Miesiąc później
Próbowałam
walczyć o swoje szczęście. Toczyłam walkę sama ze sobą by nie być tym, kim
jestem dzisiaj. Próbowałam pokonać swoje
uczucia, które mnie skłaniały do najgorszych czynów. Starałam się odzyskać siebie,
choć w najmniejszym kawałku. Chciałam poczuć się żyję. – Każdą walkę
przegrałam.
Odpuściłam i
czekałam na najgorsze lub najlepsze i to, co się dzieje teraz, jest tak wiele
do określenia rzeczy, a mi brakuję słów. Nie potrafię stwierdzić czy to jest
dobre czy złe. Czy powinnam nadal w tym trwać czy dawno uciec. Czy miłość jest
moim ratunkiem czy kolejną zgubą. Czy przyjaźń, która mi została odzyska we
mnie najlepsze uczucia, czy sprawi je gorszymi. Czy chce żyć czy umrzeć.
- Czy kiedyś
przestaniesz mnie pilnować całymi dniami?- Usłyszałam nad sobą znudzony głos
przyjaciela. – Odkąd wróciłem ze szpitala, ciągle ze mną siedzisz.
- Bo chcę.- Burknęłam
nadal patrząc w swój cel. Czarną ścianę, która nic mi nie pokazywała.
- Nie możesz
ciągle się bać, Naomi. – Westchnął. – Kocham cię moja mała dziewczynko, ale nie
możesz siedzieć przy mnie, bo boisz się, że zaraz odejdę. Co jeśli któregoś
dnia będę musiał?
Zesztywniałam
po jego słowach. Moje serce niebezpiecznie zaczęło szybciej bić. Moje oczy
zaczęły gromadzić słone łzy, warga niebezpiecznie zaczęła drgać, a mój głos się
załamał.
Zeskoczyłam
z łóżka, na którym leżeliśmy, stanęłam na miękkich nogach podchodząc szybko od
okna. Spojrzałam na ponury widok za oknem. Deszcz uderzał o szybę pojedynczymi
kroplami, które za chwile beztrosko błądziły coraz niżej i niżej. Jakby to była
moja dusza. Płaczę, nieustannie płacze i błądził coraz niżej i niżej.
-Na
komisariacie. – Zaczęłam nerwowo przełykając ślinę. – Gdy zeznawałam,
powiedzieli, że najlepszym wyjściem będzie wyjazd. Chcesz wyjechać, prawda?
Spytałam
spokojnym głosem. O dziwo każde słowa wypowiedziałam obojętnym tonem, chowając
w sobie ból tych słów.
- Oni nie
odpuszczą. – Szepnął jakby bał się, że nie jesteśmy sami, a intruz podsłuchuje
nas, śledząc nasz każdy ruch. Bo tak jest, wszyscy to wiemy. Chcą nas zabić. – Minął miesiąc, ale oboje wiemy, że to cisza
przed burzą.
- Masz
rację. – Przyznałam. – Musisz wyjechać.
- A ty? – Spytał.
– Chyba nie chcesz tu zostać.
- Nie chce
uciekać przed śmiercią. Tyle lat ją
goniłam, aż wreszcie mi się udało. – Wzruszyłam ramionami, nadal patrząc przez
okno. Z dala było słychać pędzący samochód z każdym bliższym metrem zwalniał,
aż moje oczy dostrzegły czarny samochód z przyciemnionymi szybami. Powoli
zatrzymał się po drugiej stronie naprzeciwko naszego mieszkania. Przez ciemne
szyby nie mogłam dostrzec nikogo w środku, ale mogę przyrzec, że ich wzrok jest
skierowany na okno, w którym stoję.
Stałam tam
bez ruchu. Nie bałam się ich obecności, wręcz cieszyłam się, że niedługo
spotkam się z moją Terrą, której pragnę powiedzieć jak bardzo ją kocham.
Za chwilę samochód
z piskiem opon ruszył znikając zza zakrętem. Byli tu. Jak każdego dnia. Jak każdej godziny.
Gotowi nas zabić.
Bez słowa opuściłam mieszkanie nie zwracając
uwagi na krzyki Malika. Minął pieprzony
miesiąc odkąd jej nie ma. A wciąż czuję jej obecność. Jakby oddychała obok
mnie. Jakby trzymała mnie za rękę i prowadziła bezpiecznie przez dalszą drogę.
Lecz gdy się rozglądam jestem sama i to uczucie, które jest ze mną w każdej
chwili to tylko iluzja, która nigdy nie wystarcza.
Wsiadłam w
swój naprawiony samochód i jak najszybciej ruszyłam z podjazdu. Patrzyłam na
jezdnie, jedną ręką sięgając do miejsca pasażera. Palcami starłam się wyszukać
mały guzik z boku siedzenia, ukryty na samym dole. Za chwile siedzenie
podniosło się do góry, ukazując ukryty schowek na wszystkie używki.
- Kurwa. – Warknęłam
patrząc, że mój zapas alkoholu został zabrany. – Styles. – Warknęłam przez
zęby. To z pewnością jego sprawka. Zaciskając ręce na kierownicy ze złości
opuściłam fotel i dodałam gazu coraz z większym fartem wymijając samochody.
