Rozdział 13

Chcą go zabić.
Dlaczego, Harry o tym wiedział ?
Ile jeszcze życie będzie mi udowadniało, że mój Harry odszedł.
 Szłam po cichu ciągnięta przez bruneta na górę po schodach. Zayn uważnie się rozglądał, gotowy do użycia broni.
- Terra- szepnęłam mocniej ściskając dłoń Malika. Coraz słabiej słyszałam jej przestraszony głos. Próbowała im wmówić, że nikogo oprócz jej nie ma w domu.
Ostrożnie otworzył drzwi do naszego pokoju i pociągnął mnie do środka. Próbując nie robić hałasu podszedł do szafki, otwierając ostatnią szufladę. Za chwile stanął przede mną, wciskając mi czarny pistolet w ręce.
- Naomi masz się schować w szafie. Rozumiesz?- mówił szeptem. Jego cichy głos był opanowany, ale nie mógł mnie oszukać. Widziałam jak jego usta drżą, ręce mu się pocą. A jego oczy, pokazywało wszystko. Bał się śmierci.
- Nie.. – zaczęłam szybko kręcą głową. Muszę o nich walczyć. Walczyć o Terre. Moją osobę.
- Musisz to zrobić. – złapał moją twarz w dłoniach. – Obiecuję, ją uratować, ale ty musisz tu zostać.
Przytaknęłam.
- Zayn…- szepnęłam za nim, gdy powoli zaczął podchodzić do drzwi. – Za chwilę się zobaczymy.
Przytaknął, posyłając mi niepewny uśmiech.  Ścisnęłam mocniej w ręce broń, dłonie mi drżały, a w oczach miałam łzy. Zostałam sama. Cisza, która bezlitośnie nie ustępowała przyprawiała mnie o dreszcze. Bałam się. Nie swojej śmierci. Bałam, że oni już nigdy do mnie nie wrócą.
Niepewnie spojrzałam na szafę, w której miałam się schować. Przełknęłam głośno ślinę i najciszej jak potrafiłam weszłam do środka.
Cisza.
Przerażająca cisza.

- Z własnego doświadczenia wiem, że smutki najlepiej zapijać w dobrym towarzystwie. – usłyszałam męski głos. Spojrzałam się na pusty kieliszek przed sobą, a następnie na bruneta, który usiadł obok mnie przy barze.
- Niestety, Ty nie możesz mi tego zaoferować. – odparłam odwracając wzrok.
- Myślę, że jestem najlepszym towarzystwem na które mogłaś wpaść. – nie odpuszczał, zamawiając u barmana dla nas kolejną kolejkę wódki.
- Moim najlepszym towarzyszem jest wódka. – odparłam sięgając po pełnym kieliszek. – Jeśli nie wymiękniesz po kilku kieliszkach, myślę, że mogę cię znieść.
Został tylko jego cwaniacki uśmieszek i kolejki, których już nie byłam w stanie zliczyć.

- Wróć, błagam. – szepnęłam. Walczyłam sama ze sobą, żeby tam nie zejść. Jednak ufałam brunetowi. Obiecał, że wrócą. Uwierzyłam mu.

- Malik zostaw tą biedną dziewczynę, nie widzisz, że przez twoje towarzystwo jeszcze więcej pije. – przy nas nagle pojawiła się jakąś wysoka blondynka. Dopiero co poznany Zayn prychnął pod nosem.
- Okazał się być dobrym towarzyszem do picia. – odparłam, przeszywając ją spojrzeniem.
- Spytam cię o to jutro, po tym jak obudzisz się jutro na kacu w jego łóżku. – uśmiechnęła się i odeszła dumnym krokiem.
- To Terra. – odpowiedział na moje pytające spojrzenie. – Nieznośna wiedźma.

Strzał.
Podskoczyłam do góry, głową za zahaczając o wszystkie ciuchy.
Strzał.
Kolejny strzał.
Strzał.
Strzał.
Jak oparzona wybiegłam z szafy, wcześniej odblokowując broń. Gdy wybiegłam z pokoju , usłyszałam szyderczy śmiech, który z pewnością nie należał do mojego przyjaciela.
 Przełknęłam głośno ślinę i schodziłam coraz niżej czując coraz bardziej wewnętrzny strach. Dłonie niebezpiecznie drżały, a czarny pistolet zaczął dziwnie mi ciążyć na dłoni. Z każdym schodkiem niżej mogłam dostrzec coraz więcej. Zamarłam w bezruchu widząc blond włosy leżące na zimnej podłodze. Terry ciało leżało bezwładnie w kałuży krwi. Położyłam wolną dłoń na swoich ustach by stłumić chęć krzyku. Moje załzawione oczy, zaczynały schnąć. Nagle poczułam pewność siebie. Przestałam się bać. Wiedziałam, że musiałam stracić swoje człowieczeństwo by mogli zapłacić za moją Terre. Zabije Ich. Obiecuje.
Zaczęłam schodzić coraz pewniej pozbywając ze swojego ciała strach. Musiałam to zrobić. Zeszłam na dół szybko chowając się za ścianą. Wychyliłam się słysząc głosy obcego mężczyzny, który przed chwilą stał w naszych drzwiach. Nie mogłam dostrzec twarzy faceta, który śmiał się do mojego przyjaciela. Zayn stał przed nim ze strachem w oczach. To nie był przyjazny śmiech. Dopiero teraz dostrzegłam, że ten pieprzony facet celują bronią w Malika.
Mocniej zacisnęłam ręce na spuście broni i wyszłam za ściany, spotykając się wzrokiem z brunetem. Mogłam zobaczyć w jego oczach, że mnie przeprasza. Nie pozwolę na to. Będzie miał szansę to zrobić jeszcze nie jeden raz.
- Nigdy nie grozi się moim ludziom. – syknęłam zwracając uwagę na siebie, obcego faceta. Zaskoczony obrócił głowę przez ramie w momencie gdy nacisnęłam na spust. Moje palce nie chciały przestać. Kilka kul trafiło w jego ciało, aż upadł bezwładnie na podłogę. Spojrzałam z przerażeniem na Zayn, który kucał chowając się przed strzałami.  Przez chwilę nie mogłam złapać oddechu, nadal sobie nie uświadamiając, że zabiłam człowieka.
On chciał nas skrzywdzić. Nie żałuje, że to zrobiłam.
- Terra. – szepnął Zayn co mnie ożywiło. Szybko podbiegliśmy do leżącego ciała blondynki.

****

- Naomi..- usłyszałam niewyraźny głos. Mruknęłam nadal nie otwierając powiek. – Naomi… -Oprzytomniałam szybko otwierając zmęczone oczy. Gwałtownie podniosłam głowę i spojrzałam na Zayn, który się obudził.
- Obudziłeś się. –  westchnęłam z ulgą. Poprawiłam się na szpitalnym krześle obok łóżka na którym leżał brunet. Odkąd przywieźli go do szpitala, nie wychodziłam z pokoju ani razu.  Okazało się, został postrzelony, a kula cudem uniknęła jego serca. Minęło trzy dni, a on dopiero dzisiaj otworzył oczy.
-Mała… dlaczego… płaczesz? – spytał z wielkim wysiłkiem. Mocniej ścisnęłam jego dłoń.
- To ze szczęścia, że obudziłeś się. – skłamałam po części. Jestem szczęśliwa bo obudził się i nie zostawił mnie samą, ale płacze bo jest ostatnią osobą, która mi została.
- Nie… oszukasz mnie. – upierał się. Jego wzrok spoważniał, a ciało zdrętwiało. – Czy… ona… Terra…. Przeżyła?
Zagryzłam wargę, próbując powstrzymać nowe łzy. Mocniej ścisnęłam dłoń bruneta. Spuściłam głowę, nie chcąc spojrzeć w jego oczy. Łóżko za-skrzypiało, co mnie skłoniło do spojrzenia na Zayna. Wyrwał z uścisku swoją dłoń i na łokciach z grymasem na twarzy przesunął się na koniec łóżka.  Za chwilę spojrzał na mnie pokazując bym się położyła obok niego. Przez chwile siedziałam bezruchu, lecz widząc jego samotną łzę spływającą z jego oczu, zrozumiałam, że potrzebował mnie tak, jak ja potrzebowałam jego.
Ostrożnie położyłam się obok niego wtulając się w jego bok.
- Przepraszam, że jej nie uratowałem. – wyznał drżącym głosem.
-To nie twoja wina. – szepnęłam ścierając łzy z twarzy. Co nie miało sensu. Za chwile pojawiły się nowe łzy, a ja nie miałam siły ich ścierać.
Gdy ktoś od nas odchodzi, wszystko uświadamiamy sobie od nowa.  Kim byliśmy dla tej osoby. Jak się zachowywaliśmy wobec  niej.  Czy okazywaliśmy to kim ona była dla nas. Chcielibyśmy to wszystko zmienić i nic nie boli, jak brak tej możliwości. Nie możemy już zrobić niczego. Patrze na siebie w lustrze i czuję do siebie nienawiść.  Nie mogę pokazać jak dla mnie była bardzo ważna. Nie dowie się, że jej uśmiech był najcenniejszą rzeczą jaką mogłam dostać. Jak jej obecność była mi potrzebna do życia. Nie dowie, że mimo moich słów, które nigdy nie było dobre, nie dowie się jak bardzo ją kochałam.
Może dlatego nienawiść do samej siebie jest tak wielka. Ponieważ nie dałam jej żadnych powodów by myślała, że ją kocham.  Ciągle się kłóciliśmy, wiele razy błagam by sobie poszła i nie wracała. Teraz już nie wróci, a ja błagam Boże, padam na kolana, zwróć mi ją. Bo nic nie jest tak trudne jak życie bez niej.
Wróć do mnie.
Wróć do mnie.
Wróć do mnie, błagam.
Nie zostawiaj mnie, Terra.

****

- Naomi…- zaczął cicho gdy nadal leżeliśmy w łóżku. – Co z wami?
- Nie ma już nas, Zayn. –szepnęłam rozumiejąc, że zwracał się do mnie i Harrego. Coraz częściej myślę o nas oddzielnie. – To nie ma sensu.
- Myślisz tak przez jedną kłótnie?- spytał z pewnością podnosząc brew. Nie widziałam jego twarzy, ale się założę, że właśnie to robi.- To nie Ty, Naomi. Czy naprawdę chcesz z niego zrezygnować?
-Nie, nie chce. Tu nie chodzi o jedną kłótnie, tylko o ty kim jesteśmy teraz. Rozumiem, że nie możemy do tego wrócić co wcześniej mieliśmy, ale też tego nie zapomnę. Patrzę na to jacy jesteśmy teraz i za chwile myśle jacy byliśmy wcześniej  i czuje się jakbyśmy byli wrogami. 
- Zaakceptuj to kim jesteście teraz. Przecież to co macie teraz też może stać się czymś pięknym. Nie możesz myśleć, że już więcej nie będziecie mogli poczuć szczęścia. A co jeśli dopiero teraz poczujecie największe szczęście?
- Mam być jego przyjaciółką i udawać, że jestem szczęśliwa?- spytałam krzywiąc się.
- Masz być dla niego bo on Cię teraz potrzebuję. I bądź sobą nie udawaj, że jesteś szczęśliwa, ale nie zapominaj, że on też w tym jest. Próbuję poznać siebie. Próbuje poznać Ciebie. Musisz być cierpliwa, nawet jeśli to boli. Nie udawaj dziewczyny, którą byłaś przed wypadkiem, bo jeśli pokocha tamtą osobę, a ty nie będziesz miała już siły udawać to przestaniesz być sobą, którą kocha. Teraz jesteś piękna i nie pokazuj mu na siłę świata, który mieliście, tylko spraw, żeby z tego świata co macie teraz, nie chciał odchodzić.
- Kiedy ty taki mądry się stałeś, co Malik?- zaśmiałam się. – To nie dobrze, że jesteś mądrzejszy ode mnie, ale spokojnie. Pociesze cię, to niedługo minie.
- Zawsze byłem od ciebie mądrzejszy. – wykłócał się, śmiejąc się szczerze.
- To smutne, że w takim złudzeniu żyjesz. – wrzuciłam mu, śmiejąc się głośno. – Ale czego nie robi się dla kaleki. Poudaje, że jesteś mądrzejszy.
- Jak z stąd wyjdę to zobaczymy kto będzie kaleką.- odparł szybko wbijając mi palca w żebra.
 - Umysłową to nadal Ty. – odegrałam się, próbując odciągnąć jego palce z mojego ciała.
- Przepraszam…- do Sali weszła pielęgniarka.- Musimy zabrać Pana na badania.
Przytaknęłam i ześliznęłam się z łóżka. Spojrzałam rozbawiona na Malika pokazując mu język.
- Pamiętaj jak wrócisz na morfinie to uciekam od Ciebie. – szepnęłam do niego.- Nie zniosę twojej większej głupoty po haju.
- Ja twoją znosiłem. – odparł oburzony.
- Bo jesteś głupi. – krzyknęłam za nim gdy wyprowadzili go z łóżkiem z Sali. Potrzebuje powietrza.  Przez trzy dni, ani na chwilę nie opuściłam tego pokoju. Dostawałam kurwicy tym bardziej, że nie znoszę szpitali.
Wyszłam na korytarz na którym był spokój. Zamknęłam za sobą drzwi gotowa wyjść na papierosa dostrzegłam na krześle śpiącego bruneta.  Co do cholery?
Po cichu wycofałam się do Sali i zabrałam z niej koc pod którym ostatnio spałam. Podeszłam do Harrego i delikatnie go przykryłam. Drżącą dłonią zgarnęłam kilka loków z jego czoła uśmiechając się przy tym. Wyglądał jak anioł.
Zagryzłam wargę powstrzymując łzy. Ostatnio za dużo sobie na nie pozwalałam. Wiedziałam, że jak pozwolę wypłynąć jednej łzie one nie będę miały końca. Po cichu wycofałam się w stronę wyjścia. Potrzebowałam powietrza i nikotyny.
Usiadłam na ławce przed szpitalem i odpaliłam papierosa czując natychmiastowy spokój.  Brakuję mi życia w którym nie było problemów. Wszystko zawala się w jednym czasie. I Cholera, jak mam walczyć z tym?
Kochałam go.  Kocham go i darzę uczuciem, które nie ma swojej jednej wielkości, wciąż rośnie i nie ma limitu. Wiele razy się zastanawiam czy ona jest moim przekleństwem czy to ja nie potrafię zrozumieć, że każdy właśnie pragnie takiej miłości i powinnam o nią walczyć. Tylko gdy w miłości słucha się rozumu ona staje się bolesna i niemożliwa. Może ten błąd zawsze popełniam.
Wróciłam do środka i niepewnie usiadłam przy brunecie. Zastanawiało mnie dlaczego on tu jest. Myślałam, że oboje jesteśmy zmęczeni tym co czujemy. A może tylko ja jestem taka słaba?
- Oh to Pani. – spojrzałam dziwnie na pielęgniarkę, która z uśmiechem przyglądała się śpiącemu Harremu. Nie czuję zazdrości, ale zaraz jej zerwę ten uśmieszek. Tak z sympatii. – Pani jest tą dziewczyną na którą czeka tu trzy dni.
- Co?- spytałam zszokowana. Nie mogłabym go nie zauważyć. Może jakbym wyszła z pokoju to bym go zobaczyła. Idiotka.
- Ten chłopiec już tu siedzi sporo godzin. Prosiłam go by wszedł do środka, ale za każdym razem odmawiał, twierdząc, że nie jest tam mile widziany. Proszę o niego dbać. Widać, że mu zależy.
Zostawiła mnie w totalnym szoku. Nie miałam pojęcia co mam o tym myśleć. Spojrzałam na bruneta i przejechałam palcami po jego miękkich włosach. Zamarłam z ręką w jego włosach gdy wymamrotał coś niezrozumiale, a za chwilę przykleił się do mojego boku, kładąc swoją głowę na moich piersiach.  Przez chwile jeszcze siedziałam nieruchomo, po czym zaczęłam spokojnie oddychać.
- Dlaczego to robisz, Harry?- szepnęłam ręką jeżdżąc po jego włosach. – Nie pozwalasz mi przestać cię kochać.
Poprawiłam koc na naszych ciałach i zamknęłam powieki opierając głowę o ścianę. Byłam wykończona.

****

Przez chwile czułam się cholernie dobrze, wybudzałam się ze snu i nie czułam cholernego przeklętego zapachu szpitala. Nadal się do niego nie przyzwyczaiłam. Uchyliłam lekko jeszcze sklejone powieki. Zesztywniałam czując pod sobą coś miękkiego, co nie przypomniało szpitalnych siedzeń. Przede mną stał brązowy szklany stolik, który nie przypomniał tego z Sali Malika. A ściana przede mną nie była zielono –biała, lecz beżowa. I ten przyjemnych zapach.
Otworzyłam oczy szerzej szybko wstając do pozycji siedzącej. To wszystko do złudzenia przypominało moje mieszkanie. Tylko do cholery, jak ja się w nim znalazłam?!
- Spokojnie. – spojrzałam przez ramie do tyłu z skąd dobiegł ochrypły głos. Harry właśnie wychodził z kuchni niosąc w ręce dwie herbaty.
-Dlaczego jesteśmy tutaj?- spytałam jeszcze trochę nie wybudzona.
- Ponieważ musiałaś się wyspać. – odparł kładąc kubek z herbatą na stoliku przede mną.
- A dlaczego nie mogłam spać tam gdzie zasnęłam?- spytałam marszcząc czoło. – Cholera, musze jechać do Zayna.
Tak jak szybko zerwałam się na równe nogi tak szybko wróciłam na miejsce. Harry delikatnie pchnął mnie na kanapę, a sam kucnął przede mną, kładąc swoje ręce na moich kolanach.
- Naomi wyluzuj. – zaczął powoli- Zayn jest pod dobrą opieką, nic się nie stanie jak będzie sam przez kilka godzin. A zresztą to dzięki niemu tu jesteś.
- Co?
- Chyba wracał z jakiś badań i przyłapał nas na spaniu, więc kazał lekarzowi zrobić nam zdjęcie i mnie obudził flesz.
- Zdjęcie?- spytałam tępo.
- Taa. Dodał, że to będzie prezent na nasz ślub.
- Naćpali go. – stwierdziłam. Mówiłam, haj pierwsza klasa.
- Dlatego uwierz, nie chcesz tam wracać. Malik na haju to trzy razy głupszy Malik.
Zaśmiałam się szczerze na jego jakże szczery komentarz. To prawda. Nikt nie chce spotkać Malika na haju, no chyba że twoim marzeniem jest zryta bania do końca życia. Przez chwile zapomniałam o wszystkim słysząc jego szczery śmiech. I coś zrozumiałam. Pieprzyć to jakie to ma być trudne, bo właśnie dla tego śmiechu żyję i zrobię wszystko by go utrzymać na jego ustach.
- Przepraszam. – powiedział patrząc mi  w oczy. – Przepraszam, że muszę wszystko spieprzyć. Wiem, że nie jestem Harrym, którego chciałaś odzyskać. Jestem kimś kto wyładuje swój gniew w wyścigach. Jestem kimś to widzi jedyne rozwiązanie w alkoholu. Jestem kimś zepsutym i oszukanym. Próbuje tylko dowiedzieć się jak być sobą i wierzę, że dowiem się tego gdy będziesz obok. Nie wiem jak czuł się tamten Harry przy Tobie, ale wiem, że ten czuje się naprawdę dobrze.  Chce żebyś była przy mnie, po prostu była.
- Dobrze. – zgodziłam się delikatnie uśmiechając.
- Dobrze?- powtórzył.
- Tak. – odpowiedziałam. – Będę przy tobie, tak długo jak mi na to pozwolisz.
Posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech, za który mogę nawet zabić. A  to potrafię.
- Mogę cię o coś prosić?- spytałam. Przytaknął. – Możesz mnie przytulić i chociaż nienawidzę tych słów, możesz powiedzieć, że będzie dobrze?
- Dlaczego chcesz to usłyszeć?
- Bo Tobie uwierzę. – szepnęłam zagryzając wargę. Po chwili czułam jak podnosi mnie do góry za ręce i mocno do się przytula.
- Będzie dobrze, kochanie. – szepnął mi do ucha. Przymknęłam powieki uśmiechając się pod nosem.
- Wiesz co Harry?- spytałam. Odsunął się trochę, lecz nadal trzymał mnie w swoich ramionach. Zaciekawiony spojrzał na moją twarz.
- Co?
- Będzie dobrze. – powiedziałam to. I co najdziwniejsze. Wierzyłam w to.
- Dobra dziewczynka. – zaśmiał się całując mnie w czoło.




Od autorki:
Witam was kociaki :*

Mam nadzieję, że tym rozdziałem Harry odzyska wasze serducha :) 
Nie wypowiadam się na temat tego rozdziału, bo pewnie nie chcecie czytać moich narzekań :)

Jest rano, godzina 11 i jestem strasznie nie wyspana, więc nie mam pojęcia co miałabym dzisiaj tu napisać.  Muszę trzymać kcicuki za egzamin mojej przyjaciółki. Moje piekło zaczyna się jutro ;c
Trzymajcie kciuki :)

30 KOMENATRZY= NOWY ROZDZIAŁ!

Kocham was <3

Komentarze

  1. Będę mocno trzymała kciuki! dasz radę :D
    co do rozdziału
    O M G TERRA WHYYYYYYYY :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC
    WGL MALIK JAKI DAWCA MĄDRYCH RAD , NO PO NIM TO BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁA
    TAK SAMO JAK NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ , ŻA HARRY PRZYJDZIE DO SZPITALA I ZABIERZE JĄ POTEM DO DOMU I WGL OMG OMG OMG MOJE FEELINGS JIFWEIJWWEFJEWJEWKJEWIJWE
    gówno nie wiem co pisac idk XDD pośmiejesz się troche przynajmniej XDD
    do kolejnego rozdziału @hazzmylover

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział, już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest nas dwoje. Tez mam jutro egzamin i cholernie sie boje. I wcale nie napisze Ci powodzenia, bo go nie potrzebujesz. Zdasz to. PS, Harry, masz ponownie moje serduszko, ily.
    @aleksandraa984

    OdpowiedzUsuń
  4. Bzjdjaisbsbxjsb KURWA TO JEST NAJLEPSZY ROZDZIAŁ DO TEJ PORY ! NAPRAWDE KOCHAM KOCJAM *.*.*.*.*.*.*.*.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next !!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę uwierzyć, że nie ma już Terry :( Ani w to, że Harry siedział tam tyle czasu. Teraz jest taki słodki. Niech tak zostanie. Chciałabym zobaczyć ich w końcu razem, jako parę. Czekam na kolejny <3
    Zapraszam: http://its-nothing-princess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Płakać mi się chce ale świetny rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O Mój Boże, Ola Ty to wiesz jak sprawić, abym dostała zawału, serio.
    Biedna Terra. Nigdy nie pałałam do niej zbyt wielką sympatią, ale byłam przyzwyczajona do jej obecności i szkoda, że jej już nie ma. Nie da się ukryć, że wprowadzała do tego opowiadania bardzo fajny klimat, a co najważniejsze czuwała nad Nao i wydaje mi się, że naprawdę jej na niej zależało.
    Zayna też mi szkoda. Lubię tego drania, no i cóż gdybym mogła, to bym mu te zbolałe ciało pomasowała. CO JA PIERNICZĘ? O MÓJ BOŻE, ZABIJ MNIE XD
    Szkoda, że nie dałaś nam ujrzeć Malika na haju, hahhaha. To musiałoby być prześmieszne, a że jako ja jestem umierająca, bo grypa mnie wykańcza i zaraz dednę, to miałabym poprawiony humor, ale nie bój się i tak mi go poprawiłaś, ha!
    Jak już myślałam, że będzie tylko gorzej, to Ty napisałaś taki piękny koniec tego rozdziału, że o ja pidole. No serio, kocham to! W końcu, Boże, ile można było czekać?!
    "Wiem, że nie jestem Harrym, którego chciałaś odzyskać. " - O MÓJ BOŻE RYCZE, HARRY TY MÓJ MĘŻU, KOCHAM CIĘ.
    "Nie wiem jak czuł się tamten Harry przy Tobie, ale wiem, że ten czuje się naprawdę dobrze. Chce żebyś była przy mnie, po prostu była." - PŁACZE JESZCZE BARDZIEJ. W KOŃCU MNIE POSŁUCHAŁEŚ I W NAGRODĘ DOSTANIESZ TALON I BALON XD NO, ALE TAK SERIO, TO JESTEM Z CIEBIE DUMNA. WIDAĆ, ŻE MOJE GADANIE NIE POSZŁO NA MARNE, AHA! XD
    Mam nadzieję, że Nao w końcu będzie szczęśliwa i wszystko pójdzie po jej myśli. Zasłużyła na to i teraz nikt nie może jej odebrać tego słońca, które w końcu do niej zawitało.
    Niech ona i Harry poczują tą miłość i to, że są sobie przeznaczeni. A jak nie dadzą rady, to ja im pomogę, mam swoje sposoby, ha!
    A teraz mistrzu pisz mi seks na stole, bo nie wyczymiem, okejka? Bo w końcu należy im się trochę przyjemności, haha! LMAO XD
    Ola, jesteś niesamowita, masz ogromny talent i pamiętaj, że bijesz wszystkich i wszystko na głowę.
    MUCH LOVE <3
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg ! Piękne , kocham to opowiadanie ♥ nie mogę się doczekać kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział ;) czekam na kolejny z niecierpliwością :D ciekawe co będzie z nimi dalej? i co z malikiem? :P pzdr ruda ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaka słodka końcówka *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Terra nie żyje to się porobilo malik na haju zawsze spoko :D i końcówka prze słodka :D uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  16. No to teraz jak już skończyłam się ekscytować tym oto genialnym rozdziałem, mogę napisać, że jest wspaniały, idealny, zajebisty... Pięknie piszesz i naprawdę bardzo ciekawie. To opowiadanie wciąga mnie coraz bardziej. Wielbię Harryego za to co zrobił i wielbię ciebie za to, że stworzylas coś tak pięknego.

    OdpowiedzUsuń
  17. super rozdział i czekam już na kolejny :)
    http://company-arrangements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Czm Terra nie zyje . ? Poryczalam sie . :c

    OdpowiedzUsuń
  19. super rozdział;]

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękny rozdział <3♥
    Zoltrina

    OdpowiedzUsuń
  21. ojoj jaki piękny <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jaki piękny rozdział *_* ~`HungryKilljoys

    OdpowiedzUsuń
  23. Ohhhhh to będzie jeden z moich ulubionych rozdziałów...

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja nie mogę !! Genialny ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. hej Misia ;)
    no całkiem ładnie Ci to wyszło ;) chociaż śmierc Terry... chyba już się przyzwyczaiłam do nagłej śmierci osób, których nie widziałam jeszcze jako martwych... ale cóż, życie nie rozpieszcza ;)
    trzymam kciuki za Cb, za Twoje egzaminy i za egzaminy Twojej przyjaciółki ;)

    powodzenia An

    OdpowiedzUsuń
  26. Super rozdział i to co zrobił harry była przesłodkie:))

    OdpowiedzUsuń
  27. I teraz się zastanawiam dlaczego płaczę. Mam tyle powodów. Biedna Terra nie żyje. Zayn jest mądry i naćpany. I Harry na nią czekał, a po za tym będzie dobrze. Będzie dobrze!!! Może u nich, bo u mnie nie, ale szkoda. Czekam na kolejny rozdział, jestem zachwycona tym, że nawiązali porozumienie, uwielbiam tą dwójkę!
    Aurora

    OdpowiedzUsuń
  28. Boski... Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ryczę. Tak puęknie pisszesz, że to jest po prostu nie do opisania. Ale to nie są łzy smutku. To nie są też łzy szcześcia Właśxiewie to sama nie wiem dlaczego płaczę.O, a może jednak wiem.
    Terra nie żyje. Nie rozumiem,dlaczego to zrobiłaś. Przyjdę dziś w nocy z patelnią i spotkamy się w piekle. Ale wracając do tematu...
    Harry. Czuję to, że Harry ją kocha. I nigdy nie przeatał. Po prostu dusił w sobie tą miłość. To tak, jakby zapomniał o jej istnieniu.
    Jejku, czytam ten rozdIał po raz 25744579975312 i nadal płaczę, chociaż wiem co się wydarzy.
    Podziwiam cię. Naprawdę.Zabiłabym za taki talent.

    Weny kochana

    ilysm, @Queen_Of_Smurfs

    PS Sory że z anonima, zalogowałabym się ale moje lanistwo sie ujawnia. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudownie napisane.
    Następna osoba którą traci.
    Malik no no a jednak jesteś inteligentny
    Harry TY JĄ KOCHASZ no wiedzieła, że MU NA NIEJ ZALEŻY
    Ola k

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz