzec
twarzy faceta, który śmiał się do mojego przyjaciela. Zayn stał przed nim ze
strachem w oczach. To nie był przyjazny śmiech. Dopiero teraz dostrzegłam, że
ten pieprzony facet celują bronią w Malika.
Mocniej
zacisnęłam ręce na spuście broni i wyszłam za ściany, spotykając się wzrokiem z
brunetem. Mogłam zobaczyć w jego oczach, że mnie przeprasza. Nie pozwolę na to.
Będzie miał szansę to zrobić jeszcze nie jeden raz.
- Nigdy nie
grozi się moim ludziom. – syknęłam zwracając uwagę na siebie, obcego faceta.
Zaskoczony obrócił głowę przez ramie w momencie gdy nacisnęłam na spust. Moje
palce nie chciały przestać. Kilka kul trafiło w jego ciało, aż upadł bezwładnie
na podłogę. Spojrzałam z przerażeniem na Zayn, który kucał chowając się przed
strzałami. Przez chwilę nie mogłam
złapać oddechu, nadal sobie nie uświadamiając, że zabiłam człowieka.
On chciał
nas skrzywdzić. Nie żałuje, że to zrobiłam.
- Terra. –
szepnął Zayn co mnie ożywiło. Szybko podbiegliśmy do leżącego ciała blondynki.
****
- Naomi..-
usłyszałam niewyraźny głos. Mruknęłam nadal nie otwierając powiek. – Naomi… -Oprzytomniałam
szybko otwierając zmęczone oczy. Gwałtownie podniosłam głowę i spojrzałam na
Zayn, który się obudził.
- Obudziłeś
się. – westchnęłam z ulgą. Poprawiłam się
na szpitalnym krześle obok łóżka na którym leżał brunet. Odkąd przywieźli go do
szpitala, nie wychodziłam z pokoju ani razu.
Okazało się, został postrzelony, a kula cudem uniknęła jego serca.
Minęło trzy dni, a on dopiero dzisiaj otworzył oczy.
-Mała…
dlaczego… płaczesz? – spytał z wielkim wysiłkiem. Mocniej ścisnęłam jego dłoń.
- To ze
szczęścia, że obudziłeś się. – skłamałam po części. Jestem szczęśliwa bo
obudził się i nie zostawił mnie samą, ale płacze bo jest ostatnią osobą, która
mi została.
- Nie…
oszukasz mnie. – upierał się. Jego wzrok spoważniał, a ciało zdrętwiało. – Czy…
ona… Terra…. Przeżyła?
Zagryzłam
wargę, próbując powstrzymać nowe łzy. Mocniej ścisnęłam dłoń bruneta. Spuściłam
głowę, nie chcąc spojrzeć w jego oczy. Łóżko za-skrzypiało, co mnie skłoniło do
spojrzenia na Zayna. Wyrwał z uścisku swoją dłoń i na łokciach z grymasem na
twarzy przesunął się na koniec łóżka. Za
chwilę spojrzał na mnie pokazując bym się położyła obok niego. Przez chwile
siedziałam bezruchu, lecz widząc jego samotną łzę spływającą z jego oczu,
zrozumiałam, że potrzebował mnie tak, jak ja potrzebowałam jego.
Ostrożnie
położyłam się obok niego wtulając się w jego bok.
-
Przepraszam, że jej nie uratowałem. – wyznał drżącym głosem.
-To nie
twoja wina. – szepnęłam ścierając łzy z twarzy. Co nie miało sensu. Za chwile
pojawiły się nowe łzy, a ja nie miałam siły ich ścierać.
Gdy ktoś od
nas odchodzi, wszystko uświadamiamy sobie od nowa. Kim byliśmy dla tej osoby. Jak się
zachowywaliśmy wobec niej. Czy okazywaliśmy to kim ona była dla nas.
Chcielibyśmy to wszystko zmienić i nic nie boli, jak brak tej możliwości. Nie
możemy już zrobić niczego. Patrze na siebie w lustrze i czuję do siebie
nienawiść. Nie mogę pokazać jak dla mnie
była bardzo ważna. Nie dowie się, że jej uśmiech był najcenniejszą rzeczą jaką
mogłam dostać. Jak jej obecność była mi potrzebna do życia. Nie dowie, że mimo
moich słów, które nigdy nie było dobre, nie dowie się jak bardzo ją kochałam.
Może dlatego
nienawiść do samej siebie jest tak wielka. Ponieważ nie dałam jej żadnych
powodów by myślała, że ją kocham. Ciągle
się kłóciliśmy, wiele razy błagam by sobie poszła i nie wracała. Teraz już nie
wróci, a ja błagam Boże, padam na kolana, zwróć mi ją. Bo nic nie jest tak
trudne jak życie bez niej.
Wróć do
mnie.
Wróć do
mnie.
Wróć do
mnie, błagam.
Nie
zostawiaj mnie, Terra.
****
- Naomi…-
zaczął cicho gdy nadal leżeliśmy w łóżku. – Co z wami?
- Nie ma już
nas, Zayn. –szepnęłam rozumiejąc, że zwracał się do mnie i Harrego. Coraz
częściej myślę o nas oddzielnie. – To nie ma sensu.
- Myślisz
tak przez jedną kłótnie?- spytał z pewnością podnosząc brew. Nie widziałam jego
twarzy, ale się założę, że właśnie to robi.- To nie Ty, Naomi. Czy naprawdę
chcesz z niego zrezygnować?
-Nie, nie
chce. Tu nie chodzi o jedną kłótnie, tylko o ty kim jesteśmy teraz. Rozumiem,
że nie możemy do tego wrócić co wcześniej mieliśmy, ale też tego nie zapomnę.
Patrzę na to jacy jesteśmy teraz i za chwile myśle jacy byliśmy wcześniej i czuje się jakbyśmy byli wrogami.
- Zaakceptuj
to kim jesteście teraz. Przecież to co macie teraz też może stać się czymś
pięknym. Nie możesz myśleć, że już więcej nie będziecie mogli poczuć szczęścia.
A co jeśli dopiero teraz poczujecie największe szczęście?
- Mam być
jego przyjaciółką i udawać, że jestem szczęśliwa?- spytałam krzywiąc się.
- Masz być
dla niego bo on Cię teraz potrzebuję. I bądź sobą nie udawaj, że jesteś
szczęśliwa, ale nie zapominaj, że on też w tym jest. Próbuję poznać siebie.
Próbuje poznać Ciebie. Musisz być cierpliwa, nawet jeśli to boli. Nie udawaj
dziewczyny, którą byłaś przed wypadkiem, bo jeśli pokocha tamtą osobę, a ty nie
będziesz miała już siły udawać to przestaniesz być sobą, którą kocha. Teraz
jesteś piękna i nie pokazuj mu na siłę świata, który mieliście, tylko spraw,
żeby z tego świata co macie teraz, nie chciał odchodzić.
- Kiedy ty
taki mądry się stałeś, co Malik?- zaśmiałam się. – To nie dobrze, że jesteś
mądrzejszy ode mnie, ale spokojnie. Pociesze cię, to niedługo minie.
- Zawsze
byłem od ciebie mądrzejszy. – wykłócał się, śmiejąc się szczerze.
- To smutne,
że w takim złudzeniu żyjesz. – wrzuciłam mu, śmiejąc się głośno. – Ale czego
nie robi się dla kaleki. Poudaje, że jesteś mądrzejszy.
- Jak z stąd
wyjdę to zobaczymy kto będzie kaleką.- odparł szybko wbijając mi palca w żebra.
- Umysłową to nadal Ty. – odegrałam się,
próbując odciągnąć jego palce z mojego ciała.
-
Przepraszam…- do Sali weszła pielęgniarka.- Musimy zabrać Pana na badania.
Przytaknęłam
i ześliznęłam się z łóżka. Spojrzałam rozbawiona na Malika pokazując mu język.
- Pamiętaj
jak wrócisz na morfinie to uciekam od Ciebie. – szepnęłam do niego.- Nie zniosę
twojej większej głupoty po haju.
- Ja twoją
znosiłem. – odparł oburzony.
- Bo jesteś
głupi. – krzyknęłam za nim gdy wyprowadzili go z łóżkiem z Sali. Potrzebuje
powietrza. Przez trzy dni, ani na chwilę
nie opuściłam tego pokoju. Dostawałam kurwicy tym bardziej, że nie znoszę
szpitali.
Wyszłam na
korytarz na którym był spokój. Zamknęłam za sobą drzwi gotowa wyjść na
papierosa dostrzegłam na krześle śpiącego bruneta. Co do cholery?
Po cichu
wycofałam się do Sali i zabrałam z niej koc pod którym ostatnio spałam.
Podeszłam do Harrego i delikatnie go przykryłam. Drżącą dłonią zgarnęłam kilka
loków z jego czoła uśmiechając się przy tym. Wyglądał jak anioł.
Zagryzłam
wargę powstrzymując łzy. Ostatnio za dużo sobie na nie pozwalałam. Wiedziałam,
że jak pozwolę wypłynąć jednej łzie one nie będę miały końca. Po cichu
wycofałam się w stronę wyjścia. Potrzebowałam powietrza i nikotyny.
Usiadłam na
ławce przed szpitalem i odpaliłam papierosa czując natychmiastowy spokój. Brakuję mi życia w którym nie było problemów.
Wszystko zawala się w jednym czasie. I Cholera, jak mam walczyć z tym?
Kochałam
go. Kocham go i darzę uczuciem, które
nie ma swojej jednej wielkości, wciąż rośnie i nie ma limitu. Wiele razy się
zastanawiam czy ona jest moim przekleństwem czy to ja nie potrafię zrozumieć,
że każdy właśnie pragnie takiej miłości i powinnam o nią walczyć. Tylko gdy w
miłości słucha się rozumu ona staje się bolesna i niemożliwa. Może ten błąd
zawsze popełniam.
Wróciłam do
środka i niepewnie usiadłam przy brunecie. Zastanawiało mnie dlaczego on tu
jest. Myślałam, że oboje jesteśmy zmęczeni tym co czujemy. A może tylko ja
jestem taka słaba?
- Oh to
Pani. – spojrzałam dziwnie na pielęgniarkę, która z uśmiechem przyglądała się śpiącemu
Harremu. Nie czuję zazdrości, ale zaraz jej zerwę ten uśmieszek. Tak z
sympatii. – Pani jest tą dziewczyną na którą czeka tu trzy dni.
- Co?-
spytałam zszokowana. Nie mogłabym go nie zauważyć. Może jakbym wyszła z pokoju
to bym go zobaczyła. Idiotka.
- Ten
chłopiec już tu siedzi sporo godzin. Prosiłam go by wszedł do środka, ale za
każdym razem odmawiał, twierdząc, że nie jest tam mile widziany. Proszę o niego
dbać. Widać, że mu zależy.
Zostawiła mnie
w totalnym szoku. Nie miałam pojęcia co mam o tym myśleć. Spojrzałam na bruneta
i przejechałam palcami po jego miękkich włosach. Zamarłam z ręką w jego włosach
gdy wymamrotał coś niezrozumiale, a za chwilę przykleił się do mojego boku,
kładąc swoją głowę na moich piersiach. Przez chwile jeszcze siedziałam nieruchomo, po
czym zaczęłam spokojnie oddychać.
- Dlaczego
to robisz, Harry?- szepnęłam ręką jeżdżąc po jego włosach. – Nie pozwalasz mi
przestać cię kochać.
Poprawiłam
koc na naszych ciałach i zamknęłam powieki opierając głowę o ścianę. Byłam
wykończona.
****
Przez chwile
czułam się cholernie dobrze, wybudzałam się ze snu i nie czułam cholernego
przeklętego zapachu szpitala. Nadal się do niego nie przyzwyczaiłam. Uchyliłam
lekko jeszcze sklejone powieki. Zesztywniałam czując pod sobą coś miękkiego, co
nie przypomniało szpitalnych siedzeń. Przede mną stał brązowy szklany stolik,
który nie przypomniał tego z Sali Malika. A ściana przede mną nie była zielono
–biała, lecz beżowa. I ten przyjemnych zapach.
Otworzyłam
oczy szerzej szybko wstając do pozycji siedzącej. To wszystko do złudzenia
przypominało moje mieszkanie. Tylko do cholery, jak ja się w nim znalazłam?!
- Spokojnie.
– spojrzałam przez ramie do tyłu z skąd dobiegł ochrypły głos. Harry właśnie
wychodził z kuchni niosąc w ręce dwie herbaty.
-Dlaczego
jesteśmy tutaj?- spytałam jeszcze trochę nie wybudzona.
- Ponieważ
musiałaś się wyspać. – odparł kładąc kubek z herbatą na stoliku przede mną.
- A dlaczego
nie mogłam spać tam gdzie zasnęłam?- spytałam marszcząc czoło. – Cholera, musze
jechać do Zayna.
Tak jak
szybko zerwałam się na równe nogi tak szybko wróciłam na miejsce. Harry
delikatnie pchnął mnie na kanapę, a sam kucnął przede mną, kładąc swoje ręce na
moich kolanach.
- Naomi
wyluzuj. – zaczął powoli- Zayn jest pod dobrą opieką, nic się nie stanie jak
będzie sam przez kilka godzin. A zresztą to dzięki niemu tu jesteś.
- Co?
- Chyba
wracał z jakiś badań i przyłapał nas na spaniu, więc kazał lekarzowi zrobić nam
zdjęcie i mnie obudził flesz.
- Zdjęcie?-
spytałam tępo.
- Taa.
Dodał, że to będzie prezent na nasz ślub.
- Naćpali
go. – stwierdziłam. Mówiłam, haj pierwsza klasa.
- Dlatego
uwierz, nie chcesz tam wracać. Malik na haju to trzy razy głupszy Malik.
Zaśmiałam
się szczerze na jego jakże szczery komentarz. To prawda. Nikt nie chce spotkać
Malika na haju, no chyba że twoim marzeniem jest zryta bania do końca życia.
Przez chwile zapomniałam o wszystkim słysząc jego szczery śmiech. I coś
zrozumiałam. Pieprzyć to jakie to ma być trudne, bo właśnie dla tego śmiechu
żyję i zrobię wszystko by go utrzymać na jego ustach.
-
Przepraszam. – powiedział patrząc mi w
oczy. – Przepraszam, że muszę wszystko spieprzyć. Wiem, że nie jestem Harrym,
którego chciałaś odzyskać. Jestem kimś kto wyładuje swój gniew w wyścigach.
Jestem kimś to widzi jedyne rozwiązanie w alkoholu. Jestem kimś zepsutym i
oszukanym. Próbuje tylko dowiedzieć się jak być sobą i wierzę, że dowiem się
tego gdy będziesz obok. Nie wiem jak czuł się tamten Harry przy Tobie, ale
wiem, że ten czuje się naprawdę dobrze.
Chce żebyś była przy mnie, po prostu była.
- Dobrze. –
zgodziłam się delikatnie uśmiechając.
- Dobrze?-
powtórzył.
- Tak. –
odpowiedziałam. – Będę przy tobie, tak długo jak mi na to pozwolisz.
Posłał mi
swój najpiękniejszy uśmiech, za który mogę nawet zabić. A to potrafię.
- Mogę cię o
coś prosić?- spytałam. Przytaknął. – Możesz mnie przytulić i chociaż nienawidzę
tych słów, możesz powiedzieć, że będzie dobrze?
- Dlaczego
chcesz to usłyszeć?
- Bo Tobie
uwierzę. – szepnęłam zagryzając wargę. Po chwili czułam jak podnosi mnie do
góry za ręce i mocno do się przytula.
- Będzie
dobrze, kochanie. – szepnął mi do ucha. Przymknęłam powieki uśmiechając się pod
nosem.
- Wiesz co
Harry?- spytałam. Odsunął się trochę, lecz nadal trzymał mnie w swoich
ramionach. Zaciekawiony spojrzał na moją twarz.
- Co?
- Będzie
dobrze. – powiedziałam to. I co najdziwniejsze. Wierzyłam w to.
- Dobra
dziewczynka. – zaśmiał się całując mnie w czoło.
Od autorki:
Witam was kociaki :*
Mam nadzieję, że tym rozdziałem Harry odzyska wasze serducha :)
Nie wypowiadam się na temat tego rozdziału, bo pewnie nie chcecie czytać moich narzekań :)
Jest rano, godzina 11 i jestem strasznie nie wyspana, więc nie mam pojęcia co miałabym dzisiaj tu napisać. Muszę trzymać kcicuki za egzamin mojej przyjaciółki. Moje piekło zaczyna się jutro ;c
Trzymajcie kciuki :)
30 KOMENATRZY= NOWY ROZDZIAŁ!
Kocham was <3
Będę mocno trzymała kciuki! dasz radę :D
OdpowiedzUsuńco do rozdziału
O M G TERRA WHYYYYYYYY :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC
WGL MALIK JAKI DAWCA MĄDRYCH RAD , NO PO NIM TO BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁA
TAK SAMO JAK NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ , ŻA HARRY PRZYJDZIE DO SZPITALA I ZABIERZE JĄ POTEM DO DOMU I WGL OMG OMG OMG MOJE FEELINGS JIFWEIJWWEFJEWJEWKJEWIJWE
gówno nie wiem co pisac idk XDD pośmiejesz się troche przynajmniej XDD
do kolejnego rozdziału @hazzmylover
Genialny rozdział, już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńJest nas dwoje. Tez mam jutro egzamin i cholernie sie boje. I wcale nie napisze Ci powodzenia, bo go nie potrzebujesz. Zdasz to. PS, Harry, masz ponownie moje serduszko, ily.
OdpowiedzUsuń@aleksandraa984
Bzjdjaisbsbxjsb KURWA TO JEST NAJLEPSZY ROZDZIAŁ DO TEJ PORY ! NAPRAWDE KOCHAM KOCJAM *.*.*.*.*.*.*.*.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next !!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że nie ma już Terry :( Ani w to, że Harry siedział tam tyle czasu. Teraz jest taki słodki. Niech tak zostanie. Chciałabym zobaczyć ich w końcu razem, jako parę. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://its-nothing-princess.blogspot.com/
Kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńDo nn!
Płakać mi się chce ale świetny rozdział <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next :)
OdpowiedzUsuńO Mój Boże, Ola Ty to wiesz jak sprawić, abym dostała zawału, serio.
OdpowiedzUsuńBiedna Terra. Nigdy nie pałałam do niej zbyt wielką sympatią, ale byłam przyzwyczajona do jej obecności i szkoda, że jej już nie ma. Nie da się ukryć, że wprowadzała do tego opowiadania bardzo fajny klimat, a co najważniejsze czuwała nad Nao i wydaje mi się, że naprawdę jej na niej zależało.
Zayna też mi szkoda. Lubię tego drania, no i cóż gdybym mogła, to bym mu te zbolałe ciało pomasowała. CO JA PIERNICZĘ? O MÓJ BOŻE, ZABIJ MNIE XD
Szkoda, że nie dałaś nam ujrzeć Malika na haju, hahhaha. To musiałoby być prześmieszne, a że jako ja jestem umierająca, bo grypa mnie wykańcza i zaraz dednę, to miałabym poprawiony humor, ale nie bój się i tak mi go poprawiłaś, ha!
Jak już myślałam, że będzie tylko gorzej, to Ty napisałaś taki piękny koniec tego rozdziału, że o ja pidole. No serio, kocham to! W końcu, Boże, ile można było czekać?!
"Wiem, że nie jestem Harrym, którego chciałaś odzyskać. " - O MÓJ BOŻE RYCZE, HARRY TY MÓJ MĘŻU, KOCHAM CIĘ.
"Nie wiem jak czuł się tamten Harry przy Tobie, ale wiem, że ten czuje się naprawdę dobrze. Chce żebyś była przy mnie, po prostu była." - PŁACZE JESZCZE BARDZIEJ. W KOŃCU MNIE POSŁUCHAŁEŚ I W NAGRODĘ DOSTANIESZ TALON I BALON XD NO, ALE TAK SERIO, TO JESTEM Z CIEBIE DUMNA. WIDAĆ, ŻE MOJE GADANIE NIE POSZŁO NA MARNE, AHA! XD
Mam nadzieję, że Nao w końcu będzie szczęśliwa i wszystko pójdzie po jej myśli. Zasłużyła na to i teraz nikt nie może jej odebrać tego słońca, które w końcu do niej zawitało.
Niech ona i Harry poczują tą miłość i to, że są sobie przeznaczeni. A jak nie dadzą rady, to ja im pomogę, mam swoje sposoby, ha!
A teraz mistrzu pisz mi seks na stole, bo nie wyczymiem, okejka? Bo w końcu należy im się trochę przyjemności, haha! LMAO XD
Ola, jesteś niesamowita, masz ogromny talent i pamiętaj, że bijesz wszystkich i wszystko na głowę.
MUCH LOVE <3
Pozdrawiam i życzę weny xx
Omg ! Piękne , kocham to opowiadanie ♥ nie mogę się doczekać kolejnego ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;) czekam na kolejny z niecierpliwością :D ciekawe co będzie z nimi dalej? i co z malikiem? :P pzdr ruda ;)
OdpowiedzUsuńJaka słodka końcówka *.*
OdpowiedzUsuńPiękny <3
OdpowiedzUsuńTerra nie żyje to się porobilo malik na haju zawsze spoko :D i końcówka prze słodka :D uwielbiam
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńNo to teraz jak już skończyłam się ekscytować tym oto genialnym rozdziałem, mogę napisać, że jest wspaniały, idealny, zajebisty... Pięknie piszesz i naprawdę bardzo ciekawie. To opowiadanie wciąga mnie coraz bardziej. Wielbię Harryego za to co zrobił i wielbię ciebie za to, że stworzylas coś tak pięknego.
OdpowiedzUsuńsuper rozdział i czekam już na kolejny :)
OdpowiedzUsuńhttp://company-arrangements.blogspot.com/
Czm Terra nie zyje . ? Poryczalam sie . :c
OdpowiedzUsuńsuper rozdział;]
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział <3♥
OdpowiedzUsuńZoltrina
ojoj jaki piękny <3
OdpowiedzUsuńJaki piękny rozdział *_* ~`HungryKilljoys
OdpowiedzUsuńOhhhhh to będzie jeden z moich ulubionych rozdziałów...
OdpowiedzUsuńJa nie mogę !! Genialny ;*
OdpowiedzUsuńhej Misia ;)
OdpowiedzUsuńno całkiem ładnie Ci to wyszło ;) chociaż śmierc Terry... chyba już się przyzwyczaiłam do nagłej śmierci osób, których nie widziałam jeszcze jako martwych... ale cóż, życie nie rozpieszcza ;)
trzymam kciuki za Cb, za Twoje egzaminy i za egzaminy Twojej przyjaciółki ;)
powodzenia An
Super rozdział i to co zrobił harry była przesłodkie:))
OdpowiedzUsuńI teraz się zastanawiam dlaczego płaczę. Mam tyle powodów. Biedna Terra nie żyje. Zayn jest mądry i naćpany. I Harry na nią czekał, a po za tym będzie dobrze. Będzie dobrze!!! Może u nich, bo u mnie nie, ale szkoda. Czekam na kolejny rozdział, jestem zachwycona tym, że nawiązali porozumienie, uwielbiam tą dwójkę!
OdpowiedzUsuńAurora
Boski... Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńRyczę. Tak puęknie pisszesz, że to jest po prostu nie do opisania. Ale to nie są łzy smutku. To nie są też łzy szcześcia Właśxiewie to sama nie wiem dlaczego płaczę.O, a może jednak wiem.
OdpowiedzUsuńTerra nie żyje. Nie rozumiem,dlaczego to zrobiłaś. Przyjdę dziś w nocy z patelnią i spotkamy się w piekle. Ale wracając do tematu...
Harry. Czuję to, że Harry ją kocha. I nigdy nie przeatał. Po prostu dusił w sobie tą miłość. To tak, jakby zapomniał o jej istnieniu.
Jejku, czytam ten rozdIał po raz 25744579975312 i nadal płaczę, chociaż wiem co się wydarzy.
Podziwiam cię. Naprawdę.Zabiłabym za taki talent.
Weny kochana
ilysm, @Queen_Of_Smurfs
PS Sory że z anonima, zalogowałabym się ale moje lanistwo sie ujawnia. :)
Cudownie napisane.
OdpowiedzUsuńNastępna osoba którą traci.
Malik no no a jednak jesteś inteligentny
Harry TY JĄ KOCHASZ no wiedzieła, że MU NA NIEJ ZALEŻY
Ola k