Krążyłam między nimi przybierając na prędkości, gdzieś w samochodzie zaczął
wariować mój telefon grając rockową muzykę. Zacisnęłam usta w cienką linie bez
zamiaru odbierania. Cokolwiek ktoś chciał, ktokolwiek to był – nic nie jest
ważne.
Jechałam
przed siebie i sama nie wiedziałam gdzie i w jakim celu. Chciałam na chwilę
odetchnąć innym powietrzem, nie tym, co się kłębi każdego dnia wokół nas.
Często zastanawiałam się, kto nam zatruwa nasze powietrze, przez które ciężko
oddychać. Zrozumiałam, że to zawsze byliśmy my. Niszczymy się.
Zniszczyliśmy
Terre. Kochaną dziewczyną, która chciała tylko lepiej żyć. Walczyła o każdy
lżejszy oddech dla swojej duszy. Wierzyła w jej obiecane piękno i czekała na
nie pośród ciemności. Marzyła za nas wszystkich i wymarzyła dla nas lepszy
świat. Mówiła.
- Kiedyś
uciekniemy z tej dziury. Zamieszkamy obok siebie, a nasze dzieci będą się razem
bawić na naszych podwórkach, a my wszystko zrobimy by tylko nie stali się tacy
jak my.
Śmiałam się
z tego absurdalnego marzenia, ponieważ nigdy nie zaszłam myślami tak daleko.
Nie chciałam domu i dzieci. Nie chciałam tego odkąd zostałam bez Harrego.
Była naszym
światełkiem w ciemnej dziurze, a my ją zniszczyliśmy. A teraz… teraz robimy to sami sobie. Nie boję
się swojej śmierci. Nie boję się, że Malik wyjedzie zostawiając mnie tu, bo nic
tak nie przeraża mnie od myśli, od prawdy od rzeczywiści, którą jest- Oni chcą
zabić Harrego.
Wróciłam ze
swoich myśli, które sprawiały, że miałam ochotę ich wszystkich pozabijać by nie
mogli mu grozić, gdy usłyszałam głośne trąbienie za sobą. Mógłby być to kolejny
zirytowany kierowca, jednak tylko jedna osoba jeździ takim samochodem. Widząc
go w lusterku bocznym przyśpieszyłam gazu z zamiarem zgubienie wścibskiego
ogona. Samochód za mną przyśpieszał
również z każdym moim nowym tempem. Mój telefon nadal dzwonił, a ja
uśmiechnęłam się przebiegłe widząc w lusterku, że mój prześladowca trzyma
telefon przy uchu.
Dodałam gazu
widząc przed sobą pustą drogę, wcześniej wjechałam w boczną uliczkę jadąc jak
szalona, nie panowałam nad nogą, która tylko zwiększała prędkość. W lusterku
odbijały się światła puszczane z tyłu. Zignorowałam je. Każdy, kto uczestnicy w
wyścigach wie, że mruganie światłami oznacza prośbę o zatrzymanie się.
- Kurwa. – Przeklęłam
widząc, że drogą przede mną przybiera coraz węższy kształt czarnej szlaki. Z
taką prędkością nie było szans na wyrobienie się. Samochód za mną coraz
bardziej mrugał światłami, a ja mogłam stać przed ostatecznym wyborem. Zatrzymać
się lub ryzykować i umrzeć.
Zacisnęłam
ręce na kierownicy, ostatni raz spojrzałam się w lusterko widząc jak jego
samochód rozsądnie zwalania. Przymknęłam powieki biorąc powietrze i otworzyłam je,
wypuszczając powietrze.
Z całych sił
stopą nacisnęłam na hamulec, samochód zaskoczony zaczął niespokojnie ślizgać
się po wirze tyłem zjeżdżając na prawy bok zbliżając się w stronę drzew. Do końca możliwość przekręcałam kierownicę w
lewą stronę, próbując powstrzymać samochód przed wypadkiem.
To nie ja
ucierpię, tylko on. Wierzyłam, że mu zależy, lecz nie wiedziałam, dlaczego, w
jaki sposób, jakim cudem może komuś zależeć na takiej osobie, jaką jestem ja.
Gdy mój
samochód całkowicie niezgodnie z moim prośbami zaczął kręcić się dookoła
widziałam swój koniec. Widziałam Terre siedząc na miejscu pasażera. Jej
przerażoną twarz, gdy patrzyła na mnie z bólem i wtedy zamarłam. Przestałam
walczyć z samochodem, moje stopa oderwała się od hamulca, moje ręce na
kierownicy rozluźniły się by koło mogło się przekręcić we właściwe
miejsce. Z szeroko otwartymi oczami, z
których już płynęły łzy patrzyłam na moją przyjaciółkę. Nie potrafiłam oderwać wzroku,
mimo, że byłam świadoma, że mój samochód nadal się kręci bez żadnej kontroli
zbliżając się w najbliższe drzewa.
- Naomi! – Słyszałam
głośny pełny bólu krzyk gdzieś z daleka. Znałam ten głos i tylko dla niego
zaczęłam hamować, lecz widząc moją Terre obok zapomniałam, dlaczego chciałam
walczyć, liczyło się, że jest tu.
- Walcz. – Usłyszałam
jej cichy głos, łapiąc po raz ostatni jej spojrzenie, po czym zniknęła.- Walcz.
– Echem jej słowa rozeszły się w samochodzie, nadal siedziałam jak zaczarowana.
– Walcz, dla mnie Naomi.
I mimo że
byłam tu sama, słyszałam jego głos. W jednej sekundzie złapałam za kierownice i
nacisnęłam na hamulec. Przez kolejne
sekundy samochód niebezpiecznie warczał, aż w końcu zatrzymał się przed samymi
drzewami. Ręce mi drżały, a oczy nadal
wypłakiwały łzy, które nie chciały się skończyć.
- Wybacz mi –
szepnęłam, bo ja nie umiem sobie wybaczyć.
Jak w amoku
słyszałam otwarcie moich drzwi, a później krzyki, głośne krzyki, których nie
potrafiłam zrozumieć, następnie w jednej sekundzie zostałam wyciągnięta na
zewnątrz i schowana w ramionach. Patrzyłam nieprzytomnymi oczami przed siebie,
nie wykonując żadnego ruchu. Była tam.
Stała
niedaleko nas. Uśmiechała i widziałam jak lekko uchyliła usta, lecz nie byłam
wstanie niczego usłyszeć. Ciche szepty obok mojego ucha zagłuszały jej głos.
Tak bardzo chciałam do niej podbiec, lecz stałam jak wryta trzymana w mocnym
uścisku.
- Nie. – Szepnęłam,
gdy jej sylwetka z każdym krokiem w tył się rozmazywała. Nie zostawiaj mnie.
Proszę, nie zostawiaj mnie.
- Naomi!- Głośny
krzyk przedarł się przez moje uszy. Ręce na moich ramionach, które trzęsły mną
przywróciły mnie do myślenia. Zamknęłam powieki próbując sobie przypomnieć
twarz mojej przyjaciółki, która już zniknęłam. Otworzyłam i zobaczyłam przed
sobą przestraszone zielone tęczówki.
- Co ty do
cholery kurwa robisz… - krzyczał, a ja miałam kolejny powód do nienawidzenia
siebie. To ja byłam przyczyną jego strachu. To ja wpędziłam go w życie, którego
nie ma szansy przeżyć, to przeze mnie tu jest, cały zdruzgotany ze strachem w
oczach. Mój kochany Harry. Kochany Harry, który przeze mnie umiera.
- Proszę
przestań być taka. – Jego ton zniżył się do szeptu. Jego głoś drżał, a zielone
tęczówki już nie błyszczały. Umiera przeze mnie.
- Jaka?- Również
szepnęłam drżącym głosem.
- Zimna. – Odparł
z bólem. – Przestań być taka zimna.
- Nie umiem
być inna…
- Potrafisz
być moją Naomi. Nie tą przed kilku lat, nie zimną tą, co teraz, tylko tą z przed
miesiąca. Wredną nienawidzącą wszystkich przerażoną Naomi, która gdy się
uśmiechnie, sprawia, że tracę oddech. Naomi, którą chciałem się opiekować i dać
do zrozumienia, że nie potrzebuję miłości, którą mieliśmy dawniej, tylko, że
potrzebuję miłości dziewczyny, którą mam teraz.
- Nie mam
nic do zaoferowania. – Szepnęłam.
- Jesteś wszystkim,
czego pragnę.
- Jestem wszystkim,
co Cię niszczy.
- Jesteś wszystkim,
co mnie naprawia. Kiedy zrozumiesz, że nie jestem tu, bo byłaś kiedyś częścią
mojego życia. Jestem tu, bo pewnego dnia zobaczyłem dziewczynę na moim torze,
która jednym spojrzeniem w moje oczy zatrzymała cały mój świat.
- Nie jestem
idealną osobą do kochanie, Harry. Tym bardziej na to nie zasługuję. Nie
zasługuję na twoją miłość.
- Proszę cię
o to byś podarowała mi wszystkie twoje dni. A każdego dnia będę pokazywał, jaką
jesteś piękną osobą w moich oczach. Każdego dnia będę udowadniał, że jesteś
jedyną dziewczyną, na której mi tak bardzo zależy. A gdy to wreszcie
zrozumiesz, nigdy nie pozwolę Ci w to zwątpić.
- Chcesz ze
mną być przez te wszystkie dni? A co jeśli jestem gorszą osobą niż myślisz?
- Nie możesz
być gorsza od moich demonów. A teraz,
gdy Pani pozwoli pocałuje Panią.
Nim zdążyłam
odpowiedzieć wydając na to zgodę, jego usta zaatakowały moje w słodkim
pocałunku, który stawał się coraz bardziej brutalny, gdy nasze języki toczyły
walkę, w tej chwili wszystko odpłynęło z mojej głowy. Czując jego usta mogłam
tylko wyczuć jak w środku cała ze szczęścia robię fikołki, a motyle atakują mój
brzuch. Napierał swoim ciałem na moje przygniatając mnie do mojego samochodu.
Oderwaliśmy się od siebie potrzebując powietrza.
- Wywalę
twój samochód na złom, ale za nim to zrobię, najpierw Cię w nim przelecę. – Zaśmiałam
się w jego usta i nie chciałam protestować.
- A co jeśli
powiem, że tego nie chce? – Spytałam zaczepnie, gdy zaczął powoli nas wpakować
na tył samochodu.
- Dostaniesz
w tyłek za kłamstwo. – Odparł zamykając za nami drzwi, przy okazji nimi kłapiąc
i zdobywając moje zabójcze spojrzenie. Uśmiechnął się czule, a ja się
rozpłynęłam.
- Nie chce…
- nie dano mi do kończyć, gdy jego usta stłumiły moje słowa. Z każdą sekundą
nasze pragnienie rosło, nie wytrzymam zbyt wiele, jego ręce błądziły po całym
moim ciele, rozgrzewając mnie i wzbudzając podniecenie. Muszę go poczuć w tej
chwili, bo tego pragnę. Potrzebuje by uwierzyć w jego wszystkie słowa, by
poczuć, że jestem jego tak jak on jest mój. Słyszę jak rozpina rozporek,
zdejmuje spodnie wraz z bokserkami do kolan, a następnie zabiera się za moje
szare dresy przy okazji ciągnąc za gumkę moich koronkowych majtek. Unoszę nogi w górę by mógł zdjąć je do końca,
za nim zgina moje nogi w kolanach i unosi w górę, wyjmuję ze spodni
prezerwatywę i zakłada ją na członka, po czym napiera na mnie całym swoim
ciałem, wchodząc we mnie powoli. Cichy
jęk uciekł z moich ust, gdy rytmicznie zaczął się poruszać, wypchałam biodra w
wspólnym rytmie, gdy jego usta błądziły po mojej szyi przegryzając skórą.
- Jesteś tak
cholernie piękna. – Wyszeptał przegryzając płatek mojego ucha. Wplątałam w palce w jego
włosy i pociągnęłam za nie, rozumiejąc mu ruch jego usta wróciły do moich,
tłumiąc moje kolejne jęki. Nasze ciała
poruszają się w szybkim ruchu, kiedy uczucie na dole brzucha rośnie na silę,
uwalniając mnie w wielkiej rozkoszy dochodzę. Kilka kolejnych pchnięć, a Harry
nade mną szczytuje.
- Jesteś
cudowna. – Wyszeptał, czule całując mnie w usta. Z ciężkim wdechem opada głową na moją klatkę
piersiową, oboje próbujemy wyrównać oddechy. Gdy tak leżymy przez kolejne
minuty, moje palce delikatnie gładzą miękkie brązowe loki, gdy jego palec
wyznacza kształty na moich brzuchu.
- Nie chce,
ale musimy się zbierać księżniczko. – Mruczy, a ja wywracam oczy na przezwisko.
Powoli wstaje wychodząc ze mnie, ściąga prezerwatywę, po czym otwiera okno
guzikiem i ją wyrzuca, zakłada swoje spodnie i pomaga mi się ubrać.
Wychodzimy
ze środka z szerokimi uśmiechami, których nie da się ukryć. Gdy łapie mnie za
rękę i ciągnie w stronę swojego samochodu, napieram butami na ziemie. Patrzy na
mnie niewyraźnie przez ramie.
- Ktoś
przyjedzie po twój samochód. – Zaczął i wiem, że wolałby nie uzyskać mojego
sprzeciwu.
- Mogę
wrócić sama. – Odpowiadam, a on wciąga szybko powietrze. – Zaufaj mi.
Przez chwilę mierzymy się spojrzeniami, po czym zrezygnowany wzdycha.
Przez chwilę mierzymy się spojrzeniami, po czym zrezygnowany wzdycha.
- Masz
jechać za mną. – Warknął. – Powoli.
- Harry, co
z zostańmy przyjaciółmi? – Zadałam pytanie, które mnie męczy przez cały
miesiąc. Bałam się usłyszeć odpowiedź, lecz gorsze jest życie w niewiedzy.
- To zawsze
jest do bani. – Odparł – Po wielu uderzeniach siostry i jej długich przemowach,
po czasie spędzonym z tobą zrozumiałem, że bycie twoim przyjacielem to za mało.
Chce czegoś więcej.
- Masz
szczęście, naprawdę już chciałam Cię strzelić gruzem z procy by wybić to z
głowy.
Odparłam z uśmiechem,
po czym zamknęłam się w samochodzie odpalając silnik. Poczekałam, aż Harry
zrobi to samo, aż w końcu powoli ruszyłam za nim do mieszkania.
****
- Malik ty
szmato, gdzie są piwa?- Zawołał Harry z kuchni. Wywróciłam oczami stojąc w
progu drzwi do salonu, gdzie Zayn leżał rozwalony czekając na mecz.
- Byłoby
gdybyś je kupił, dziwko. – Odwarknął, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Ta
dwójka od samego początku zaczęła, jako wrogie i nic nie prowadziło do
ocieplenia stosunków, nie po tym jak Styles wszedł w plan z naszym wrogiem i
próbował go zabić. Wtedy zmusiłam Malika do obietnicy, że nigdy nie zrobi mu
krzywdy. Niechętnie, ale się zgodził, więc następnie dni unikał go jak tylko mógł by
pohamować swój gniew, dopóki nie zaatakowali nas i już nie było czasu na złość.
Zaczęliśmy walkę o przetrwanie, a dziś dogadują się o wiele lepiej i każda
złośliwa dogryzka jest żartem.
- Jakbyś
powiedział to bym kupił, suko. – Harry wszedł do salonu trzymając w ręce piwa.
– Ale spokojnie mordo, mamy zapas Naomi z samochodu.
I jak gdyby
nic usiadł obok Malika i razem zabrali się za picie mojego alkoholu patrząc jak
banda kretynów na mecz i drżąc się jak baby, gdy pudłowali w bramkach. Wzięłam poduszkę, która leżała na podłodze i
rzuciłam ją w tył głowy tego głąba.
- Za co?- Odwrócił
głowę z pretensjami.
- Za gówno.
Posłał mi
słodki uśmieszek z dołeczkami i wrócił do oglądania. Nie kłóciłam się, wiedziałam,
że gdyby nie oni, dawno bym zapiła się na śmierć. Byli moją deską ratunku, choć
wkurwiali mnie, gdy zabierali mi alkohol, doceniałam to.
Wyszłam na
zewnątrz siadając na schodkach przed mieszkaniem. Wyjęłam paczkę fajek i jedną
odpaliłam czując natychmiastową ulgę.
Uśmiechając
się sama do siebie na wspomnienia w samochodzie, spojrzałam w prawy bok, a tuż
za rogiem, stał czarny samochód. Ten sam, co rano. Tym razem chłopak opierał
się o maskę paląc papierosa. Widziałam z
daleko jego całą twarz, krótkie brązowe włosy postawione do góry, rozwiewane
przez lekki wiatr. Oczy z daleka wydawały się wręcz czarne, a jego usta
zaciśnięte na fajce, którą za chwilę opuścił na ziemi przydeptując butem. Po
czym podniósł głowę, spojrzał w moim kierunku, uśmiechnął się przebiegle, wsiadł do samochodu i odjechał.
Przez kilka
minut bez ruchu patrzyłam się w miejsce, w którym stał i próbowałam znaleźć
rozwiązanie. Jak chronić Harrego i Zayn, gdy każdy nasz ruch jest śledzony, a o
naszym końcu decyduję gang pogrążony w żałobie za swoim przywódcą, za bratem,
którego pragną pomścić naszą śmiercią.
Właśnie
miałam wrócić do środka, gdy zajechał jakiś samochód. Różnił się od tych, co
nas śledzą, jednak przyprowadził groźniejszą osobą, którą szybko rozpoznałam,
gdy jak piorun wysiadła z samochodu mierząc mnie zabójczym spojrzeniem. Szybko
wstałam przełykając głośną ślinę, gdy kobieta stała przede mną i gdyby wzrok
zabijał, leżałabym martwa.
- Zostaw w
spokoju mojego syna, mała szmato. – Syknęła. – Ostatni raz to mówię! – Dodała,
po czym poczułam ostry ból na policzku. Przejechałam po nim palcami nie
wierząc, że mnie uderzyła.
Posłała mi
ostanie gardzące spojrzenie, wyminęła mnie i weszła do mojego mieszkania
wołając imię Harrego.
Teraz wiem, że
objawiałam się nie tych ludzi o zabranie mi Harrego. Nikt nie może być
silniejszy od władzy matki, która chce zabrać mi mojego kochanego Harrego.
Od autorki: Cześć!
Stan : wkurzona!
Chcę wam powiedzieć coś ważnego. Nigdy nie byłam cierpliwym człowiekiem i nigdy nie będę i nie jestem typem, który jest pewny siebie, dlatego przez małą ilość komenatrzy na moich blogach pod rozdziałami, sprawiły, że wątpiłam w to co piszę. Dlatego, powstało takie coś jak limit, bo to mi pomaga. Widzę, że ktoś to czyta i komentuję, a dzięki temu - chce mi się pisać rozdziały i robi się to lepiej.
Pisałam, że jak nie będzie takiej ilości komentarzy ile wyznaczyłam, kończe pisać, i proszę bardzo oto znajdujemy sie w takiej sytuacji.
Mam zły okres w życiu, chociaż zły to nietrafne określenie, raczej bardzo chujowy, a moje nerwy się tak poszarpanę, że stałam się osobą przy której teraz lepiej nie przebywać.
Miałam już nie dodawać rozdziału, ale po pierwsze- zależy mi na tym blogu i trudno mi tak to skończyć, ale to nie znaczy, że nie mogę przenieść gdzieś indziej, a po drugie mimo mojej otoczki ciemności wiem, że człowiek czasem potrzebuję drugiej szansy, dlatego dodałam rozdział.
Tak, masz rację, jestem suką. Wielką suką, wiem to. I jeśli jeszcze raz to sie zdarzy, kończe z tym blogiem tutaj, naprawdę tak ciężko napisać jedno słowa gdy ktoś stara się godzinami napisać rozdział ?. Jeśli wam się nie podoba coś to wal śmiało, bo wcale nie myślę, że piszę swietnie i zasługują na mase komenatrzy, ale te kilka które wyznaczam - myslę, że mi sie należą. To od was zależy, czy będzie następny rozdział.
I jak wszyscy zauważyli, rozdziały już się nie pojawiają regularnie, - wszystko się u mnie spierdoliło w życiu, więc to też.
Pozdrawiam , całuję - zdzira. ;*
30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!
30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!
Dziewczyno, co Ty do mnie tutaj piszesz?
OdpowiedzUsuńJakie jesteś suką i zdzirą?
jesteś bistą pisarką, jedną z moich ulubionych blogerek!
Co do komentarzy, to naprawdę, nie przejmuj się, są wakacje i statystyki spadają chyba wszystkim.
Na moich blogach też jest mniej komentarzy, na innych również, wiec proszę Cię nie przejmuj się.
Po za tym dam rękę ściąć, że połowa czytających nie komentuje "ba im się nie chce" albo twierdzą ze : "nie wiem co napisać//"
jeżeli masz gorszy okres to zrób sobie wolne, zrób coś co lubisz, nie wiem co to jest, u mnie np, zawsze czytam książki albo oglądam smutne filmy...
Czasem pomaga i mam miliony pomysłów, a czasem nie i z tym trzeba się pogodzić..
Wena raz jest raz jej nie ma..
***
Teraz co do rozdziału.
Strasznie mi żal Naomi z powodu Terry i mam nadzieje, że kiedyś poradzi sobie ze śmiercią przyjaciółki, chodź wiem, ze będzie trudno.
Niech walczy, tak jak i jej przyjaciółka poradziła.
Niech walczy o Harry'ego, Zayn'a, szczęście, miłość, przyjaźń. Wszystko co się dla niej liczy.
Harry jest z Naomi. Jacie! nawet nie wiesz jaki miałam uśmiech czytając to...
Jacie! : **
Ale co tu do cholery robi matka Styles'a? Jeżeli sobie myśli, że zabroni Naomi być z Harrym to ja chyba się do niej przejdę z jakimś kijem..
No nic, JA CZEKAM na kolejny rozdział- Kate
Przepraszam, że z anonima, ale jestem zbyt leniwa dziś by się zalogować. Ale po podpisie będziesz wiedziała kim jestem. W każdym bądź razie rozumeim cię i za cholerę nie mogę zrozumieć. Jesteś niesamowitą pisarką i jeśli przestaniesz wierzyć w swoje możliwości to ja przestanę zupełnie wierzyć w ten świat. Rozumiem, że jesteś zła za komentarze, bo my tak jak to opisałaś. Piszemy je godzinami i czekamy na chociaż jedno "Super", któremu komuś się nie chce napisać. A co do twoich epitetów na swój temat... no wiesz co?! Ty zdzirą? Suką?! Ty tylko po prostu chcesz tego co ci się należy. Komentarze ci się należą i to wszystkie pozytywne. Aż mnie serce boli z nadmiaru emocji i nie wiem czy spowodowała je twoja notka czy sytuacje w rozdziale. Co do rozdziału teraz... Naomi przez ten moment gdy się poddała w samochodzie doprowadziła mnie na skraj emocjonalny. A potem! Terra - cud, Harry i jego słowa - zawał, seks - taniec radości. A potem! A potem kurna te typki! Ale potem! Mama Harryego i jeb w twarz! Ja nie wierzę! Ona chce ich rozdzielić, a co gorsza boje się, że jej się ytong uda. Powrócę do notki pod rozdziałem jeśli mogę. Rozumiem, że jesteś wkurzona. Sama bym była. Ale nie kończ tego opowiadania. Uwierz w siebie i w swòj talent, bo liczba komentarzy go nie wyznacza. Gdybyś skończyła to opowiadanie moja odskocznia od rzeczywistości by zniknęła. Zostałby mi szary zwykły świat bez Criminal, który jak zsczniesz czytać, nie przestaniesz. Pozostaje mi tylko powiedzieç do innych żeby komentowali, bo urządzę im piekło. Współczuję grszego okresu, gdybym mogła przejęłabym trochę bagażu z twoich pleców. Trzymaj się jakoś i uśmiechnij się teraz, dla mnie, proszę... od razu lepiej. Twoja wierna czytelniczka i fanka, która jak zwykle jest zachwycona. We love you!
OdpowiedzUsuńNika. x
O kurwa! Przepraszam za wyrażenie i za błąd przede wszystkim! Mam twoje opowiadania w zakładkach i jakoś mi się porąbało. Naprawiam błąd. Gdy zaczniesz czytać Pelase Remember Me nie możesz przestać, zresztą.z Criminal i każdym twoim opowiadaniem tak jest. To po prostu talent. Jeszcze raz przepraszam, durny błąd, jestem strasznie zakręcona! :)
OdpowiedzUsuńNika. x
Suka to życie ;)) Tak w ogóle to czytałam wszystkie twoje blogi i jestem fanką twojego talentu...
OdpowiedzUsuńnie lubię pisać komentarzy tak więc oczywiście, że mi się podobało!!
Niecierpliwie czekam na następny <3
SEKS, W KOŃCU SIĘ PIEPRZYLI BOŻE TAK OLA! JEZU DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, ALE MOGŁO BYĆ BARDZIEJ OSTRO I W OGÓLE CZEMU W SAMOCHODZIE? MOGLI TO ZROBIĆ NA MASCE, BYŁOBY BARDZIEJ EKSTREMALNIE! NO, ALE WYBACZAM CI! :*
OdpowiedzUsuńA TEN ROZDZIAŁ WYMIATA POD KAŻDYM WZGLĘDEM, WIESZ? JEST ZAJEBISTY, KOCHAM GO I KURDE LUDZIE KOMENTUJCIE, BO MOŻE NIE WIECIE, ALE WASZE KOMENTARZE DLA "PISAREK" ZNACZĄ NAPRAWDĘ WIELE I POKAZUJĄ, ŻE ICH PRACA NIE IDZIE NA MARNE. I TAKĄ PISARKĄ JEST OLA I JESTEM JA WIĘC WIEM JAK MÓJ MISTRZ SIĘ CZUJE, WIĘC SPRĘŻAJCIE TYŁKI I ŁADNIE KOMENTUJCIE, BO JEJ SIĘ TO JAK NAJBARDZIEJ NALEŻY.
RANY, AKCJA Z SAMOCHODEM I AL'A POŚCIGIEM BYŁA ZDECYDOWANIE NIE NA MOJE NERWY. TRZĘSŁAM SIĘ BYŁO COŚ W STYLU "NAO, KURWA NIE PODDAWAJ SIĘ TEN IDIOTA ZA TOBĄ JEDZIE I KURWA CIĘ KOCHA, NAO!".
NO I KURWA WYZNAŁ JEJ MIŁOŚĆ! AAAAAA! JA PIERDOLE W KOŃCU! STYLES WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM JA TWOJA SIOSTRA?! KOCHAM!
PS MALIK NIE WYJEDZIESZ BO ISABEL STYLES WPADNIE I CIĘ UWIĘZI W SWOICH OBJĘCIACH, OLA CZYTASZ TO? CHCĘ TAK!
NO I ROZDZIAŁ JEST JDKLFLKG <3
I KURWA MATKA HAZZY I MOJA, BOŻE! PISZ SZYBKO, MISTRZU JESTEŚ IDEALNA!
MY ZDZIRY ŁĄCZYMY SIĘ HAHAHAHA <3
Pozdrawiam i życzę weny xx
Twoje blogi są zajebiste i człowiek czytając prolog już chce więcej ^^
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zajebisty co tu dużo mówić, najciekawsze opowiadania wychodzą właśnie spod twojej ręki c:
Pozdrawiam :3
Wow . Matka Hazzy . Bedzie sie dzialo .
OdpowiedzUsuńWow , to opowiadanie jest boskie !❤ Rozumiem Cię bo gdy pisałam swojego bloga też miałam problem z komentarzami , myślę że każdy tak ma ale w końcu zrozumiałam że ważne że chociaż mam kilka i powinnam się cieszyć że w ogóle jakieś są , nie mówię że wymagasz za wiele ale powinnaś docenić to że ludziom chce się w ogóle komentować .Tak jak pisałam po wyżej rozdział boski nie można się oderwać od tego opowiadania mam nadzieje że jednak nie będziesz musiała przenosić opowiadana , pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski. Strasznie się cieszę, że skończyli z tym całym "zostańmy przyjaciółmi". Taka taktyka nigdy się nie sprawdza. Zawsze jedna strona jest niezadowolona. Nie spodziewałam się przybycia matki Harryego . Jestem pewna, że ta kobieta nieźle namiesza. Jednak myślę, że Harry nie zostawi przez nią Naomi.
OdpowiedzUsuńWow Wow Wow będzie się działo :-) cieszę się że wreszcie skończyli z tym "zostańmy przyjaciółmi" widzę że Harry zmadrzal haha :-) mam nadzieję że nie zostawi Naomi przez swoją matkę.
OdpowiedzUsuńHmm.. Chce żebyś publikowała i komentuję pod każdym rozdziałem.
OdpowiedzUsuń'piszesz świetnie,cudownie,super etc etc to takie pretensjonalne xoxo dzięki Tobie mam czym zapełnić umysł, nie myśleć ciągle o moim gównianym życiu, jakoś sobie radzę. Nie przestawał proszę, bo wszystko tutaj jest potrzebne. A jeśli przestaniesz publikować to skopię Twój chudy tyłem! ;)
Powodzenia i cierpliwości An
przez dłuższy okres czasu w ogóle nie mogłam spoglądać na opowiadania, ale jak tylko otworzyła sie pewna szufladka w moim mózgu od razu nadrobilam Twoje opowiadanie. jesteś mi winna kilka godzin snu, ok? :D
OdpowiedzUsuńod spokojnego rozdziału (w moim mniemaniu) po agresywne przemówienie. to jest coś. :D
co do rozdziału i w ogóle opowiadania: niektóre teksty naprawdę rozwalają. aż czytałam je kilka razy. tutaj akurat Zayn z Harry'm, no kosmos. :D do tej pory nie mogę sie pogodzić z usmierceniem Terry, no wieeeesz. i jeszcze wysłać gdzieś Malika. no sru, zaraz nikt nie zostanie, bo do akcji wkracza nawet matka Stylesa. awgshdkdudn.
skończyli jednak 'just friends' o bije Ci teraz pokłony, bo nie mogłam patrzeć jak ich to przytlaczało (bo tak było, prawda? xd)
mam nadzieje, że matka zbyt wiele nie namiesza, bo będzie źle, bardzo źle. HARRY POSTAW SIE! :D
co do komentarzy. jeżeli z mojej strony Cie to dotknęło to przepraszam, już wszystko nadrobilam, będę komentować. wiem, jak bardzo jest to Ci potrzebne. :) mam nadzieje, ze w Twoim życiu osobistym sie ułoży, życzę Ci to z całego serca.
przepraszam, ze ten komentarz to takie gówno, ale już ledwo patrze na oczy.
pozdrawiam,
Sweetslucky. :)
Yeah slowo dla cb :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mam nadzieje że nic im się nie stanie bo głupie by to było:-)
OdpowiedzUsuńNext! kocham bloga, cudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńNaomi walcz
OdpowiedzUsuńWalcz dla niej
Walcz dla Niego
Walcz dla siebie
Ponieważ jesteś tego warta,
Warta, warta tej miłość
Nie pozwól by jego matka wam to odebrała
By jacyś prześladowcy cie zniszczyli.
A jeśli od naprawde chce byś była każdego dnia
Nie pozwoli by kto,ś to zmienił.
Cudownie napousałaś ten rozdział Olu
Dziękuje co go za niego. Wiesz jie możesz z niego zręzygnować.
Nie możez zrezygnować z pisania i z tego opowiadanie. Komentarze niewyznaczonj ilość nie są tego warte.
Ponieważ masz wspaniały, prawdziwy i niesamowity dar do pisania i stwarzania osobowaść bohaterów/ Potrafisz rozkręcić scene. Potrafisz wzbudzać niesamowitye emocje. Aż przechodzą dreszcze po czytelniku. I nie wkórzaj się ale nie każdy może czyatć lub komentować jak ja czytam na tel to nie moge z komentować a w domu nie moge cztyać blogów.. A teraz jestem u kózynek i staram się to nadrobić. Długa historia czemu nie moge tego robnićl Ale jak wiesz pewnie niektóre są nie odpowiednie a zapomnoiałm wyłonczyć bloga. No i ups końec. Ale czyatnie twojego bloga jest warter łamania zasad. Ola k a niegdyś zoey night.
Twoje Opowiadanie jest świetne i nie przestawaj go pisać bo masz talent i doceniamy że napisałaś kolejny rozdział i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCudo - suka ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie sie pieprzyli ! Zajebisty rozdzial. Szkoda mi Naomi ... Nie moze sie pogodzic ze smiercia Terry i z tym jak wczesniej ja traktowala. Mam nadzieje ze nareszcie to burzy pojawi sie promyk slonca.. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńStrata boli.. I to jak. Naomi staraj się. Harry nie strać jej!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, trzymaj się nasza pisarko ;)
Pewnie we wszystkich komach głównym wątkiem będzie Haomi, mnie jednak najbardziej podobają się wspomnienia Naomi'o Terry. To było po prostu przeurocze i smutne zarazem. Twoja notka jest trochę ostra, ale przekaz jasny i to zrozumiałe, że się wściekasz.
OdpowiedzUsuń@aleksandraa984
Booooooskie ;*****
OdpowiedzUsuńBo z nas leniwe świnie ;c
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! ;D
Skąd ta jędza (matka Harrego) się tutaj wzięła?!
OdpowiedzUsuńHarry błagam nie spierdol tego! Naomi walcz!
matka przyszła po Harrego omg to może być ciekawe! hahaha
OdpowiedzUsuńZajebiste <3 Jezuu
OdpowiedzUsuńTerra Terra Terra...
OdpowiedzUsuńI matka Harrego o.O wgl wtf xoxo
Naomi trzymaj się ;/
Zajebisty rozdzal :)
OdpowiedzUsuńOj coś Harry chyba nawiwijał..
OdpowiedzUsuńDasz radę kochana zdziro <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
Jest super i się nie poddawaj. Gorszy okres w życiu ma każdy. Ten jest zły, kolejny będzie gorszy, więc uśmiechnij się póki możesz :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy cos moze byc gorsze od smierci rodzica...
UsuńNie załamuj się!!
UsuńWiem,że jest ci ciężko bo odszedł ktoś bardzo ci bliski.
Może sobie pomyślisz,że co ja mogę wiedzieć,nie znam cię i w ogóle,ale jestem z tobą i wierzę,że podniesiesz się i dasz radę żyć na tym hujowym świecie bo myślę,że on chciałby,żebyś była szczęśliwa mimo,że teraz to jest trudne.
Nie wiem czy to przeczytasz
Co do rozdziału fajny,a ta matka Hazzy coś mi się wydaje,że namiesza w ich nowymm życiu...
No nic czekam na powrót!!
Trzymaj się ciepło,twoja wierna czytelniczka Ewa:)
Czytam, czytam :)
UsuńDziękuje ;*
Mam nadzieje ze Harry dowie sie zobaczy czerony policzek jej i zobaczy co jego matka zrobila
OdpowiedzUsuńJesteś najukochańszą ,najlepszą i moją ulubioną zdzirą ! :*
OdpowiedzUsuńRozdział jest taki emocjonalny ! I +18 hhhhqhq XD Gimbus ze mnie -.-
Świetnie rozegrałaś to wszystko. JEZU HAROLD ! NO NARESZCIE ! Zmądrzał idiota ! I dobrze że Izz go lała ! Robiłabym dokładnie to samo.
Wiem ,że ten etap w Twoim życiu jest strasznie traumatyczny i nie ma jak Ci pomóc, ale wiedz ,że bardzo bym chciała !
Strasznie Cie podziwiam i mam nadzieję ,że wena Cie nie opuści Skarbie.
Trzymam za Cb kciuki !
Kocham.
~ Domi ♥
boski rozdział ;) czekam na nexta :D pzdr ruda ;D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Coś czuję, że kolejny rozdział z matką Harry'ego w roli głównej, będzie intrygujący :D Czekam na kolejny ;) xx
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńPiękny.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam.