Rozdział 14

- Ruszasz się gorzej niż stara babcia.- Skomentowałam Malika na terapii.  Kula wyrządziła zbyt wiele szkody i musiał powoli przyzwyczajać swoje ciało do aktywnego wysiłku, co zatem niosło spacery po świeżym powietrzu.
- Naomi nie śmiej się z niego. – Odrzekł Harold siedzący obok mnie na ławce.
- Dzięki Styles. – Wtrącił Zayn pokazując mi środkowego palca.
-On próbuje udawać żółwia. – Dodał Harold, na co głośno się zaśmiałam. Malik posłał mu ostrzegające spojrzenie, dalej przechadzając się po trawce. Jako jego przyjaciele siedzieliśmy i dopingowaliśmy jego starania. Przynajmniej robiliśmy wszystko, co w naszej mocy.
- Jak Ci idzie Zayn?- Niska blondynka dołączyła do nas, ochoczo łapiąc Malika pod ramię.
- Z takim wsparciem?- Spytał patrząc na nas oburzony. – Aż zdobyłem siły na wykopanie swojego grobu.
- Co wy mu zrobiliście?- Spojrzała na nas podnosząc brew.
- Tak się odpłacasz Malik? My tu siedzimy, dopingujemy go zachęcając by wyprzedził tą babkę, a on tylko by narzekał.  Kopiemy go w tyłek by szybciej chodził, a ten nam grozi kijem bejsbolowy. Widzi Pani, jak on docenia swoich przyjaciół?! To skandal! Chce za to czekoladę. – Poczułam jak ktoś mnie kopie. Spojrzałam niejasno na Harrego. – Dwie czekolady!
- Kopaliście go?- Spytała patrząc srogo na naszą dwójkę. Zagryzłam wargę, kopiąc Harolda w kostkę. No niech ruszy tym mózgiem. Poczułam jak mi oddaje.
- Nie. – Obydwoje razem zaprzeczyliśmy.
- Czy kopali Cię Zayn?- Odwróciła się do Malika, a my w tym czasie zaczęliśmy uciekać.  Schowaliśmy się za budynkiem i wybuchliśmy śmiechem.
- To twoja wina. – Oskarżyłam Harolda, ledwo łapiąc oddech.
- Moja? To ty się założyłaś, że jak go kopniesz to poleci dalej. – Odparł pokazując na mnie palcem.
- To było piękne. – Odparłam z uśmiechem. Zaśmialiśmy się przybijając piątkę. – Należą nam się te czekolady.

****

- Znam ten uśmiech. – Pokazałam palcem na Malika, gdy we trójkę siedzieliśmy w jego Sali. – Ta zołza wpadła Ci w oko.
- Kto?- Spytał podstępnie się uśmiechając. Ktoś wpadł pod uszy.
- Ta zołza ze srogim spojrzeniem, tylko by nas oskarżała. Jeszcze to podlizywanie. Oh Maliczku złapie cię pod rączkę. Oh, jakie masz mięśnie aż mam kisiel w majteczkach zaraz będę stękać.  – Odpowiedziałam słodkim głosikiem.
- Kopnęłaś mnie. – Odparł Zayn. – Słusznie was oskarżyła.
- No to, co?- Wzruszyłam ramionami. – I tak ma brzydkie włosy.
- Jest blondynką, tak jak ty. Mam Ci przypomnieć, kto ostatnio obcinał sobie włosy zwykłymi nożyczkami w kuchni?- Podniósł brew uśmiechając się.
- No i dlatego moje włosy są piękne, zdrowe – złapałam pasemko włosów w rękę i zaczęłam im się przyglądać – i są nawet w czekoladzie.  A ona nie ma czekolady.
- Jesteś zazdrosna. – Wypalił Styles wskazując na mnie palcem. Malik mu tylko przytaknął.
- Siedź cicho Harold. – Ostrzegłam go paluszkiem.
- Nie mów tak do mnie. – Warknął.
- Jak Haroldzie ma nie mówić? Czyżby naszego Harolda denerwowało jak mówi się na niego Harold? Przecież Harold to takie piękne imię. Harold jak to pięknie brzmi, prawda Haroldzie?- Śmiałam się na jego srogie spojrzenie. Naomi – mistrzyni rozpętania piekła. Tak wiem, nie musicie bić braw.
-Jeszcze jedno…- zaczął, ale mu przerwałam.
- Słowo, HAROLDZIE? – Spytałam zrywając się z krzesła w stronę drzwi.
- Nie żyjesz! – Krzyknął, gdy otwierałam białe drzwi. Wybiegłam na korytarz prawie zderzając się z jakimś facetem. Wywróciłam oczami słysząc krzyki byśmy przestali biegać. Wiedziałam, że ten idiota biegnie za mną, bo słyszałam jego śmiech, który rozpoznam wszędzie.  Mijałam coraz więcej oburzonych ludzi aż w końcu poczułam zmęczenie i wpadłam na pierwsze lepsze drzwi na końcu korytarza. Uśmiechnęłam się podle rozglądając po pomieszczeniu. Mały schowek z rzeczami do sprzątania. Wzięłam w ręce jedno z nich i odwróciłam się w stronę drzwi, celując w nich mopem.
- Umyć Ci ząbki kochanie?- Spytałam słodko, gdy do środka wpadł zdyszany Harold.  Uśmiechnął się przebiegle i za nim zorientowałam się, złapał za końcówkę mojej broni i zaczęliśmy się szarpać. Po chwili rzucaliśmy w siebie wszystkim, co wpadło nam w ręce, głośno się przy tym śmiejąc.
- Wreszcie pięknie wyglądasz. – Powiedziałam patrząc na głowę Harolda, na którą założyłam mu zielone wiaderko. – Ty gorący ogóreczku.
Zdjął je patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Policzyłaś swoje godziny do śmierci, kochanie?- Spytał uśmiechając się przebiegle.
- Nie, byłam zajęta robieniem Ci zdjęcia. – Odparłam uśmiechając się.
- Masz zdjęcie?- Spytał mrużąc oczy.
- Nie. – Zaprzeczyłam szybko. W jednej sekundzie rzucił się na mnie, we własnej obronie skuliłam się na ziemi głośno śmiejąc przez jego wielkie dłonie, które wszędzie szukały mojego telefonu.
-, Co tu się dzieje?!- Drzwi się otworzyły z hukiem, a w nich stanął wysoki mężczyzna w zielonym fartuchu. Ups?
- To on!
-To ona!
Powiedzieliśmy w tym samym czasie wskazując na siebie palcami.
- Pamiętam Ciebie. – Wskazał na mnie. – Naomi, prawda?
- Chyba. – Odparłam niepewnie.
- To ty uciekłaś ze szpitala. – Dodał, na co otworzyłam usta i za chwile je zamknęłam. Musieli mnie zapamiętać.
- To nie ja. - Zaprzeczyłam
- To ona.  – Dodał Harold, na co kopnęłam go w kostkę.
- A ty pomogłeś jej w tym. – Doktorek zwrócił się do Harolda.
- To nie my. – Zaprzeczył szybko. – Panie doktorze, można nas pomylić z wieloma pięknymi ludźmi.
- Ty niby zaliczasz się do pięknych ludzi?- Przerwałam mu. – Z tymi włosami to chyba do rodziny owiec.
- Moje włosy nie wyglądają przynajmniej jak wkurwiony Szopen. – Spojrzał wymownie na moje włosy. Prychnęłam pod nosem ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Bo wyglądają jak wkurwiona owca. – Odparłam.
- CISZA! – Krzyknął doktorek cały czerwony. Zagryzłam wargę by nie zaśmiać się.
- To twoja wina, że on na nas krzyczy!- Zaczął Harry z wrzutem.
- To ty jakbyś nie zachowywał się jak małpiszon to może by nie krzyczał!
- Krzyczy przez ciebie nieogarnięta małpo… - przerwał przez chwile zastanawiając się nad sensem swoich słów. – No właśnie, przez ciebie krzyczy!
- Tylko nie małpo!- Krzyknęłam. – Jestem bardzo wrażliwa, ranią mnie takie słowa. I to przez ciebie krzyczy!
- Jesteś wielką jedną małpą!- Krzyknął wskazując na mnie palcem.
- Panie doktorze on mnie rani..- Zwróciłam się w stronę drzwi gdzie przed chwilą stał lekarz, ale już go nie było.  Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Jesteśmy zajebiści. – Odparł Harold wyciągając w moją stronę podniesioną rękę. Zrobiłam to samo i przybiliśmy piątkę.
Wyszliśmy ze schowka i ze spokojem udaliśmy się w stronę Sali Malika.  Nie wiem jakbym miała to wyrazić. To, co się dzieję teraz, to te chwilę, które warto pamiętać do końca życia. Wspominać je z uśmiechem i tylko mnie utwierdzają w tym, że nie musimy być tacy jak wcześniej byśmy mogli być szczęśliwi.  Jesteśmy przeciwieństwami osób, którymi kiedyś byliśmy i bałam się, że nasze kontakty nie będą takie radosne, że każdego dnia będziemy się martwili czy jutro też będzie nam dane spędzić razem. Nie chciałam żyć w takim strachu.  Teraz rozumiem, że nigdy nie stracimy tego, co sprawiło, że potrafiliśmy się dogadać. Bo więzi buduje się nie tylko na dobrym porozumieniu, ale na akceptowaniu wad. A my wiemy, że do ideałów na brakuję prawie wszystko, a nadal jesteśmy tymi zajebistymi ludźmi, którzy są szczęśliwi w swoim towarzystwie.
Nie wiem, kim teraz jesteśmy. Czy przyjaciółmi, czy kimś, kto stara się dążyć do związku. Prosił mnie o to bym tylko była. Chce być przy nim i zobaczyć, co będzie dalej.
- Wózek. – Krzyknął radośnie Harold. Wywróciłam oczami zatrzymując się w miejscu. – Wymiękasz?
- Nie. – Odparłam szybko. – Teraz moja kolej na śmiertelną jazdę. –Zacierałam ręce.  Harold wygodnie rozsiadł się na wózku, a ja złapałam za jego rączki śmiejąc się złowieszczo. Ruszyłam powoli coraz bardziej się rozpędzając.
- Z drogi śledzie, Harold jedzie. – Krzyknęłam z większym trudem wymijając ludzi. Jeździliśmy przez kolejne pięć minut, aż trafiliśmy na piętro naszego przyjaciela. Mecząca podróż na to drugie piętro.
- Naomi?- Usłyszałam krzyk za plecami.  Zatrzymałam się w miejscu puszczając wózek z Haroldem. Odwróciłam się widząc jak mój brat idzie w moją stronę. Zmrużyłam oczy zastanawiając się, co on tu do cholery robi.
- Kurwa. – Nagle krzyknął Harold, odwróciłam się w jego stronę. Skrzywiłam się patrząc jak pędzi wózkiem prosto na doktora, który stoi oszołomiony bez ruchu na środku korytarza.  To jest ten sam lekarz, co w schowku. Życie go nie lubi.
W ostatniej chwili pielęgniarka pchnęła doktorka na bok, a Harold wjechał prosto w ścianę. Zaśmiałam się głośno czując na sobie jego mordercze spojrzenie.
- WASZA DWÓJKA! – Krzyknął doktorek wskazując na mnie i bruneta. – MA OPUŚCIĆ SZPITAL ZA NIM WEZWĘ POLICJE!
- Nie ma takiej potrzeby.. – Zaczął mój brat, ale szybko przerwał pod srogim spojrzeniem faceta.  Chyba ma nas dość.
- Pani ich zna?- Skierował pytanie do braciszka.
- Nie. Nie znam. – Odparł szybko wycofując się.  Patrzyłam na niego zszokowana. No zapłaci mi za to drań.
- WYNOCHA. – Krzyknął, na co podskoczyłam.  Harold podniósł się z podłogi, podszedł do mnie i razem wycofaliśmy się do wyjścia, tym razem naprawdę spokojnie. Chyba nas tu już nie lubią.
Siedzieliśmy na ławce przed szpitalem. Paliłam spokojnie papierosa z wielką chęcią śmiania się cały czas. Harold siedział spokojnie obok z uśmiechem, który nie chciał mu zejść z ust. Czekaliśmy aż mój braciszek podjedzie samochodem.
- Musze zadzwonić do Malika. – Powiedziałam sama do siebie wyjmując swoją komórkę ze spodenek. Wybrałam jego numer i czekałam na sygnał.
- Dlaczego do mnie dzwonisz?- Odebrał, na co wywróciłam oczami.
- Chciałam Ci powiedzieć, że..
- Gdzie jesteście?- Przerwał mi podejrzliwie.
- Zamknij się i słuchaj. Siedzimy przed szpitalem i chciałam ci powiedzieć, że dzisiaj już do Ciebie nie przyjdziemy. Ani jutro, ani nigdy.
- Co?
- Wyrzucili nas ze szpitala. – Wyjaśniłam przegryzając wargę.
- Nie znam was. – Odparł rozłączając się.  Spojrzałam tępo na swoją komórkę i za chwilę schowałam ją do kieszeni. Zmrużyłam oczy, zagryzając wargę.
- Malik się nas wypiera. Musimy się zemścić.


Życie nieraz potrafi tak nam dopiec, że chcemy przestać istnieć. Ból jest tak wielki, że nie dajemy sobie rady. Nie wiemy jak żyć i na końcu nie gubimy tylko sensu, ale i prawdziwą siebie. Stajemy się osobą, którą nigdy nie chcielibyśmy być. Jeszcze chwile temu byliśmy szczęśliwi na górze, a za chwilę leżymy na dole i nie umiemy znowu zaistnieć.  Wtedy szukamy zapomnienia w alkoholu, narkotykach, wiemy, że to nam nie pomoże, ale daje nam możliwość zapomnieć na chwilę. A ta chwila jest wszystkim, czego pragniemy. Zagłębiamy się bardziej w dnie pijąc by o tym zapomnieć. Taka właśnie jestem. Stałam się osobą, którą się zawsze brzydziłam, lecz gdzieś w ciemności zobaczyłam to światło, które każdy Ci obiecuję. Nie muszę pić by zapomnieć, bo wystarczy jego obecność. Jak jest przy mnie Harry na chwilę mogę zapomnieć, kim byliśmy, co zrobiliśmy i kim jesteśmy teraz. Przez chwilę czuję samo szczęście. Nic więcej. Ta chwila jest warta wszystkiego.
- Twój brat mnie wywalił z kuchni. – Do salonu wszedł nadąsany Harold. Uwielbiam tak go nazywać. Z większości przez to, że tego nienawidzi.
- Dziwne. – Mruknęłam z sarkazmem, którego nie wyczuł.
- Umiem gotować i chciałem mu pomóc by jeszcze lepiej wypadł przed tą dziewczyną, ale on nie chce by ktoś się otruł. – Narzekał dalej. Co chwile przytakiwałam z poważną miną, w duchu śmiejąc się jak opętana.
- On już taki jest, Haroldzie. Nawet mi nie pozwala tam wejść. – Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do niego, nie mogąc już wytrzymać poważnej miny. Zmrużył oczy na swoje przezwisko.
- Bo nie umiesz gotować, zresztą nic dziwnego, że Cię tam nie wpuszcza. Wszyscy chcą żyć. – Dogryzł mi wrednie. Tym razem to ja zmrużyłam oczy.
- Byłam miła i nie skomentowałam twoich zdolności kulinarnych, a raczej ich brak, więc siedź cicho i nie wypowiadaj się na temat moich, jeśli tak bardzo pragniesz żyć. – Odparłam wracając do oglądania swojego serialu. – Przyjaciele.
- Moment. Moment. – Zaczął patrząc na mnie podejrzenie.
- Harold pogódź się z tym, że nikt nie chce jeść twoich dań. Twoje ego od tego nie umrze. – Przerwałam mu, spodziewając się, do czego dąży. A finał będzie taki ‘ to przecież przez ciebie nie chcą moich dań ‘ Oczywiście, ale nie wszystkie fakty musi wiedzieć.
- Jestem pewny, że to dzięki tobie każdy nie wierzy w moje zdolności kulinarne. Nawet moi rodzicie się pytają czy czegoś nie dosypałem.  – I proszę bardzo. Prawda dąży do światełka.
- Wszyscy chcą żyć. – Odparłam zawzięcie oglądając kolejny odcinek.
- Naomi!- Jego twarz pojawiła się przed moją, zasłaniając mi telewizor. Nie spojrzę w twoje przeklęte piękne oczy. – Spójrz na mnie. – Złapał mój podbródek i zmusił do spojrzenia na niego. – Pamiętasz, co mi powiedziałaś…
- Niczego nie pamiętam. – Przerwałam mu szybko. Wywrócił oczami.
- Powiedziałaś, że powiesz mi prawdę, gdy będę chciał się czegoś dowiedzieć o nas. A teraz przeczuwam, że w tym ty maczałaś swoje wredne paluszki.
- Masz rację skłamałam mówiąc, że wszyscy chcą żyć. – Popatrzyłam na niego z politowaniem.  Spojrzał na mnie podnosząc brew. Nie lubię jego uroku. – No dobra, ale źle przeczuwasz, gdyż to też brały w tym udział twoje wredne paluszki.
- Dokładnie?- Spytał już siadając na kanapie obok.
- Byliśmy leniami, a nasi rodzicie, gdy mieliśmy jeść wspólny posiłek zawsze nas wołali do pomocy, a nam się nie chciało. Wpadliśmy na pomysł, że za każdym razem będziemy robili na złość i zamiast cukru dodawać sól i wszystko inne zamienialiśmy, co było tylko możliwe. Aż raz pięknego dnia przestali nas prosić o pomoc. Nigdy już tego nie zrobili. Nawet bali się wypić nasze herbaty.
- Byliśmy genialni. – Skomentował. – Ale po wypadku…- zaczął pewnie schodząc na złe tory. Jego zadowolona mina szybko zmieniła się w smutek. Muszę coś zrobić.
- Haroldzie wredność i głupota nie mija. Nie w twoim przypadku. – Szturchnęłam go w ramię. Cicho się zaśmiał.
- Ty jesteś drugim wyjątkowym przypadkiem.- Pokazał mi język w niepamięć zrzucając smutek.
- A w jaja chcesz?- Spytałam śmiejąc się.
Kolejny minuty minęły nam na wojnie na poduszki. Przerwaliśmy, gdy do salonu wkroczył uroczy braciszek z miną, która mówiła za siebie. Żałował, że tu nas zaprosił. Kazał nam się uspokoić i usiadł na małym stoliczku przed nami, patrząc na nas w skupieniu.
- Jesteś moją siostrą, kochaną siostrą – zaczął zwracając się do mnie, po czym spojrzał na Harolda. – A ty jesteś kolejnym wrednym człowiekiem. Fajnym człowiekiem.  Pamiętajcie o tym. Za chwilę przyjdzie moja dziewczyna, na której mi bardzo zależy, a wy proszę możecie być normalni?- Spytał za chwilę się krzywiąc. – Za dużo od was wymagam, ale możecie opanować swoją wredność i nie robić niczego na złość?
- Stawiam warunek. – Zaczęłam, na co westchnął.
- Nie będę wredna pod warunkiem takim, że przez miesiąc codziennie będziesz mi kupował czekoladę. – Wycwaniłam się.
- To jest szantaż. – Odparł.
- Ja chce tylko czekolady, a ty ode mnie wymagasz bym nie była wredna, czyli mam przestać by sobą. -  Obroniłam się uśmiechając się zwycięsko. Szykuj się dupo, za chwile urośniesz.
- Dobra. – Westchnął. – Ale jeden dowcip, a oboje pożałujecie. A teraz możecie mi nakryć do stołu?
- Nie pomożemy. – Odparłam szybko. – No, co? Kazałeś nam przestać być wrednymi, a moje myśli, które już się włączyły na największych obrotach podrzucając mi pomysły, co mogłabym zrobić z tym nakryciem, to aż mnie korci, dlatego grzecznie tu posiedzę.
- Chciałaś na nie napluć?- Spytał Harold śmiejąc się.
- Nie. – Odparłam szczerze. – Chciałam wszystko przykleić klejem do stołu.  Nie możesz podnieść łyżki- magia.
- Dlaczego ty jesteś moją siostrą. – Wymamrotał braciszek i zrezygnowany zaczął sam szykować stół.
- Jaka ona jest?- Spytałam, gdy kręcił się po salonie. – Wredna? To może ją polubię.
- Jest przeciwieństwem Ciebie. I nie jestem pewny czy chcę żebyś ją polubiła, bo wtedy będziecie razem spędzać czas i wtedy albo mnie zostawi, albo będę miał dziewczynę w wariatkowie.
- Wystarcz, że ją opijesz to da radę z nią spędzić godzine. – Wtrącił się Harold. Zmierzyłam go zabójczym spojrzeniem, na co posłał mi buziaka w powietrzu. Ode mnie dostał środkowego palca.
- Wystarczy, że będziesz udawał, że masz mózg to może z Tobą wytrzyma. – Odgryzłam się posyłając mu uśmieszek.
- Stop!- Warknął Brian. – Nowa zasada! Dla siebie też macie być mili! Przez te kilka godzin!
- Oczywiście, Haroldzik jest taki uroczy.  A tici tici. – Złapałam go za polika i zaczęłam nimi tarmosić. 
-A Nana taka słodziutka, aż chce się ją przytulić. – Oderwał moje ręce od siebie i gwałtownie pociągnął mnie do swojej klatki piersiowej i położył rękę na mojej szyi udając, że mnie dusi.
-Kto?- Spytaliśmy razem z Brianem. Harold mnie puścił, więc wróciłam na swoje miejsce.
- Nana. – Odparł śmiejąc się. Aha.
- Dajcie mu wódkę, Harold nadal ma żałobę, jego mózg nie wrócił! Biedactwo. – Odparłam nabijając się z niego. Wstał z miejsca rzucając się na mnie, lecz szybko uciekłam. Ganialiśmy się miedzy stołem dopóki nie zadzwonił dzwonek.
- Zabije was jak coś zjebiecie. Może schowajcie się gdzieś, powiem, że skłamałem i nie mam siostry.– Odparł Brian powoli idąc w stronę drzwi. Pokazałam za nim palca środkowego.
- Dorwę Cię później. – Ostrzegł Harold.
- Lepiej dorwij swój mózg. – Odparłam pokazując mu język, właśnie, gdy zakochana dwójka weszła do środka.  Uśmiechnęłam się uroczo patrząc na wysoką brunetkę i twarde spojrzenie braciszka.
- Cześć, jestem Naomi. – Przywitałam się podchodząc bliżej ich, wyciągając dłoń. – Miło Cię poznać.
- Cześć, Candice. Cieszę się, że wreszcie mogę Cię poznać. – Podała mi dłoń.  – To jest twój chłopak?- Spojrzała zza moje ramie, zapewne na Harolda. Przełknęłam głośno ślinę. Punkt dla niej– Zatkała mnie.  Nie wiem, co powiedzieć.




Cześć kociaki :*

1. Chciałam z całego serca podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali i wierzyli, że pokonam te cholerne egzaminy. No cóż, czy rozjebałam ich tam? nie wiem.Jednak moja zajebistość powala hahah ;d  Na szczęście mam już to za sobą, oczywiście wczoraj zostały opite, a dzisiaj umieram. ;c Biedny mój los ;d
I teraz mam już prawdziwe wakcje - jade nad jeziora z przyjaciółki jednak mam jeszcze cały tydzień i myślę, że wyrobie się z jeszcze jednym rozdziałem :D

2.  Zapomniałam co chciałam napisać... nie wiem czy to to - ale rozdział nie jest sprawdzony. Przed chwilą skończyłam go pisać, i jestem padnięta i nie mam siły go przeczytać. Wybaczcie mi błędy, jutro poprawie.  
Wql zaczęłam cwiczyć z ewką ' killera ' i rzeczywiście umieram.
Zachciało mi się pięknego płaskiego brzuszka. - 3 kg i będzie! <3

3.  30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!

Wiem, ze dacie rade. Jesteście najlepsi <3

i 4 najwazniejsze - KOCHAM WAS <3
POZDRAWIAM KOCIAKI <3

Komentarze

  1. Ten rozdział jest taki zajebisty *__*
    Gdy były dialogi Harry-Naomi potrafiłam popłakać się ze śmiechu.
    Uwielbiam to opowiadania *o*
    Spinać dupy i komentować, bo ja tu chcę kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie mogę :D i to lubię taka pozytywna para :D
    kurdeczki no ja tak bardzo chce ich razem.....
    Nie za bardzo mam wene do pisania komentarzy
    mój mózg troche odpoczywa od szkoły i nie wiem jak dobierać słowa XDD
    Kocham jak piszesz
    czekam na kolejny rozdział
    @hazzmylover
    buziaczkyyyyy

    OdpowiedzUsuń
  3. O boze Naomi i Harry.
    Oni są tacy słodcy.
    Jezu co się działo w tym szpitalu...
    Biedny Zayn hahah
    Brian ma dziewczyny oooo
    Mam nadzieje ze Naomi powie tak, albo niech Harold sie wtraci i poie tak. Idk byle bylo by tak
    Czekam na next x
    Kocham cie
    Kocham to ff
    @niallzhuug

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa, oni są stworzeni dla siebie hah

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha świetny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale oni crazy sa :D uwielbiam :p końcówka no cóż chłopakiem nie jest ale mam nadzieje ze bedzie kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojojojoojojoj aaaaaa sram :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdzial *,*, ale moim zdaniem Harry i Naomi sie zachowują sie trochę zbyt dziecinnie... (ale to tylko moje zdanie hah ;)). I NIECH HARRY WKOŃCU BEDZIE Z NAOMI PARĄĄ <333

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział ;) ciekawe co na to odpowie? będą razem? ;D czekam na nexta z niecierpliwością :D pzdr ruda :D

    OdpowiedzUsuń
  11. boski ! Ale niech Naomi i Harry bd razem ♥ PPROSZZĘĘĘĘE !!!!!! :*
    Pozdrawiam Agata :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny rozdział. Życzę Ci udanych wakacji i weny. Pozdrawiiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. awwww jak ja ich uwielbiam jako parę 😏😏😏😏

    OdpowiedzUsuń
  15. Haha uwielbiam to :-D a szczególnie rozmowy Harrego i Naomi one są poprostu mistrzowskie :-D niech oni będą razem tak bardzo proszę :-D

    OdpowiedzUsuń
  16. jacy oni są slodcy razem!!!! wprowadź jeszcze jakaś postać ! 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mogę wyrobić przez tych wariatów. Myślałam, że w końcu będzie big love, seks na pralce i w ogóle życie na krawędzi, a oni cały czas coś odwalają i zachowują się jakby uciekli z zakładu psychiatrycznego, hahahah! Boże, powinni zamknąć Nao i Hazzę w klatce, albo w pokoju bez klamek, hahah. Coś Ty z nimi zrobiła, Ola? :o
    Nie mogę się doczekać, gdy w końcu "staną na nogi" i wezmą się za siebie. Oni też potrzebują trochę przyjemności, a Ty ich nie rozpieszczasz, więc możesz dać im trochę słońca, co? :c
    Rozdział jest cudowny, co Ty od niego chcesz? Wiesz, że jest idealny i nie myśl inaczej, oks? Bo nakopię Ci ten tyłek zanim wyjedziesz, hihihih :D
    Uwielbiam ten rozdział, bo jest cholernie pozytywny i zabawny <3
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    PS Wybacz za tak gówniany komentarz, ale jest godzina siódma, a ja muszę zająć się diabłami :c
    KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej Misia ;)
    hmm.. a już miałam nadzieję, że to może niespodziewanie dziewczyną brata Naomi okaże się siostra HAROLDA :D
    może Naomi jakoś sobie z nią poradzi :D

    powodzenia An

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham czytać te kłótnie Naomi i Harrego <3
    cały czas się tylko z nich śmieje :D
    Rozdział naprawdę fajny, zresztą jak cała reszta :))
    czekam na cd, dużo weny i komentarzy :))

    OdpowiedzUsuń
  20. ooooooo jakie cudowne, przepraszam, ze dopiero teraz komentuję:c milych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. rozdział cudny i wgl i Harold awwww *o*

    OdpowiedzUsuń
  22. kiedy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  23. hahahahaha Harold i Naomi oraz ich rozmowy <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  24. tacy wredni, a tacy kochani *o*

    OdpowiedzUsuń
  25. nie mg się doczekac co dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  26. ou 30 komentarz, ratuję Was, hahahahha <3
    super rodział <3

    OdpowiedzUsuń
  27. super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Dawno nie komentowałam, ale wiedz, że każdy jeden rozdział przeczytałam i każdy jeden mi się podobał.
    Masz oryginalny pomysł na bloga i na pewno wyróżnia się spośród innych, ale pozytywnie!
    Co do rozdziału, jak zawsze świetny, na błędy uwagi nie zwróciłam, bo tak czytam Twoje opowiadania, że nie wiem co się wokół mnie dzieje : )
    Jestem cholernie ciekawa co Harry i Naomi odpowiedzą na to nurtujące pytanie :"Czy oni są razem?"
    Nie wiem co jeszcze napisać... No czekam na piętnastkę : )
    Pozdrawiam ,Kate

    OdpowiedzUsuń
  29. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły tutaj - http://city-of-the-fallen-ff.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  30. UWAGA UWAGA !
    ZYSKAŁAŚ WŁAŚNIE SWOJĄ NAJWIĘKSZĄ FANKĘ !! Tak, zgadłaś o mnie chodzi ^^
    Właśnie za jednym zamachem przeczytałam wszystkie rozdziały z tego FF i jestem zachwycona !
    Mam wiele ulubionych fanficions, zaczynając od Breathless po Knockout i jest ich naprawde sporo. Od tej chwili mogę Ci szczerze powiedzieć ,że twoje opowiadanie znalazło się na szczycie tej listy !
    Wiele autorek pisze swoje FF poważnie. Poważnie pisze o bólu, poważnie pisze o miłości , a każde momenty romantyczne ,są po prostu romantyczne i słodkie. I nic więcej. Twoje dzieło jest zupełnie sprzeczne.. Piszesz bardzo otwarcie i bardzo poważnie na temat bólu, miłości, codzienności wszystkiego, a jednak dialogi bohaterów są wręcz idealne ! Nie są przekombinowane zbyt wyniosłe tylko potrafią rozśmieszyć i wzruszyć do łez ! Z jednej str jestem pełna podziwu jak można mieć taki talent do TAK CIĘTYCH RIPOST ! No po prostu jesteś moją królową ! Szczerze nawet ja nie wymyśliłabym tak dobrych tekstów ! ( ta, wiem jestem cholernie skromna xx ).
    Po prostu nie mogę się ogarnąć no !
    ( WYBACZ Z GÓRY ŻE PISZE TAK DŁUGI KOM. ALE MUSZE NADGONIĆ 13 POZOSTAŁYCH x )
    To jak Naomi i Hazz są słodcy nie da się opisać ! Ale najlepsze jest to ,że nie mam dość i nie chce mi się rzygać od tej słodyczy za co Ci cholernie dziękuje !
    Nwm co mam napisać.. nadal jestem w szoku więc musisz uwierzyć mi na słowo ,że nie jestem aż tak psychiczna, jak wynika z tego chaotycznego pisma ! XD
    Za to Twoi bohaterowie to kochane świrusy i byłam w stanie pokochać ich od pierwszego rozdziału ,co jest dla mnie nowością !
    Tak Ci kurwa dziękuje ,że jesteś i to piszesz ! Że mogę przez chwile to czytać ciesząc sie sama do sb jak nienormalna z bananem na ryju xx
    Uwielbiam Cie i obiecuje odezwać się przy następnym rozdziale ( choć krócej ! spokojnie już nie będę aż tak Cie męczyć ! )
    Po prostu Dziękuje..
    Z niecierpliwością czekam na next i to jak rozwinie się ta cudowna akcja. Od dziś sprawdzam kilka razy dziennie czy czegoś nie dodałaś !
    Całuję
    ~ Domi

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak ja kocham jak im odwala. Kochane diabełki i coś się miedzy nimi kręci. Cudowny, wspaniały, śmieszy, rozdział ♥ ola k

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz