Rozdział 16


Miesiąc później


Próbowałam walczyć o swoje szczęście. Toczyłam walkę sama ze sobą by nie być tym, kim jestem dzisiaj.  Próbowałam pokonać swoje uczucia, które mnie skłaniały do najgorszych czynów. Starałam się odzyskać siebie, choć w najmniejszym kawałku. Chciałam poczuć się żyję. – Każdą walkę przegrałam.
Odpuściłam i czekałam na najgorsze lub najlepsze i to, co się dzieje teraz, jest tak wiele do określenia rzeczy, a mi brakuję słów. Nie potrafię stwierdzić czy to jest dobre czy złe. Czy powinnam nadal w tym trwać czy dawno uciec. Czy miłość jest moim ratunkiem czy kolejną zgubą. Czy przyjaźń, która mi została odzyska we mnie najlepsze uczucia, czy sprawi je gorszymi. Czy chce żyć czy umrzeć.
- Czy kiedyś przestaniesz mnie pilnować całymi dniami?- Usłyszałam nad sobą znudzony głos przyjaciela. – Odkąd wróciłem ze szpitala, ciągle ze mną siedzisz.
- Bo chcę.- Burknęłam nadal patrząc w swój cel. Czarną ścianę, która nic mi nie pokazywała.
- Nie możesz ciągle się bać, Naomi. – Westchnął. – Kocham cię moja mała dziewczynko, ale nie możesz siedzieć przy mnie, bo boisz się, że zaraz odejdę. Co jeśli któregoś dnia będę musiał?
Zesztywniałam po jego słowach. Moje serce niebezpiecznie zaczęło szybciej bić. Moje oczy zaczęły gromadzić słone łzy, warga niebezpiecznie zaczęła drgać, a mój głos się załamał.
Zeskoczyłam z łóżka, na którym leżeliśmy, stanęłam na miękkich nogach podchodząc szybko od okna. Spojrzałam na ponury widok za oknem. Deszcz uderzał o szybę pojedynczymi kroplami, które za chwile beztrosko błądziły coraz niżej i niżej. Jakby to była moja dusza. Płaczę, nieustannie płacze i błądził coraz niżej i niżej.
-Na komisariacie. – Zaczęłam nerwowo przełykając ślinę. – Gdy zeznawałam, powiedzieli, że najlepszym wyjściem będzie wyjazd. Chcesz wyjechać, prawda?
Spytałam spokojnym głosem. O dziwo każde słowa wypowiedziałam obojętnym tonem, chowając w sobie ból tych słów.
- Oni nie odpuszczą. – Szepnął jakby bał się, że nie jesteśmy sami, a intruz podsłuchuje nas, śledząc nasz każdy ruch. Bo tak jest, wszyscy to wiemy. Chcą nas zabić.  – Minął miesiąc, ale oboje wiemy, że to cisza przed burzą.
- Masz rację. – Przyznałam. – Musisz wyjechać.
- A ty? – Spytał. – Chyba nie chcesz tu zostać.
- Nie chce uciekać przed śmiercią.  Tyle lat ją goniłam, aż wreszcie mi się udało. – Wzruszyłam ramionami, nadal patrząc przez okno. Z dala było słychać pędzący samochód z każdym bliższym metrem zwalniał, aż moje oczy dostrzegły czarny samochód z przyciemnionymi szybami. Powoli zatrzymał się po drugiej stronie naprzeciwko naszego mieszkania. Przez ciemne szyby nie mogłam dostrzec nikogo w środku, ale mogę przyrzec, że ich wzrok jest skierowany na okno, w którym stoję.
Stałam tam bez ruchu. Nie bałam się ich obecności, wręcz cieszyłam się, że niedługo spotkam się z moją Terrą, której pragnę powiedzieć jak bardzo ją kocham.
Za chwilę samochód z piskiem opon ruszył znikając zza zakrętem.  Byli tu. Jak każdego dnia. Jak każdej godziny. Gotowi nas zabić.
 Bez słowa opuściłam mieszkanie nie zwracając uwagi na krzyki Malika.  Minął pieprzony miesiąc odkąd jej nie ma. A wciąż czuję jej obecność. Jakby oddychała obok mnie. Jakby trzymała mnie za rękę i prowadziła bezpiecznie przez dalszą drogę. Lecz gdy się rozglądam jestem sama i to uczucie, które jest ze mną w każdej chwili to tylko iluzja, która nigdy nie wystarcza.
Wsiadłam w swój naprawiony samochód i jak najszybciej ruszyłam z podjazdu. Patrzyłam na jezdnie, jedną ręką sięgając do miejsca pasażera. Palcami starłam się wyszukać mały guzik z boku siedzenia, ukryty na samym dole. Za chwile siedzenie podniosło się do góry, ukazując ukryty schowek na wszystkie używki.
- Kurwa. – Warknęłam patrząc, że mój zapas alkoholu został zabrany. – Styles. – Warknęłam przez zęby. To z pewnością jego sprawka. Zaciskając ręce na kierownicy ze złości opuściłam fotel i dodałam gazu coraz z większym fartem wymijając samochody. Krążyłam między nimi przybierając na prędkości, gdzieś w samochodzie zaczął wariować mój telefon grając rockową muzykę. Zacisnęłam usta w cienką linie bez zamiaru odbierania. Cokolwiek ktoś chciał, ktokolwiek to był – nic nie jest ważne.
Jechałam przed siebie i sama nie wiedziałam gdzie i w jakim celu. Chciałam na chwilę odetchnąć innym powietrzem, nie tym, co się kłębi każdego dnia wokół nas. Często zastanawiałam się, kto nam zatruwa nasze powietrze, przez które ciężko oddychać. Zrozumiałam, że to zawsze byliśmy my. Niszczymy się.
Zniszczyliśmy Terre. Kochaną dziewczyną, która chciała tylko lepiej żyć. Walczyła o każdy lżejszy oddech dla swojej duszy. Wierzyła w jej obiecane piękno i czekała na nie pośród ciemności. Marzyła za nas wszystkich i wymarzyła dla nas lepszy świat. Mówiła.
- Kiedyś uciekniemy z tej dziury. Zamieszkamy obok siebie, a nasze dzieci będą się razem bawić na naszych podwórkach, a my wszystko zrobimy by tylko nie stali się tacy jak my.
Śmiałam się z tego absurdalnego marzenia, ponieważ nigdy nie zaszłam myślami tak daleko. Nie chciałam domu i dzieci. Nie chciałam tego odkąd zostałam bez Harrego. 
Była naszym światełkiem w ciemnej dziurze, a my ją zniszczyliśmy.  A teraz… teraz robimy to sami sobie. Nie boję się swojej śmierci. Nie boję się, że Malik wyjedzie zostawiając mnie tu, bo nic tak nie przeraża mnie od myśli, od prawdy od rzeczywiści, którą jest- Oni chcą zabić Harrego.
Wróciłam ze swoich myśli, które sprawiały, że miałam ochotę ich wszystkich pozabijać by nie mogli mu grozić, gdy usłyszałam głośne trąbienie za sobą. Mógłby być to kolejny zirytowany kierowca, jednak tylko jedna osoba jeździ takim samochodem. Widząc go w lusterku bocznym przyśpieszyłam gazu z zamiarem zgubienie wścibskiego ogona.  Samochód za mną przyśpieszał również z każdym moim nowym tempem. Mój telefon nadal dzwonił, a ja uśmiechnęłam się przebiegłe widząc w lusterku, że mój prześladowca trzyma telefon przy uchu.
Dodałam gazu widząc przed sobą pustą drogę, wcześniej wjechałam w boczną uliczkę jadąc jak szalona, nie panowałam nad nogą, która tylko zwiększała prędkość. W lusterku odbijały się światła puszczane z tyłu. Zignorowałam je. Każdy, kto uczestnicy w wyścigach wie, że mruganie światłami oznacza prośbę o zatrzymanie się.
- Kurwa. – Przeklęłam widząc, że drogą przede mną przybiera coraz węższy kształt czarnej szlaki. Z taką prędkością nie było szans na wyrobienie się. Samochód za mną coraz bardziej mrugał światłami, a ja mogłam stać przed ostatecznym wyborem. Zatrzymać się lub ryzykować i umrzeć.
Zacisnęłam ręce na kierownicy, ostatni raz spojrzałam się w lusterko widząc jak jego samochód rozsądnie zwalania. Przymknęłam powieki biorąc powietrze i otworzyłam je, wypuszczając powietrze.
Z całych sił stopą nacisnęłam na hamulec, samochód zaskoczony zaczął niespokojnie ślizgać się po wirze tyłem zjeżdżając na prawy bok zbliżając się w stronę drzew.  Do końca możliwość przekręcałam kierownicę w lewą stronę, próbując powstrzymać samochód przed wypadkiem.
To nie ja ucierpię, tylko on. Wierzyłam, że mu zależy, lecz nie wiedziałam, dlaczego, w jaki sposób, jakim cudem może komuś zależeć na takiej osobie, jaką jestem ja.
Gdy mój samochód całkowicie niezgodnie z moim prośbami zaczął kręcić się dookoła widziałam swój koniec. Widziałam Terre siedząc na miejscu pasażera. Jej przerażoną twarz, gdy patrzyła na mnie z bólem i wtedy zamarłam. Przestałam walczyć z samochodem, moje stopa oderwała się od hamulca, moje ręce na kierownicy rozluźniły się by koło mogło się przekręcić we właściwe miejsce.  Z szeroko otwartymi oczami, z których już płynęły łzy patrzyłam na moją przyjaciółkę. Nie potrafiłam oderwać wzroku, mimo, że byłam świadoma, że mój samochód nadal się kręci bez żadnej kontroli zbliżając się w najbliższe drzewa.
- Naomi! – Słyszałam głośny pełny bólu krzyk gdzieś z daleka. Znałam ten głos i tylko dla niego zaczęłam hamować, lecz widząc moją Terre obok zapomniałam, dlaczego chciałam walczyć, liczyło się, że jest tu.
- Walcz. – Usłyszałam jej cichy głos, łapiąc po raz ostatni jej spojrzenie, po czym zniknęła.- Walcz. – Echem jej słowa rozeszły się w samochodzie, nadal siedziałam jak zaczarowana. – Walcz, dla mnie Naomi.
I mimo że byłam tu sama, słyszałam jego głos. W jednej sekundzie złapałam za kierownice i nacisnęłam na hamulec.  Przez kolejne sekundy samochód niebezpiecznie warczał, aż w końcu zatrzymał się przed samymi drzewami.  Ręce mi drżały, a oczy nadal wypłakiwały łzy, które nie chciały się skończyć.
- Wybacz mi – szepnęłam, bo ja nie umiem sobie wybaczyć.
Jak w amoku słyszałam otwarcie moich drzwi, a później krzyki, głośne krzyki, których nie potrafiłam zrozumieć, następnie w jednej sekundzie zostałam wyciągnięta na zewnątrz i schowana w ramionach. Patrzyłam nieprzytomnymi oczami przed siebie, nie wykonując żadnego ruchu. Była tam.
Stała niedaleko nas. Uśmiechała i widziałam jak lekko uchyliła usta, lecz nie byłam wstanie niczego usłyszeć. Ciche szepty obok mojego ucha zagłuszały jej głos. Tak bardzo chciałam do niej podbiec, lecz stałam jak wryta trzymana w mocnym uścisku.
- Nie. – Szepnęłam, gdy jej sylwetka z każdym krokiem w tył się rozmazywała. Nie zostawiaj mnie. Proszę, nie zostawiaj mnie.
- Naomi!- Głośny krzyk przedarł się przez moje uszy. Ręce na moich ramionach, które trzęsły mną przywróciły mnie do myślenia. Zamknęłam powieki próbując sobie przypomnieć twarz mojej przyjaciółki, która już zniknęłam. Otworzyłam i zobaczyłam przed sobą przestraszone zielone tęczówki.
- Co ty do cholery kurwa robisz… - krzyczał, a ja miałam kolejny powód do nienawidzenia siebie. To ja byłam przyczyną jego strachu. To ja wpędziłam go w życie, którego nie ma szansy przeżyć, to przeze mnie tu jest, cały zdruzgotany ze strachem w oczach. Mój kochany Harry. Kochany Harry, który przeze mnie umiera.
- Proszę przestań być taka. – Jego ton zniżył się do szeptu. Jego głoś drżał, a zielone tęczówki już nie błyszczały. Umiera przeze mnie.
- Jaka?- Również szepnęłam drżącym głosem.
- Zimna. – Odparł z bólem. – Przestań być taka zimna.
- Nie umiem być inna…
- Potrafisz być moją Naomi. Nie tą przed kilku lat, nie zimną tą, co teraz, tylko tą z przed miesiąca. Wredną nienawidzącą wszystkich przerażoną Naomi, która gdy się uśmiechnie, sprawia, że tracę oddech. Naomi, którą chciałem się opiekować i dać do zrozumienia, że nie potrzebuję miłości, którą mieliśmy dawniej, tylko, że potrzebuję miłości dziewczyny, którą mam teraz.
- Nie mam nic do zaoferowania. – Szepnęłam.
- Jesteś wszystkim, czego pragnę.
- Jestem wszystkim, co Cię niszczy.
- Jesteś wszystkim, co mnie naprawia. Kiedy zrozumiesz, że nie jestem tu, bo byłaś kiedyś częścią mojego życia. Jestem tu, bo pewnego dnia zobaczyłem dziewczynę na moim torze, która jednym spojrzeniem w moje oczy zatrzymała cały mój świat.
- Nie jestem idealną osobą do kochanie, Harry. Tym bardziej na to nie zasługuję. Nie zasługuję na twoją miłość.
- Proszę cię o to byś podarowała mi wszystkie twoje dni. A każdego dnia będę pokazywał, jaką jesteś piękną osobą w moich oczach. Każdego dnia będę udowadniał, że jesteś jedyną dziewczyną, na której mi tak bardzo zależy. A gdy to wreszcie zrozumiesz, nigdy nie pozwolę Ci w to zwątpić.
- Chcesz ze mną być przez te wszystkie dni? A co jeśli jestem gorszą osobą niż myślisz?
- Nie możesz być gorsza od moich demonów.  A teraz, gdy  Pani pozwoli pocałuje Panią.
Nim zdążyłam odpowiedzieć wydając na to zgodę, jego usta zaatakowały moje w słodkim pocałunku, który stawał się coraz bardziej brutalny, gdy nasze języki toczyły walkę, w tej chwili wszystko odpłynęło z mojej głowy. Czując jego usta mogłam tylko wyczuć jak w środku cała ze szczęścia robię fikołki, a motyle atakują mój brzuch. Napierał swoim ciałem na moje przygniatając mnie do mojego samochodu. Oderwaliśmy się od siebie potrzebując powietrza.
- Wywalę twój samochód na złom, ale za nim to zrobię, najpierw Cię w nim przelecę. – Zaśmiałam się w jego usta i nie chciałam protestować.
- A co jeśli powiem, że tego nie chce? – Spytałam zaczepnie, gdy zaczął powoli nas wpakować na tył samochodu.
- Dostaniesz w tyłek za kłamstwo. – Odparł zamykając za nami drzwi, przy okazji nimi kłapiąc i zdobywając moje zabójcze spojrzenie. Uśmiechnął się czule, a ja się rozpłynęłam.
- Nie chce… - nie dano mi do kończyć, gdy jego usta stłumiły moje słowa. Z każdą sekundą nasze pragnienie rosło, nie wytrzymam zbyt wiele, jego ręce błądziły po całym moim ciele, rozgrzewając mnie i wzbudzając podniecenie. Muszę go poczuć w tej chwili, bo tego pragnę. Potrzebuje by uwierzyć w jego wszystkie słowa, by poczuć, że jestem jego tak jak on jest mój. Słyszę jak rozpina rozporek, zdejmuje spodnie wraz z bokserkami do kolan, a następnie zabiera się za moje szare dresy przy okazji ciągnąc za gumkę moich koronkowych majtek.  Unoszę nogi w górę by mógł zdjąć je do końca, za nim zgina moje nogi w kolanach i unosi w górę, wyjmuję ze spodni prezerwatywę i zakłada ją na członka, po czym napiera na mnie całym swoim ciałem, wchodząc we mnie powoli.  Cichy jęk uciekł z moich ust, gdy rytmicznie zaczął się poruszać, wypchałam biodra w wspólnym rytmie, gdy jego usta błądziły po mojej szyi przegryzając skórą.
- Jesteś tak cholernie piękna. – Wyszeptał przegryzając płatek mojego ucha. Wplątałam w palce w jego włosy i pociągnęłam za nie, rozumiejąc mu ruch jego usta wróciły do moich, tłumiąc moje kolejne jęki.  Nasze ciała poruszają się w szybkim ruchu, kiedy uczucie na dole brzucha rośnie na silę, uwalniając mnie w wielkiej rozkoszy dochodzę. Kilka kolejnych pchnięć, a Harry nade mną szczytuje.
- Jesteś cudowna. – Wyszeptał, czule całując mnie w usta.  Z ciężkim wdechem opada głową na moją klatkę piersiową, oboje próbujemy wyrównać oddechy. Gdy tak leżymy przez kolejne minuty, moje palce delikatnie gładzą miękkie brązowe loki, gdy jego palec wyznacza kształty na moich brzuchu.
- Nie chce, ale musimy się zbierać księżniczko. – Mruczy, a ja wywracam oczy na przezwisko. Powoli wstaje wychodząc ze mnie, ściąga prezerwatywę, po czym otwiera okno guzikiem i ją wyrzuca, zakłada swoje spodnie i pomaga mi się ubrać.  
Wychodzimy ze środka z szerokimi uśmiechami, których nie da się ukryć. Gdy łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę swojego samochodu, napieram butami na ziemie. Patrzy na mnie niewyraźnie przez ramie.
- Ktoś przyjedzie po twój samochód. – Zaczął i wiem, że wolałby nie uzyskać mojego sprzeciwu.
- Mogę wrócić sama. – Odpowiadam, a on wciąga szybko powietrze. – Zaufaj mi.
Przez chwilę mierzymy się spojrzeniami, po czym zrezygnowany wzdycha.
- Masz jechać za mną. – Warknął. – Powoli.
- Harry, co z zostańmy przyjaciółmi? – Zadałam pytanie, które mnie męczy przez cały miesiąc. Bałam się usłyszeć odpowiedź, lecz gorsze jest życie w niewiedzy.
- To zawsze jest do bani. – Odparł – Po wielu uderzeniach siostry i jej długich przemowach, po czasie spędzonym z tobą zrozumiałem, że bycie twoim przyjacielem to za mało. Chce czegoś więcej.
- Masz szczęście, naprawdę już chciałam Cię strzelić gruzem z procy by wybić to z głowy.
Odparłam z uśmiechem, po czym zamknęłam się w samochodzie odpalając silnik. Poczekałam, aż Harry zrobi to samo, aż w końcu powoli ruszyłam za nim do mieszkania.

 ****
- Malik ty szmato, gdzie są piwa?- Zawołał Harry z kuchni. Wywróciłam oczami stojąc w progu drzwi do salonu, gdzie Zayn leżał rozwalony czekając na mecz.
- Byłoby gdybyś je kupił, dziwko. – Odwarknął, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Ta dwójka od samego początku zaczęła, jako wrogie i nic nie prowadziło do ocieplenia stosunków, nie po tym jak Styles wszedł w plan z naszym wrogiem i próbował go zabić. Wtedy zmusiłam Malika do obietnicy, że nigdy nie zrobi mu krzywdy. Niechętnie, ale się zgodził, więc następnie dni unikał go jak tylko mógł by pohamować swój gniew, dopóki nie zaatakowali nas i już nie było czasu na złość. Zaczęliśmy walkę o przetrwanie, a dziś dogadują się o wiele lepiej i każda złośliwa dogryzka jest żartem.
- Jakbyś powiedział to bym kupił, suko. – Harry wszedł do salonu trzymając w ręce piwa. – Ale spokojnie mordo, mamy zapas Naomi z samochodu.
I jak gdyby nic usiadł obok Malika i razem zabrali się za picie mojego alkoholu patrząc jak banda kretynów na mecz i drżąc się jak baby, gdy pudłowali w bramkach.  Wzięłam poduszkę, która leżała na podłodze i rzuciłam ją w tył głowy tego głąba.
- Za co?- Odwrócił głowę z pretensjami.
- Za gówno.
Posłał mi słodki uśmieszek z dołeczkami i wrócił do oglądania. Nie kłóciłam się, wiedziałam, że gdyby nie oni, dawno bym zapiła się na śmierć. Byli moją deską ratunku, choć wkurwiali mnie, gdy zabierali mi alkohol, doceniałam to.
Wyszłam na zewnątrz siadając na schodkach przed mieszkaniem. Wyjęłam paczkę fajek i jedną odpaliłam czując natychmiastową ulgę.
Uśmiechając się sama do siebie na wspomnienia w samochodzie, spojrzałam w prawy bok, a tuż za rogiem, stał czarny samochód. Ten sam, co rano. Tym razem chłopak opierał się o maskę paląc papierosa.  Widziałam z daleko jego całą twarz, krótkie brązowe włosy postawione do góry, rozwiewane przez lekki wiatr. Oczy z daleka wydawały się wręcz czarne, a jego usta zaciśnięte na fajce, którą za chwilę opuścił na ziemi przydeptując butem. Po czym podniósł głowę, spojrzał w moim kierunku, uśmiechnął się przebiegle, wsiadł do samochodu i odjechał.
Przez kilka minut bez ruchu patrzyłam się w miejsce, w którym stał i próbowałam znaleźć rozwiązanie. Jak chronić Harrego i Zayn, gdy każdy nasz ruch jest śledzony, a o naszym końcu decyduję gang pogrążony w żałobie za swoim przywódcą, za bratem, którego pragną pomścić naszą śmiercią.
Właśnie miałam wrócić do środka, gdy zajechał jakiś samochód. Różnił się od tych, co nas śledzą, jednak przyprowadził groźniejszą osobą, którą szybko rozpoznałam, gdy jak piorun wysiadła z samochodu mierząc mnie zabójczym spojrzeniem. Szybko wstałam przełykając głośną ślinę, gdy kobieta stała przede mną i gdyby wzrok zabijał, leżałabym martwa.
- Zostaw w spokoju mojego syna, mała szmato. – Syknęła. – Ostatni raz to mówię! – Dodała, po czym poczułam ostry ból na policzku. Przejechałam po nim palcami nie wierząc, że mnie uderzyła.
Posłała mi ostanie gardzące spojrzenie, wyminęła mnie i weszła do mojego mieszkania wołając imię Harrego.

Teraz wiem, że objawiałam się nie tych ludzi o zabranie mi Harrego. Nikt nie może być silniejszy od władzy matki, która chce zabrać mi mojego kochanego Harrego. 



Od autorki: Cześć!
Stan : wkurzona!

Chcę wam powiedzieć coś ważnego. Nigdy nie byłam cierpliwym człowiekiem i nigdy nie będę i nie jestem typem, który jest pewny siebie, dlatego przez małą ilość komenatrzy na moich blogach pod rozdziałami, sprawiły, że wątpiłam w to co piszę. Dlatego,  powstało takie coś jak limit, bo to mi pomaga. Widzę, że ktoś to czyta i komentuję, a dzięki temu - chce mi się pisać rozdziały i robi się to lepiej. 
Pisałam, że jak nie będzie takiej ilości komentarzy ile wyznaczyłam, kończe pisać, i proszę bardzo oto znajdujemy sie w takiej sytuacji. 
Mam zły okres w życiu, chociaż zły to nietrafne określenie, raczej bardzo chujowy, a moje nerwy się tak poszarpanę, że stałam się osobą przy której teraz lepiej nie przebywać. 
Miałam już nie dodawać rozdziału, ale po pierwsze- zależy mi na tym blogu i trudno mi tak to skończyć, ale to nie znaczy, że nie mogę przenieść gdzieś indziej, a po drugie mimo mojej otoczki ciemności wiem, że człowiek czasem potrzebuję drugiej szansy, dlatego dodałam rozdział.
Tak, masz rację, jestem suką. Wielką suką, wiem to.  I jeśli jeszcze raz to sie zdarzy, kończe z tym blogiem tutaj, naprawdę tak ciężko napisać jedno słowa gdy ktoś stara się godzinami napisać rozdział ?.  Jeśli wam się nie podoba coś to wal śmiało, bo wcale nie myślę, że piszę swietnie i zasługują na mase komenatrzy, ale te kilka które wyznaczam - myslę, że mi sie należą. To od was zależy, czy będzie następny rozdział.
I jak wszyscy zauważyli, rozdziały już się nie pojawiają regularnie, - wszystko się u mnie spierdoliło w życiu, więc to też. 

Pozdrawiam , całuję - zdzira. ;*


30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!

Komentarze

  1. Dziewczyno, co Ty do mnie tutaj piszesz?
    Jakie jesteś suką i zdzirą?
    jesteś bistą pisarką, jedną z moich ulubionych blogerek!
    Co do komentarzy, to naprawdę, nie przejmuj się, są wakacje i statystyki spadają chyba wszystkim.
    Na moich blogach też jest mniej komentarzy, na innych również, wiec proszę Cię nie przejmuj się.
    Po za tym dam rękę ściąć, że połowa czytających nie komentuje "ba im się nie chce" albo twierdzą ze : "nie wiem co napisać//"
    jeżeli masz gorszy okres to zrób sobie wolne, zrób coś co lubisz, nie wiem co to jest, u mnie np, zawsze czytam książki albo oglądam smutne filmy...
    Czasem pomaga i mam miliony pomysłów, a czasem nie i z tym trzeba się pogodzić..
    Wena raz jest raz jej nie ma..
    ***
    Teraz co do rozdziału.
    Strasznie mi żal Naomi z powodu Terry i mam nadzieje, że kiedyś poradzi sobie ze śmiercią przyjaciółki, chodź wiem, ze będzie trudno.
    Niech walczy, tak jak i jej przyjaciółka poradziła.
    Niech walczy o Harry'ego, Zayn'a, szczęście, miłość, przyjaźń. Wszystko co się dla niej liczy.
    Harry jest z Naomi. Jacie! nawet nie wiesz jaki miałam uśmiech czytając to...
    Jacie! : **
    Ale co tu do cholery robi matka Styles'a? Jeżeli sobie myśli, że zabroni Naomi być z Harrym to ja chyba się do niej przejdę z jakimś kijem..
    No nic, JA CZEKAM na kolejny rozdział- Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że z anonima, ale jestem zbyt leniwa dziś by się zalogować. Ale po podpisie będziesz wiedziała kim jestem. W każdym bądź razie rozumeim cię i za cholerę nie mogę zrozumieć. Jesteś niesamowitą pisarką i jeśli przestaniesz wierzyć w swoje możliwości to ja przestanę zupełnie wierzyć w ten świat. Rozumiem, że jesteś zła za komentarze, bo my tak jak to opisałaś. Piszemy je godzinami i czekamy na chociaż jedno "Super", któremu komuś się nie chce napisać. A co do twoich epitetów na swój temat... no wiesz co?! Ty zdzirą? Suką?! Ty tylko po prostu chcesz tego co ci się należy. Komentarze ci się należą i to wszystkie pozytywne. Aż mnie serce boli z nadmiaru emocji i nie wiem czy spowodowała je twoja notka czy sytuacje w rozdziale. Co do rozdziału teraz... Naomi przez ten moment gdy się poddała w samochodzie doprowadziła mnie na skraj emocjonalny. A potem! Terra - cud, Harry i jego słowa - zawał, seks - taniec radości. A potem! A potem kurna te typki! Ale potem! Mama Harryego i jeb w twarz! Ja nie wierzę! Ona chce ich rozdzielić, a co gorsza boje się, że jej się ytong uda. Powrócę do notki pod rozdziałem jeśli mogę. Rozumiem, że jesteś wkurzona. Sama bym była. Ale nie kończ tego opowiadania. Uwierz w siebie i w swòj talent, bo liczba komentarzy go nie wyznacza. Gdybyś skończyła to opowiadanie moja odskocznia od rzeczywistości by zniknęła. Zostałby mi szary zwykły świat bez Criminal, który jak zsczniesz czytać, nie przestaniesz. Pozostaje mi tylko powiedzieç do innych żeby komentowali, bo urządzę im piekło. Współczuję grszego okresu, gdybym mogła przejęłabym trochę bagażu z twoich pleców. Trzymaj się jakoś i uśmiechnij się teraz, dla mnie, proszę... od razu lepiej. Twoja wierna czytelniczka i fanka, która jak zwykle jest zachwycona. We love you!
    Nika. x

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa! Przepraszam za wyrażenie i za błąd przede wszystkim! Mam twoje opowiadania w zakładkach i jakoś mi się porąbało. Naprawiam błąd. Gdy zaczniesz czytać Pelase Remember Me nie możesz przestać, zresztą.z Criminal i każdym twoim opowiadaniem tak jest. To po prostu talent. Jeszcze raz przepraszam, durny błąd, jestem strasznie zakręcona! :)
    Nika. x

    OdpowiedzUsuń
  4. Suka to życie ;)) Tak w ogóle to czytałam wszystkie twoje blogi i jestem fanką twojego talentu...
    nie lubię pisać komentarzy tak więc oczywiście, że mi się podobało!!
    Niecierpliwie czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. SEKS, W KOŃCU SIĘ PIEPRZYLI BOŻE TAK OLA! JEZU DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, ALE MOGŁO BYĆ BARDZIEJ OSTRO I W OGÓLE CZEMU W SAMOCHODZIE? MOGLI TO ZROBIĆ NA MASCE, BYŁOBY BARDZIEJ EKSTREMALNIE! NO, ALE WYBACZAM CI! :*
    A TEN ROZDZIAŁ WYMIATA POD KAŻDYM WZGLĘDEM, WIESZ? JEST ZAJEBISTY, KOCHAM GO I KURDE LUDZIE KOMENTUJCIE, BO MOŻE NIE WIECIE, ALE WASZE KOMENTARZE DLA "PISAREK" ZNACZĄ NAPRAWDĘ WIELE I POKAZUJĄ, ŻE ICH PRACA NIE IDZIE NA MARNE. I TAKĄ PISARKĄ JEST OLA I JESTEM JA WIĘC WIEM JAK MÓJ MISTRZ SIĘ CZUJE, WIĘC SPRĘŻAJCIE TYŁKI I ŁADNIE KOMENTUJCIE, BO JEJ SIĘ TO JAK NAJBARDZIEJ NALEŻY.
    RANY, AKCJA Z SAMOCHODEM I AL'A POŚCIGIEM BYŁA ZDECYDOWANIE NIE NA MOJE NERWY. TRZĘSŁAM SIĘ BYŁO COŚ W STYLU "NAO, KURWA NIE PODDAWAJ SIĘ TEN IDIOTA ZA TOBĄ JEDZIE I KURWA CIĘ KOCHA, NAO!".
    NO I KURWA WYZNAŁ JEJ MIŁOŚĆ! AAAAAA! JA PIERDOLE W KOŃCU! STYLES WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM JA TWOJA SIOSTRA?! KOCHAM!
    PS MALIK NIE WYJEDZIESZ BO ISABEL STYLES WPADNIE I CIĘ UWIĘZI W SWOICH OBJĘCIACH, OLA CZYTASZ TO? CHCĘ TAK!
    NO I ROZDZIAŁ JEST JDKLFLKG <3
    I KURWA MATKA HAZZY I MOJA, BOŻE! PISZ SZYBKO, MISTRZU JESTEŚ IDEALNA!
    MY ZDZIRY ŁĄCZYMY SIĘ HAHAHAHA <3
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje blogi są zajebiste i człowiek czytając prolog już chce więcej ^^
    Ten rozdział jest zajebisty co tu dużo mówić, najciekawsze opowiadania wychodzą właśnie spod twojej ręki c:
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow . Matka Hazzy . Bedzie sie dzialo .

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow , to opowiadanie jest boskie !❤ Rozumiem Cię bo gdy pisałam swojego bloga też miałam problem z komentarzami , myślę że każdy tak ma ale w końcu zrozumiałam że ważne że chociaż mam kilka i powinnam się cieszyć że w ogóle jakieś są , nie mówię że wymagasz za wiele ale powinnaś docenić to że ludziom chce się w ogóle komentować .Tak jak pisałam po wyżej rozdział boski nie można się oderwać od tego opowiadania mam nadzieje że jednak nie będziesz musiała przenosić opowiadana , pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest boski. Strasznie się cieszę, że skończyli z tym całym "zostańmy przyjaciółmi". Taka taktyka nigdy się nie sprawdza. Zawsze jedna strona jest niezadowolona. Nie spodziewałam się przybycia matki Harryego . Jestem pewna, że ta kobieta nieźle namiesza. Jednak myślę, że Harry nie zostawi przez nią Naomi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow Wow Wow będzie się działo :-) cieszę się że wreszcie skończyli z tym "zostańmy przyjaciółmi" widzę że Harry zmadrzal haha :-) mam nadzieję że nie zostawi Naomi przez swoją matkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm.. Chce żebyś publikowała i komentuję pod każdym rozdziałem.
    'piszesz świetnie,cudownie,super etc etc to takie pretensjonalne xoxo dzięki Tobie mam czym zapełnić umysł, nie myśleć ciągle o moim gównianym życiu, jakoś sobie radzę. Nie przestawał proszę, bo wszystko tutaj jest potrzebne. A jeśli przestaniesz publikować to skopię Twój chudy tyłem! ;)
    Powodzenia i cierpliwości An

    OdpowiedzUsuń
  12. przez dłuższy okres czasu w ogóle nie mogłam spoglądać na opowiadania, ale jak tylko otworzyła sie pewna szufladka w moim mózgu od razu nadrobilam Twoje opowiadanie. jesteś mi winna kilka godzin snu, ok? :D
    od spokojnego rozdziału (w moim mniemaniu) po agresywne przemówienie. to jest coś. :D
    co do rozdziału i w ogóle opowiadania: niektóre teksty naprawdę rozwalają. aż czytałam je kilka razy. tutaj akurat Zayn z Harry'm, no kosmos. :D do tej pory nie mogę sie pogodzić z usmierceniem Terry, no wieeeesz. i jeszcze wysłać gdzieś Malika. no sru, zaraz nikt nie zostanie, bo do akcji wkracza nawet matka Stylesa. awgshdkdudn.
    skończyli jednak 'just friends' o bije Ci teraz pokłony, bo nie mogłam patrzeć jak ich to przytlaczało (bo tak było, prawda? xd)
    mam nadzieje, że matka zbyt wiele nie namiesza, bo będzie źle, bardzo źle. HARRY POSTAW SIE! :D
    co do komentarzy. jeżeli z mojej strony Cie to dotknęło to przepraszam, już wszystko nadrobilam, będę komentować. wiem, jak bardzo jest to Ci potrzebne. :) mam nadzieje, ze w Twoim życiu osobistym sie ułoży, życzę Ci to z całego serca.
    przepraszam, ze ten komentarz to takie gówno, ale już ledwo patrze na oczy.

    pozdrawiam,
    Sweetslucky. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Yeah slowo dla cb :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. Mam nadzieje że nic im się nie stanie bo głupie by to było:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Next! kocham bloga, cudowny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Naomi walcz
    Walcz dla niej
    Walcz dla Niego
    Walcz dla siebie
    Ponieważ jesteś tego warta,
    Warta, warta tej miłość
    Nie pozwól by jego matka wam to odebrała
    By jacyś prześladowcy cie zniszczyli.
    A jeśli od naprawde chce byś była każdego dnia
    Nie pozwoli by kto,ś to zmienił.
    Cudownie napousałaś ten rozdział Olu
    Dziękuje co go za niego. Wiesz jie możesz z niego zręzygnować.
    Nie możez zrezygnować z pisania i z tego opowiadanie. Komentarze niewyznaczonj ilość nie są tego warte.
    Ponieważ masz wspaniały, prawdziwy i niesamowity dar do pisania i stwarzania osobowaść bohaterów/ Potrafisz rozkręcić scene. Potrafisz wzbudzać niesamowitye emocje. Aż przechodzą dreszcze po czytelniku. I nie wkórzaj się ale nie każdy może czyatć lub komentować jak ja czytam na tel to nie moge z komentować a w domu nie moge cztyać blogów.. A teraz jestem u kózynek i staram się to nadrobić. Długa historia czemu nie moge tego robnićl Ale jak wiesz pewnie niektóre są nie odpowiednie a zapomnoiałm wyłonczyć bloga. No i ups końec. Ale czyatnie twojego bloga jest warter łamania zasad. Ola k a niegdyś zoey night.

    OdpowiedzUsuń
  17. Twoje Opowiadanie jest świetne i nie przestawaj go pisać bo masz talent i doceniamy że napisałaś kolejny rozdział i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Nareszcie sie pieprzyli ! Zajebisty rozdzial. Szkoda mi Naomi ... Nie moze sie pogodzic ze smiercia Terry i z tym jak wczesniej ja traktowala. Mam nadzieje ze nareszcie to burzy pojawi sie promyk slonca.. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Strata boli.. I to jak. Naomi staraj się. Harry nie strać jej!
    Rozdział świetny, trzymaj się nasza pisarko ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pewnie we wszystkich komach głównym wątkiem będzie Haomi, mnie jednak najbardziej podobają się wspomnienia Naomi'o Terry. To było po prostu przeurocze i smutne zarazem. Twoja notka jest trochę ostra, ale przekaz jasny i to zrozumiałe, że się wściekasz.
    @aleksandraa984

    OdpowiedzUsuń
  21. Booooooskie ;*****

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo z nas leniwe świnie ;c
    Rozdział świetny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Skąd ta jędza (matka Harrego) się tutaj wzięła?!
    Harry błagam nie spierdol tego! Naomi walcz!

    OdpowiedzUsuń
  24. matka przyszła po Harrego omg to może być ciekawe! hahaha

    OdpowiedzUsuń
  25. Terra Terra Terra...
    I matka Harrego o.O wgl wtf xoxo
    Naomi trzymaj się ;/

    OdpowiedzUsuń
  26. Zajebisty rozdzal :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj coś Harry chyba nawiwijał..

    OdpowiedzUsuń
  28. Dasz radę kochana zdziro <3
    Cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  29. Jest super i się nie poddawaj. Gorszy okres w życiu ma każdy. Ten jest zły, kolejny będzie gorszy, więc uśmiechnij się póki możesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy cos moze byc gorsze od smierci rodzica...

      Usuń
    2. Nie załamuj się!!
      Wiem,że jest ci ciężko bo odszedł ktoś bardzo ci bliski.
      Może sobie pomyślisz,że co ja mogę wiedzieć,nie znam cię i w ogóle,ale jestem z tobą i wierzę,że podniesiesz się i dasz radę żyć na tym hujowym świecie bo myślę,że on chciałby,żebyś była szczęśliwa mimo,że teraz to jest trudne.
      Nie wiem czy to przeczytasz
      Co do rozdziału fajny,a ta matka Hazzy coś mi się wydaje,że namiesza w ich nowymm życiu...
      No nic czekam na powrót!!
      Trzymaj się ciepło,twoja wierna czytelniczka Ewa:)

      Usuń
    3. Czytam, czytam :)

      Dziękuje ;*

      Usuń
  30. Mam nadzieje ze Harry dowie sie zobaczy czerony policzek jej i zobaczy co jego matka zrobila

    OdpowiedzUsuń
  31. Jesteś najukochańszą ,najlepszą i moją ulubioną zdzirą ! :*
    Rozdział jest taki emocjonalny ! I +18 hhhhqhq XD Gimbus ze mnie -.-
    Świetnie rozegrałaś to wszystko. JEZU HAROLD ! NO NARESZCIE ! Zmądrzał idiota ! I dobrze że Izz go lała ! Robiłabym dokładnie to samo.
    Wiem ,że ten etap w Twoim życiu jest strasznie traumatyczny i nie ma jak Ci pomóc, ale wiedz ,że bardzo bym chciała !
    Strasznie Cie podziwiam i mam nadzieję ,że wena Cie nie opuści Skarbie.
    Trzymam za Cb kciuki !
    Kocham.
    ~ Domi ♥

    OdpowiedzUsuń
  32. boski rozdział ;) czekam na nexta :D pzdr ruda ;D

    OdpowiedzUsuń
  33. Super rozdział! Coś czuję, że kolejny rozdział z matką Harry'ego w roli głównej, będzie intrygujący :D Czekam na kolejny ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  34. Piękny.
    Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz