Rozdział 11

Miłość to nie jest tylko trzymanie za rękę. Szeptanie sobie do ucha czułych słówek. Składnie obietnic, gdy tak naprawdę nigdy nie rozumiemy, jaką one mają wielką wartość dla innych. To nie jest przynoszenie siadań do łóżek.  To nie jest miłość.
Miłość to zaufanie, które sprawi, że każdego dnia nie będziemy się bali, że jedno z nas odejdzie.  Miłość to wiara. Wierzymy, że nie zostaniemy sami. Nawet jak nie słyszymy słów, które nas zapewnią o obecności, nie wątpimy w nią. Miłość to bycie ze sobą bez względu na wszystko. Razem w szczęściu. Razem w smutku. Lecz największą częścią miłości jest poświęcenie. Czy zawsze jesteśmy gotowi poświęcić wszystko dla drugiej osoby? Wyrzec się swojego szczęścia na rzecz ukochanej osoby. To jest miłość. Piękna i prawdziwa.
- Nie możesz tak mówić! – Zaczęłam. – Nie możesz mi zarzucić, że tak po prostu sobie odeszłam!  Nie masz pojęcia jak wiele zostawiłam by dać ci możliwość na życie, na które zasługujesz. Nie chciałam dawać Ci wyboru, który by cię zniszczył. Nie masz pojęcia, co to znaczy, gdy własna rodzina uważa Cię za martwą. Gdybym została i walczyła musiałbyś dokonać wyboru. Ja albo rodzina. Nie chciałam do tego dopuścić. Więc tak, odeszłam zostawiając ciebie. Nigdy nie zrobiłam tego dla siebie. Zrobiłam to dla Ciebie i nigdy nie mów, że tak po prostu odeszłam. Nawet, jeśli wiedziałam, że to mnie zniszczy nie zawahałam się. Bo kocham Cię jak tylko najlepiej umiem i byłam gotowa zrobić wszystko byś odzyskał swoje życie. Nawet, jeśli mnie już nigdy w nim nie będzie.  Przykro mi, że nie potrafisz docenić tego i uważasz, że dla mnie to było łatwe. Nie tylko Ty żyjesz w tym piekle.
- To nie ty miałaś prawo decydować, co jest lepsze dla mnie! Myślisz, że trzy lata, które spędziłem zastanawiając się i patrząc jak wszyscy bliscy mnie okłamują i ukrywają przede mną połowę mojego życia były łatwiejsze od wyboru, którego wtedy musiałbym dokonać? Nie był. A ty mi odebrałaś szanse na poznanie siebie i swojego życia.
- Uwierzyłbyś mi – zaczęłam wycierając łzy z policzka. – Uwierzyłbyś mi gdybym powiedziała, że Cię kocham czy twojej mamie, które ciągle mówi, że to ja Cię zniszczyłam? Czy umiałbyś dokonać takiego wyboru? Teraz to wydaje Ci się proste Harry. Bo jesteś na nich zły. Okłamywali Cię i chcesz od nich uciec. Ale wtedy byli wszystkim, co miałeś. Byli twoją rodziną, a ja dziewczyną, którą podobno kochałeś. To nie było proste.
- Miałem prawo o Tobie wiedzieć. – Szepnął..
- Każdego dnia prosiłam o to byś sobie o mnie przypomniał, ale oni wszyscy mieli rację. Może byliśmy najlepszą częścią siebie, ale ja okazałam się też najgorszą częścią Ciebie. Nie zasługiwałam na to byś wiedział o moim istnieniu.  Po tym wszystkim mogłam tylko pozwolić Ci ułożyć sobie życie beze mnie.
Zapadła cisza wśród brakujących słów. Nigdy nie znajdziemy właściwych słów, które oddadzą nasz ból. Nasze uczucia, które w tym momencie tworzą między nami mur, bo nie potrafimy tego powiedzieć. Nie wiemy jak wszystko naprawić. Stojąc tu i patrząc sobie w oczy nie czuje jakbyśmy znowu byli tą szczęśliwą parą. Nie patrzę w pełne blasku zielone tęczówki. Nie uśmiecham się, bo on to robi. Stoimy tu i nie umiem poczuć, że jesteśmy sobą. Mam pełną głowę naszych wspomnień, lecz czuję, że jesteśmy obcymi. Nie czuje się jakbym była na swoim miejscu i cały ból, który czuje zasłania mi dobre wspomnienia, które tu przeżyłam i wpędza mnie w niewiedze. Nie wiem, dlaczego kochałam to miejsce.
- Kurwa- warknął, gdy pierwsze krople spadły z nieba.  Podniosłam głowę patrząc na niebo, krople deszczu zmyły się z moimi łzami. Nic tak w tym momencie nie bolało, jak to, że stoimy tu razem i nie możemy jak banda kretynów tańczyć w tym deszczu. Kocham deszcz, bo z każdą kroplą przypomina mi jak kiedyś byłam szczęśliwa tańcząc w nim.

- Taka ładna pogoda. – Do salonu weszła moja mama, gdy oboje z Harrym siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem z wielkim zapałem prowadząc naszą dietę. Chipsy paprykowe.
- A nam o tym mówisz, ponieważ masz bardzo intrygującą przemyślaną myśl, która jest?- Zaczęłam uśmiechając się pod nosem wciąż patrząc w ekran, gdzie leciał nasz ulubiony serial. Przyjaciele.
- Popsuł ją deszcz, ale wy jedne śmierdzące leniwe śmierdziele nawet nie jesteście w stanie dostrzec tego, bo całymi dniami siedzicie nad tym serialem i nic was nie może od tego odciągnąć. – Powiedziała wyrażając swoją irytacje.
- Deszcz?! – Powiedzieliśmy w tym samym czasie szybko wstając z kanapy. Patrzyliśmy na mamę w wielkim wyczekiwaniu.
- Wiedziałam, że urodziłam nienormalne dziecko – zaczęła patrząc na mnie znacząco-ale nie sądziłam, że znajdę takie drugie nienormalne. – Dodała patrząc na Harrego. – Tak dziwne dzieci, pada deszcz.
Nie potrzebowaliśmy niczego więcej by wybiec na dwór, nawet ignorując uwagi mamuśki, z którą bym się zaczęła droczyć, że po rodzinie nic nie ginie, ale deszcz pada i rozumiecie, że to mogłam sobie zostawić na później.  Wybiegliśmy na mocną ulewą ciesząc się jak ludzie, którzy mają nierówno pod sufitem.
- Naomi Sharpe teraz cię pocałuje jak w filmie. – Zaczął śmiejąc się. Położył swoje lodowate ręce na mojej twarzy przybliżając się do mnie jak tylko mógł najbliżej.
- Awwwwwwwwwwww. – Zaczęłam piszczeć jak małolata.
- Dziewczyny tak w filmach nie robią. – Wyjaśnił śmiejąc się ze mnie.
- A powinny. – Odpowiedziałam poważnie. – Zajebiste uczucie.
Później tylko pamiętam jego usta na moich i to, że świat się szybko kręcił. Miałam wrażenie, że tylko mu to stoimy. Nic więcej. Nikogo nie ma. Tylko my w deszczu złączeni w tańcu miłości po tym jak oderwaliśmy się o siebie i śmiejąc się złapał mnie w tali, podniósł mnie do góry i zaczął obracać się z nami. Byliśmy tylko my i nic więcej już nie miało znaczenia.

- Kochaliśmy deszcz. – Szepnęłam na krzywą minę Harrego. Cały się trząsł przemoczony do ostatniej suchej nitki.  Nie mógł zobaczyć moich łez, które teraz spływały z moich oczu strumieniami by zmieszać się z kroplami deszczu. Oddałabym wszystko byśmy mogli nadal kochać deszcz i zatańczyć nasz taniec miłości.
- Nie jesteśmy już tacy sami. – Zaczął twardo bardziej chowając się pod drzewem. – Nienawidzę deszczu.
-Masz racje, nie jesteśmy już tacy sami. – Szepnęłam wciąż stojąc w miejscu. Tak bardzo chciałam się teraz schować w jego ramionach. – Ale to nie znaczy, że nie możemy być znowu piękni.
- Naomi, czego ty ode mnie wymagasz? Że teraz po prostu znowu zostaniemy parą, która będzie kochała się tą samą miłością, co trzy lata temu? Wszystko, co zostało z nas jest w twojej głowie. W twojej! Ja tego nie czuję! Nie ma we mnie ani trochę naszej miłości! Nie umiem patrzeć na Ciebie jak na osobę, którą kochałem! Jedyne, co wiem, to, jacy jesteśmy teraz i to prawda, poczułem coś innego, gdy byłem z tobą, mogłem poczuć, że wreszcie jestem sobą, a teraz, gdy na Ciebie patrzę jedyne, co czuję, to, że nigdy nie będą sobą. Jesteś częścią mojego życia i nie mogę znieść bólu, że Cię nie pamiętam.  Patrzę na Ciebie i wiem, że odebrano mi coś pięknego i czuje tylko nienawiść.
-Mogę ci pokazać, kim byliśmy.
- Nigdy po mnie nie wróciłaś.
- Nieprawda, Harry. Wracałam tu każdego dnia siadłam naprzeciwko Ciebie tylko po drugiej stronie z dala. Musiałam się upewnić, że jest z Tobą coraz lepiej. Jednego dnia przyprowadziłeś tu jakąś blondynkę. Uśmiechałeś się. Wtedy zrozumiałam, że mnie już nie ma w twoim życiu.  To był ostatni raz, kiedy wróciłam. Kolejne dni spędziłam na nienawiści do tej blondynki. Nienawidziłam ją za to, że teraz to ona może cię uszczęśliwiać. Że jest przy tobie.  Sama dałam Ci szanse na nowe życie i nie mogłam wrócić po Ciebie Harry, nawet, jeśli ja nigdy nie ruszyłam z miejsa.
- Znalazłem – zaczął  - Znalazłem w moich rzeczach, które ukryli przede mną, list. List od ciebie. – Wyciągnął z kieszeni trochę przemoczoną kartkę.  I zaczął czytać, a ja w myślach powtarzałam każdego słowo po kolei z tego listu.

Harry.
Nie wierzę, że to czytasz. Nie wierzę, że to piszę, ale to właśnie ze mną robisz. Świruje – pisze do Ciebie listy i świruje – robię się romantyczna i świruje i ciągle pisze, że świruje. – Ze świrowałam.  – Przerwał uśmiechając się pod nosem.
Chociaż już taka byłam. Nie tak bardzo, ale to była kwestia czasu.
Nie umiem powiedzieć ‘ kocham Cię, ‘ ale to nie znaczy, że tego nie czuje.
Nie powiem ‘ zostań ze mną na zawszę, ‘ ale na to właśnie liczę.
Nie powiem ‘ jesteś moim ideałem, ‘ bo jesteś kimś więcej niż wymarzonym księciem z dzieciństwa. Jesteś życiem. Moim życiem i przebiłeś każdego księcia.
Nie powiem ‘ zrobię dla Ciebie wszystko, ‘ bo naga nie będę biegać po drodze.
Nie obiecam Ci wszystkiego, bo nie jestem w stanie tego Ci dać. Nie dam ci gwiazdki z nieba.
Nie karze Ci nigdy obiecywać, że mnie nie zostawisz. Będę każdego dnia starała się o to byś nie chciał odchodzić.
Nie będę ciągle mówiła o naszym ślubie i dzieciach, bo wole żyć tym, co mamy teraz. Naszym pięknem.
Nie obiecam, że będę każdego dnia. Po prostu będę i nie dam ci powodów byś myślał, że jutro może być beze mnie.
Mam nadzieję, że gdy patrzysz w moje oczy, czujesz to.
Babcia mi zawsze powtarzała, że każdego miłość spotka, mnie też. Nawet, jeśli jej nie lubię to nigdzie się przed nią nie schowam. Gdy pewnego dnia powiedziałam jej o Tobie, odpowiedziała:
- Przecież nie lubisz miłości.
Odpowiedziałam.
- Nie lubię, ale tą, która on mi daję kocham.
Kocham naszą miłość. Kocham dla ciebie świrować. Kocham, gdy dla mnie świrujesz. I nie musisz mnie zapewniać o uczuciach, bo wiem, że to prawda. Wystarczy, gdy spojrzę w twoje oczy. Kocham to, co w nich widzę. Ale najbardziej w tym wszystkim Kocham Ciebie.
Ps. Babcia miała rację, łatwiej napisać na kartce o uczuciach niż powiedzieć.
Mogę nawet napisać Ci sto razy Kocham Cię.
Proszę bardzo:
Kocham Cię x 100
Yep, straciłam rozum.
Dajcie mi zapalniczkę by to spalić. I proszę bardzo tysiąc całusów za ten wiersz.
Teraz ja coś napiszę. – Harry.
Całus x 1000

 Zgiął kartkę na pół i schował do kieszeni.
- Wiem, że mnie kochałaś Naomi. Wiem, że ja czułem to samo, ale…
- Nie Harry. – Szybko mu przerwałam. – Zanim coś powiesz. Musisz mi dać szanse by ci pokazać, jacy byliśmy. Oni wszyscy znają nas tylko z zewnątrz. Pozwól mi pokazać prawdę, a wtedy, jeśli tego będziesz chciał. Odejdę.
- Dobrze. – Odparł cicho i usiadł na mokrej trawie opierając się plecami o drzewo. Zrobiłam to samo czując jak z liści spadają, co na chwile na nas krople deszczu.
- Byliśmy dziwni. – Zaczęłam na początku i już za chwilę opowiadałam mu nasze historie.

 Siedzieliśmy u mnie na kanapie lekko zmieszani. Trzymałam w ręce wisiorek, który Harry mi podarował.
- Powinniśmy to powiedzieć. – Zaczęłam cicho.
- Nie umiem. – Odpowiedział.
- Ja też.
- Dałeś mi wisiorek. Powiedziałam, że jesteś wspaniały i nie żartowałam.
- Dałem ci wisiorek. Powiedziałam, że jesteś cudowna i nie żartowałem.
- Zdecydowanie powinniśmy teraz sobie powiedzieć, że się kochamy.
- Mam czekoladę na górze, idziemy? – Spytał Harry, na co od razu wstałam i razem poszliśmy na górę.

- Byliśmy złośliwi.

- Pamiętasz jak mi obiecałaś, że dzisiaj pójdziesz ze mną gdziekolwiek gdzie będę chciał?- Spytał Harry, gdy jechaliśmy autobusem.
- Tak pamiętam. – Odpowiedziałam wkurzona na siebie, że byłam tak głupia.
- Więc teraz jedziemy tam. – Dodał dumny. Naszykowałam się na najgorsze, w końcu wczoraj wieczorem nastawiłam mu w telefonie budzik na 3 w nocy by go wkurzyć.  Na szczęście wyłączyłam swój telefon na noc, gdy wstałam całkowicie wyspana miałam nieodebranych 20 połączeń od Harrego. Spodziewałam się jego w moim domu z samego rana, jednak przyszedł o godzinie trzynastej, nawet z bukietem kwiatów, na które mam uczulenie i kichałam pół dnia. Dobrze to wiedział. Gdy ja nie mogłam złapać oddechu przez ciągłe kichanie, on się śmiał w najlepsze.
- Restauracja?- Spytałam, gdy stanęliśmy przed wymalowanym zbyt wystrojonym budynkiem. Harry stanął  przede mną i zrobił zatroskaną minę.
- Nie lubisz restauracji? Ups, wybacz kochanie, zapomniałem. – Dodał, po czym dumny wszedł do środka nawet na mnie nie czekając.  Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka siadając przy naszym stoliku. Ta atmosfera wystarczyła bym czuła, że się duszę.
Po dwudziestu minutach dostaliśmy swoje danie. Krzywo patrzyłam na swój talerz pełen jedzenia, które wyglądało niesmacznie. Lecz nic tu nie ma, co bym zjadła. Sięgnęłam po szklankę z sokiem, gdy brunet zaczął smakować swojego kurczaka. Ledwo powstrzymałam śmiech widząc jak coraz wolniej przeżuwa jedzenie, aż jego morderczy wzrok pada na mnie. Uśmiechnęłam się do niego uroczo, gdy ten szybko sięgnął po sok i wypił całą szklankę naraz.
- Przepraszam?- Zawołał kelnera nie spuszczając ze mnie wzroku.- Zamawiałem kurczaka bez żadnego dodatku czosnku.
- Oczywiście, ale za chwile Pańska dziewczyna przyszła do nas i wyjaśniła, że to była pomyłka.
- Dostajesz wysypki od czosnku? Ups, wybacz kochanie, zapomniałam.  – Powiedziałam rozbawiona.

- Jesteś wredna. – Skomentował Harry tą historie. Spojrzałam na niego znacząco.
- Odezwał się król uprzejmości. – Odparłam kąśliwie. – Dalej. Troszczyliśmy się o sobie jak nikt inny.

- Czy ty siedzisz w moim pokoju, przed moim telewizorem, oglądasz pamiętniki wampirów i pijesz moje piwo?- Do swojego pokoju wpadł zmęczony Harry.
- Brawo mistrzu za spostrzegawczość. – Odparłam nie przenosząc wzroku z ekranu. Ah, ten Damon.
- Wróciłem po ciężkiej pracy i chciałem się napić teraz piwa…
- Kosiłeś trawę. – Wtrąciłam się.
- No mówię, że po ciężkiej pracy. A ty pijesz moje ostatnie piwo.
- Mówiłeś, że jesteś gruby, więc chciałam Ci pomóc i wypiłam te piwa byś nie musiał ich pić, bo wtedy byś przytył. A teraz ci to nie grozi. Nie ma, za co.
- Nie jestem gruby. Nie mówiłem, że jestem gruby.
- Wmawiaj sobie to kochanie.

- Kochaliśmy się.

- Wiesz, że wampiry istnieją?- Zaczął Harry, gdy oglądaliśmy najnowszy odcinek wampirów.
- Gdyby istniały to nie byłabym z tobą tylko z Damonem.
- Zaraz zlecisz z mojego łóżka. – Ostrzegł.
- Jakbyś zauważył panie mądry jesteś w moim pokoju.
- Co  twoje to moje kochanie. A teraz leże tu…
- Leżysz tu bo pogodziłam się z moim trudnym losem, że Damon nie istnieje i mogę mieć tylko Ciebie.- Przerwałam mu specjalnie się z nim drocząc.
- Doigrałaś się. Idę na kanapę. – Wstał z łóżka patrząc na mnie z wyrzutem.
- Połamania nóg na schodach. – Krzyknęłam za nim śmiejąc się.
10 minut później.
- Kochanie możesz mi powiedzieć, dlaczego Harry siedzi sam smutny na kanapie w salonie?- Mama weszła do mojego pokoju akurat, gdy odcinek się skończył.
- Bo nie zdołałam go wywalić przez okno. – Odparłam uśmiechając się do niej uroczo.
- Harry kochanie! – Krzyknęła, na co spojrzałam się na nią podejrzanie. Nie minęła minuta, a stał już obok niej ciesząc się do mnie chytrze. – Możesz jej dokopać.
- Co?- Krzyknęłam, gdy Harry zaczął do mnie podchodzić.
Piętnaście minut później.
Leże w wannie cała mokra, bo Harry mnie do niej wrzucił i oblał, a następnie poleciał po mąkę i mnie nią osypał i znowu oblał. Teraz leże w wannie cała w mące. To będzie piękna śmierć.  A mogłam go wyrzucić przez okno.

- Jestem mądry. I to się rozumie. – Skomentował, na co posłałam mu mordercze spojrzenie.
– Odegrałam się. – Dodałam już z uśmieszkiem.
- Doprawdy?- Spytał podnosząc brew.
- To była piękna zemsta.

Jest godzina siódma rano i przysięgam, że ten dureń jeszcze śpi. Wyjęłam komórkę i napisałam do Isabel. Po chwili otworzyła mi zaspana drzwi. Uśmiechnęliśmy się na swój zacny plan.  W ręce trzymałam biały spray do choinek, a siostra Harrego miała aparat, gotowa w każdej chwili robić zdjęcia.  Po cichu weszliśmy do jego pokoju zakradając się na palcach. Zagryzłam wargę i otworzyłam spray. Zaczęłam go psikać całego, gdy ten gwałtownie się wybudził, zerwał się na nogi cały biały, a ja wybuchłam śmiechem. Zdezorientowany patrzył się na mnie, a za chwile na siostrę, która jest mistrzynią i zdążyła mu zrobić zdjęcie za nim zorientował się, w jakim jest stanie i że chce nas zabić.
- W nogi! – Krzyknęłam i razem z brunetką zaczęliśmy uciekać w stronę mojego mieszkania.

- Nie zrobiłaś tego. – Zaczął, gdy skończyłam.
- Oh tak, zrobiłam. – Odpowiedziałam dumna.
- Masz to zdjęcie nadal, prawda?- Spytał.
- Nie.
- Chce jej odzyskać.
- Nie mam już tego zdjęcia.
- Masz.
- Nie, ale wiele razy Cię nim szantażowałam.
I nadal go mam.
- I tak go znajdę. – Ostrzegł. – Czy my kiedyś byliśmy normalni?
- Oczywiście, że tak – odparłam szukając w głowie jakiegoś wspomnienia. – O mam.

- A teraz mnie posłuchajcie uważnie. – Zaczęła mama, gdy we czwórkę z Harrym i z tatą staliśmy w przedpokoju gotowi na wesele. – To jest ślub twojej kuzynki Naomi, bez żadnych żartów.
- Przynajmniej swojej rodzinie. – Dodał tata, na co się uśmiechnęłam. Szybko przestałam widząc karcę spojrzenie mamy.
- Oddaj mi welon w kaczuszki Naomi!- Wyciągnęła w moją stronę rękę.
-Co? Jakie kaczuszki? I jaki welon?- Udałam głupią.
- W torebce. – Nie ustępowała. Westchnęłam i pokonana oddał jej moje dzieło. – A ty Harry krawat. Tak ten w kaczuszki. Wystaje ci z kieszeni. – Również go oddał pokonany.
- Mieliśmy być taką piękną parą młodą. Wszystko zepsułaś mamo.- Krzyknęłam do niej próbując pohamować śmiech i udawać obrażona. Po tym razem z Harrym odwróciliśmy się wychodząc z domu prostą idąc do samochodu.
-Masz klej?- Spytałam go po cichu. Przytaknął.
- Jeszcze nic nie jest stracone.

- Co zrobiliśmy? – Przerwał mi Harry pytając.
- Posmarowaliśmy klejem krzesło wrednej siostry kuzynki. Była, suką dobierała się do Ciebie za każdym razem, gdy przyjeżdżała do mnie.
- O. – Odparł zaciekawiony. – Ładna jest ta siostra? – Dodał by mnie wkurzyć. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, na co się zaśmiał.
- I co było dalej?
- Była lipa, bo była druhną i wszyscy to zobaczyli jak wstała z krzesła z gołym tyłkiem. Nie przyjęła do siebie tego ostrzeżenia i gdy przyjeżdżała nadal do Ciebie zarywała. Raz jak była zeszłam na dół w twoich bokserkach, bluzce i krzyczałam na cały dom, że mój chłopak dał mi swoje ciuchy by pokazać wszystkim, że jestem jego, a on jest mój. Wtedy się od ciebie odwaliła, twierdząc, że musisz być takim samym idiotą jak ja, skoro ze mną wytrzymujesz.
- To nie była normalna sytuacji, w której byliśmy normalni.
- Uwierz byliśmy. My ciągle tacy byliśmy. Na tym polegały nasze dni. Byliśmy romantyczni jak wszyscy. Gdy byłam smutna przybiegałeś z dziesięcioma czekoladami. Gdy ty byłeś, przybiegałam z litrami lodów czekoladowych. Nawet zrobiłam coś tak głupiego, że nadal nie wierze, że to zrobiłam. Nie wiem, czemu, ale zawsze się śmiałeś, gdy widziałeś kozy, wiec, gdy byłeś tak przybity i nie chciałeś ze mną rozmawiać. Pojechałam i wypożyczyłam strój kozy, przebrałam się i poszłam do ciebie. Śmiałeś się do końca dnia. Nie, śmiałeś się z tego zawsze, ale już nie byłeś smutny. Na tym polegaliśmy, gdy sytuacja od nas wymagała wsparcia czy czułości byliśmy dla siebie najlepsi i gotowi zrobić wszystko by tylko wywołać uśmiech. Większość to nasze intrygi, ale my tylko w nich widzieliśmy miłość. Nie potrzebowaliśmy zapewnień o naszej miłości. My to wiedzieliśmy i nie zasypialiśmy z myślą, że jutro może nas nie być, tylko, co jutro zrobić by siebie wkurzyć. Dlatego każdy ci powie, że byliśmy poprani i dziwni. Oni nie mieli dostępu do naszego pięknego świata i nie byli w stanie zrozumieć niczego.
Przez kolejnych kilka godzin opowiadałam nasze historię, które były śmieszne, ale też romantyczne. Starałam się mu pokazać piękno, które ja czuje, gdy wracam do naszych wspomnień. Nawet, jeśli będę musiała odejść, chce wiedzieć, że on jest świadomy, że byliśmy kimś wyjątkowy i musze mieć pewność, że poczuł to. Chciałabym być częścią jego życia, o której będzie wspomniał z uśmiechem. Nie chciałam być zapomniana, bo nasza miłość nie należy do tych, które szybko znikają i nic nie znaczą. Nie jest miłością, która ma tylko wartość przez chwile.  Chcę w poić w niego tą miłość. Bo każdy zasługuję na takie piękne uczucie.


Kiedy blizna zmienia się w tatuaż
Kiedy niebo Blaknie
Kiedy to złamane Serce, które trzymam bije
Kiedy to zatrzymam czuję jak płonie
Kiedy żyję, Kiedy się nauczę
Kiedy zdam sobie sprawę
Że ten błysk w twoich oczach
Już nie powróci

- Nie wierze, że to robiliśmy. – Zaśmiał się głośno.
- To prawda. Łapaliśmy robaki do słoików i kruszyliśmy im tabletki na popęd seksualny by  się pieprzyli i mieli dzieci. – Wyjaśniałam śmiejąc się głośno. Nie mogłam się nie uśmiechać widząc i słysząc jego śmiech.

Jestem tutaj, Stojąc na deszczu
Tik-tak, Godziny stoją w miejscu
Wołam twoje imię, Wołam twoje imię
Cóż, jestem tutaj
Uciekając tak szybko jak tylko mogę
I przysięgam, Nigdy nie zrobię tego znowu
Wołam twoje imię, Wołam twoje imię

- Naprawdę to zjadłeś. – Zaczęłam śmiejąc się. – Zjadłeś kisiel truskawkowy specjalnie dla mnie i nie wymiotowałeś. Bo poprawił ci się humor, gdy ja musiałam zjeść budyń, którego nienawidzę.
- Tak chcieliśmy sobie udowodnić, że nam na sobie zależy?- Spytał rozbawiony. – Nienawidzę kisieli.
- Nie. Udowadnialiśmy, że jesteśmy twardzi i przetrwamy najgorsze.
- Nie dziwie, dlaczego dla wszystkich byliśmy nienormalni.  Bo tacy byliśmy.

Staram się być silna
Ale wciąż o tobie śnię
Oh, naprawdę pragnę
Aby było to łatwe do zrobienia
Ale nigdy tego nie czułam
Związana i bezradna
I wszystko, co znałam
Odeszło
Jak pozwoliłam temu odejść?

- Teraz jestem pewien! To też twoja sprawka, że moja siostra złamała nogę. – Oskarżył mnie uśmiechając się.
- Nie. To była tylko twoja wina. – Szybko się wybroniłam. -To ty rozlałeś tą wodę.
- Bo chciałem oblać koleżankę. Tak mi powiedziała mama. – Dodał mrucząc pod nosem. – Czekaj to byłaś Ty!
- Nigdy Ci tego nie zapomnę! – Warknęłam próbując pohamować uśmiech. – To był lany poniedziałek. Przyszłam do ciebie z samego rana z wiaderkiem wody. Byłam pewna, że śpisz, ale gdy weszłam do twojego pokoju ciebie w nim nie było. Zaskoczona odwróciłam się by się wycofać, ale ty stałeś za drzwiami z wiaderkiem wody, które na mnie wylałeś. Nie spodziewałam się tego i zaczęłam piszczeć i Isabel przyleciała i wywinęła orła na mokrej podłodze i okazało się, że złamała nogę.  To twoja wina.
- Gdybym nie był pewny, że moja dziewczyna właśnie szykuje spisek przeciwko mnie, nie stałbym przy oknie o 6 rano czekając aż do mnie przyjdziesz, a później chowając się za drzwiami z wiadrem wody.
- Marudzisz. – Mruknęłam wywracając oczami.

Jestem tutaj, Stojąc na deszczu
Tik-tak, Godziny stoją w miejscu
Wołam twoje imię
Wołam twoje imię
Cóż, jestem tutaj
Uciekając tak szybko jak tylko mogę
I przysięgam
Nigdy nie zrobię tego znowu
Wołam twoje imię
Wołam twoje imię

- Co mi jeszcze zrobiłaś?- Spytał patrząc na mnie oskarżycielskim wzrokiem, lecz widziałam w jego oczach rozbawienie. – A to było na mnie?
- Dlaczego uważasz, że to ja byłam tą złą w naszym związku?- Spojrzałam na niego z podniesioną brwią.
- Założę się, że wszystko, za co ja dostałam opierdol było związane z tobą.
- Nieprawda.- zaprzeczyłam.
- Więc nic nie masz mi do powiedzenia na temat plastikowej szyby w moim garażu? Moja mama stwierdziła, że prawdziwa jest dla mnie zagrożeniem.
- hahahaha – zaczęłam się podstępnie śmiać, lecz opamiętałam się widząc jego wzrok. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
- Więc, idę po budyń i Ci go wepchnę siłą – zaczął patrząc na mnie zwycięsko.
- Ej, to nie jest fair! Wykorzystujesz to, co ci powiedziałam!- Zaczęłam z pretensjami, ale w środku byłam szczęśliwa.
- Czy nie tacy byliśmy, kochanie? – Spytał posyłając mi wredny uśmieszek. Zaśmiałam się kręcą głową na boki.
- Już nic więcej Ci nie powiem. – Odparłam zakładając ręce na piersi.
- Wrócę za pięć minut. – Odpowiedział wstając powoli. Wierzyłam mu, że pójdzie po ten cholerny budyń i  mnie zmusi do jedzenia. Nie raz już tak było.
- Więc…- zaczęłam, na co się zaśmiał i wrócił na miejsce. – To było twoja wina, a ja tylko stałam w miejscu tego zdarzenia.  To ty rzuciłeś we mnie piłką, zrobiłam unik i wleciała w okno rozbijając szybę na małe kawałki i to nie ważne, że ja to zaczęłam. Musieliśmy jechać na pogotowie, bo kawałeczki szkła wbiły mi się w plecy, bo stałam za blisko okna. Dali mi morfinę i wtedy pierwszy raz się naćpałam.
-Nie chciałem cię skrzywdzić. Zapewne chciałem tylko rzucić cię piłką.
- Ja też później nie chciałam na morfinie latać za tobą po całym osiedlu krzycząc, że cię kocham.

Cóż, wiem
Że pewnego dnia
Ten ból
Zniknie, ·Ale teraz
Nie mogę wyjaśnić
Jak się czuję
Chcę krzyczeć

- Czy kiedyś cię skrzywdziłem?- Spytał cicho, niepewnie na mnie patrząc.
- Wiele razy się kłóciliśmy, ale to normalne. Szybko sobie wybaczaliśmy.
- Więc, tak. – Odparł smutno.
- Nie, Harry. Byliśmy młodzi nie mieliśmy powodów żeby się krzywdzić. Jedyne, co kilka kłótni, bo nie zawsze się zgadzaliśmy. To wszystko. Lataliśmy za sobą jak szaleni małolaci.
- Tacy byliśmy. Wredni małolaci.
Teraz możemy być straszymy wredotami, jak chcesz.

Jestem tutaj
Stojąc na deszczu
Tik-tak
Godziny stoją w miejscu
Wołam twoje imię
Wołam twoje imię
Cóż, jestem tutaj
Uciekając tak szybko jak tylko mogę
I przysięgam
Nigdy nie zrobię tego znowu
Wołam twoje imię
Wołam twoje imię

- Znowu zaczęło padać. – Warknął Harry. Przegryzłam wargę, po czym powoli wstałam na nogi. Wyciągnęłam do niego rękę. Spojrzał na mnie niezrozumiale. – Chce Ci pokazać, dlaczego kochaliśmy deszcz.
Niepewnie, ale podał mi rękę i razem wyszliśmy z pod drzewa, na czyste niebo. Deszcz przyjemnie obijał się od naszych ciał. Grzywka Harrego kleiła  mu się do czoła i z nie smakiem zaczesał ją do góry. Staliśmy trzymając się za rękę, patrząc prosto w swoje oczy. Magia deszczu właśnie wraca.
- Zawsze, gdy padał deszcz jak szaleni wybiegaliśmy z domu na dwór, bo chcieliśmy robić to, co zakochani robią w deszczu. Gdy byliśmy już cali mokrzy i uśmiechnięci. Podchodziliśmy do siebie, jak tylko najbliżej mogliśmy. – Przysunęłam się do niego jak najbliżej, mimo że byliśmy mokrzy, czułam od niego ciepło, gdy łączyliśmy się naszymi ciałami.-  Tak blisko… aż mogliśmy zrobić to. – Szepnęłam patrząc się na jego uchylone usta.  Wiedziałam, że tego chce i wiedziałam, że on też tego pragnął, gdy delikatnie swoimi ustami musnęłam jego, a w odwecie poczułam jak mocniej napiera na mnie swoimi ustami. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, rozłączyłam nasze palce by swoje dłonie umieścić na jego karku. Poczułam jak kładzie swoje zimne dłonie na mojej tali przysuwając mnie bliżej do siebie, choć to wydawało się niemożliwe.  Gdy nam zabrakło powietrza odsunęliśmy się od siebie.
- A później robiliśmy to – szepnęłam cicho zagryzając wargę.  Położyłam ręce na jego klatce piersiowej i z całych sił pchnęłam go do tyłu. Zaśmiałam się głośno, gdy niespodziewany tego ruchu upadł do tyłu na mokrą trawę. Patrząc na jego zagubioną minę ledwo ustawałam na nogach ze śmiechu. Przestałam się śmiać, gdy poczułam jego zimną dłoń na moich kostkach i za chwilę leżałam plackiem na ziemi.  Teraz tylko słyszałam jego głośny śmiech, gdy zaczął na mnie wchodzić i pochylał się nade mną.
- Tego już nie robiliśmy. – Odniosłam się do mojego upadku.
- Kłamczucha.  – Odparł.
- Pokaż mi telefon. – Zażądałam.
- Co?- Spytał zmieszany.
- Pokaż mi telefon. – Niepewnie wyjął z kieszeni spodni trochę zamoczony telefon. Wzięłam go w ręce i odblokowałam.
- 15. 43 Nasz pierwszy pocałunek w nowym życiu. Jeśli chcesz je zacząć? – Szepnęłam prosto patrząc w jego oczy. Zatraciłam się w jego zieleni i tak bardzo chciałam by zatracił się w we mnie teraz, gdy tak uważnie mi się przygląda.

Chmury będą się wściekać
Burze będą Cię ścigać
Ale Ty będziesz bezpieczny w moich ramionach
Deszcze będą padać
Fale będą rozbijać się wszędzie wokół
Ale Ty będziesz bezpieczny w moich ramionach


Zamki mogą się rozpaść
Marzenia mogą się nie spełnić
Ponieważ nigdy nie jesteś całkiem sam
Ponieważ zawsze będę

Zawsze będę Cię kochać


Od autorki:

Witam kociaki :*

Chyba nie spodziewaliście się tak szybko rozdziału, ja też nie ;d Pisanie rozdziału jest o wiele ciekawsze niż uczenia się na egzaminy. Ciekawe czy to samo powiem na poprawkach :D
A skoro przy tym jesteśmy, chciałam wam podziękować, że we mnie wierzycie i to że zdam. Dziękuje, to wiele znaczy :*
Gdy tylko będę po egzaminach , będę piła za was i tak się najebie ;d
 I coś chciałam jeszcze dodać, 
Nowa bohaterka została dodana do obsady. Wiem, że dzisiaj tylko nasza dwójka, ale planuję więcej Isabel. ;d 
Możecie pisać od mnie na asku, jak wam się nudzi. Bo mi się nudzi, chociaż mam naukę, ale i tak mi się nudzi. 
Soł...


30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!

Coś się dzieje z wyglądem mojego bloga. Przepraszam za to, ale nie mogłam czekać dłużej aż to naprawią bym mogła dodać rozdział. Musiałam to zrobić dzisiaj :)

Pozdrawiam, całuje i kocham was :* <3

Komentarze

  1. wowowo ale sie dzieję
    niech on się zgodzi proszeprosze
    tylko jak się zgodzi jestem ciekawa jak zareagują ich rodzice
    na pewno nie będą zachwyceni
    i wgl rozdział jest meggga długi :)))))))
    i jak czytałam to miałam taki zaciesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio kurwa, serio? W takim momencie przerwać?! ;__;
    Zakochałam się w tym opowiadaniu, bohaterach *__*
    W przeszłości oni byli tak zajebiście słodcy *.*
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^
    Powodzenia na egzaminach, jak dla mnie zdasz w palcem w dupie ; 33
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest idealnie, ale znowu mam ochotę cię udusić, bo kończysz w taaaaakim momencie. Niech on jej wybaczy. Jest zbyt pięknie, żeby to psuć. Ily, i czekam na nn
    @aleksandraa984

    OdpowiedzUsuń
  4. O MATULO , PŁAKAŁAM PRAWIE PRZEZ CAŁY ROZDZIAŁ.
    CZYTAJĄC TEGO FF , CZUJĘ SIĘ JAKBY CZYTAŁA JAKĄŚ ZAJEBISTĄ KSIĄŻKĘ.
    OMG, NO NIE MOGĘ JAK ONA MU OPOWIADAŁA TE WSZYSTKIE MOMENTY
    JA SOBIE TO WYOBRAZIŁAM , TO BYŁO TAKIE PIĘKNE
    I TEN POCAŁUNEK NA KONIEC FJUEJUFWJUWFEUWEJFEWUJFEWUJEFWJWEFFEW
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU,BO ZA CHOLERE NIE WIEM CZEGO MOGE SIE SPODZIEWAC!
    NO I WIEM,ŻE ZDASZ TE EGZAMINY SIĘ NIE DENERWUJ TYLKO , JA TEŻ OPIJĘ TWÓJ SUKCES SOOOOŁ BĘDZIEMY DWIE NAJEBANE YOLO XDDD
    DOBRA JAK ZWYKLE PISZE GŁUPOTY, CHYBA CZAS JE SKOŃCZYĆ XDD
    NO TO CAŁUSKI , POZDROWIONKA I DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁU @HAZZMYLOVER

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu, świetny rozdział, te wspomnienia, śmiałam się jak głupia przy niektórych : )
    Powodzenia na egzaminach : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku jrjku jrjku jejku kocham te opowiadanie i ciebie i bloga i bzidggdkcnsksbcud czekam na nexta:*

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże, kurwa to jest takie piękne! Nie mogę wyrobić z tego jacy byli ze sobą szczęśliwi! Ich życie było piękne, niepowtarzalne i sama chciałabym takie mieć. Aż normalnie dostałam załamki, że jestem sama i mnie nie czeka taka piękna miłość. Widzisz co ze mną robisz? A jeszcze wczoraj pisałam Ci, że mam wyjebane na facetów i ich nie potrzebuję, na chwilę zmienię zdanie, ale jak ochłonę, to znowu będę normalna, obiecuję ;)
    Olcia, nie mam pojęcia jak Ty to robisz, ale za każdym razem zatracam się w tych rozdziałach i wyobrażam sobie, że to dzieje się naprawdę. Jesteś niesamowita, masz zajebiście duży talent, mnóstwo wspaniałych pomysłów i znasz się na rzeczy. Mój autorytet, naprawdę :) Mój mistrz i będę brać z Ciebie przykład.
    Piękne opisy, ale to masz w małym paluszku, więc pochwalę Cię za dialogi! Jest ich dużo i strasznie się z tego powodu cieszę :))
    Ich wspomnienia, a raczej Naomi są przepiękne i takie śmieszne, że śmieję się jak głupia! Oni mają naprawdę pomysły, hahaha :D
    Wiesz, te imię "Isabel" jest chujowe. Serio, nie lubię go, hahahaha. No wiem, że tak ma na imię i normalnie go nie lubię. I znowu Ci narzekam, hahaha :D Ale kocham to jak stworzyłaś Isabel :D Dziękuję! ♥
    Końcówka rozdziału po prostu mega, bomba. Kocham to i nie mam słów, aby to opisać! No wiesz, tak mnie zamurowało i jestem taka podekscytowana, że masakra.
    "- 15. 43 Nasz pierwszy pocałunek w nowym życiu. Jeśli chcesz je zacząć?" - BOŻE, KUŹWA, HARRY JAK POWIESZ NIE CZY COŚ TO TAM PRZYJDĘ I CI WBIJE WIDELEC W OKO, SERIO. MASZ SIĘ ZGODZIĆ, MA BYĆ SEKS ^^ I DUŻO MIŁOŚCI! I GÓWNO MNIE INTERESUJE, ŻE JESTEŚ ZRANIONY CZY COŚ, JA MÓWIĘ TAK, A TY POWTARZASZ, BO KOCHA NAO, KPW? I HOPE SO XD
    Cudowny rozdział, mistrzu! A na tych egzaminach, to wszystkich rozjebiesz, wiem to! Dasz radę! <3
    Pozdrawiam i życzę weny xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. O jezu Harry musisz się na to zgodzić ! Ich wspomnienia jejuu *.*
    Idealna para nie ma co <3
    Powodzenia ;d
    Też opije twój sukces xd
    Czekam na nn xxxxxxxx
    Kocham Cię i too opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na kolejny rozdział i nie mogę się doczekać odpowiedzi Harrego! Oni muszą być razem :) nie widzę innej możliwości. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju co za emocjeeeee!!!!! Na poczatku rycze potem sie smieje a na koncu chce kogos zabic ze sie tak szybko skonczyl !!!!!! Kocham to opowiadanie i ciebie ze je piszesz i wgl wszystkich kocham cdbgdjshskdvjz
    Ta ja teraz bede na deszcz tylko czekac i kolejny rozdzil :D <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku *.*
    uwielbiam to opowiadanie! te wszystkie wspomnienia są przecudowne! <3
    i ten pocałenek w deszczu! :o Rawrrr :**

    OdpowiedzUsuń
  12. świetnie piszesz !!! kocham wszystkie twoje blogi!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział ;) ciekawe czy będą razem?? ;) czekam na nexta :D pzdr ruda ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeezu jak ja kocham to ff !!! Cudowny rozdział !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny *_________________________*

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaaaaaaaaaa ! Cudowny <3 szybko nn! ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG :O Dzisiaj trafiłam na tego bloga i przeczytałam już obecne rozdziały *.* i muszę przyznać jeszcze takiego pięknego i pomysłowego nie czytałam *.* A ten rozdział z ich wspomnieniami to już wgl :O :* Aż sama chciałabym mieć taki związek :) Pokochałam tego bloga i czekam na następny rozdział ze zniecierpliwieniem *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. Niech oni bd razem :P

    OdpowiedzUsuń
  20. chce wiecej <333 zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  21. Serio ??? Musiałaś przerwać w takim momencie ??? Świetny cudowny i wgl ahsjsbsb czekam z niecierpliwością na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział. Błagam niech będą razem. Nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  23. O boziuuu brak mi slow <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Ty chyba naprawdę chcesz żebym dostała zawału!!!!!!!! Rozdział jest genialny i na serio się wzruszylan. Oni muszą być razem. Po prostu muszą.

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej Misia ;)
    widzę maleńki promyk śiatełka po raz pierwszy tutaj ;)
    boziu jak Ty to wszystko zawsze rozegrasz i zawsze kończysz w takich momentach!!! ale i tak Cię kocham ;) rozdział inny troszkę niż dotychczas i też spoko ;) zobaczymy co tam Noemi i Harremu jeszcze do głowy strzeli(oby jak najszybciej)
    powodzenia An

    OdpowiedzUsuń
  26. o jezus, jezus, jezus awww nie mg sie doczekac nn:) xx

    OdpowiedzUsuń
  27. @elciaaa085
    OOO KURWA! ROZDZIAŁ NIE JEST DO OPISANIA....! JA PIERDOLE, XO ZA CUDO *:* ONI BYLI TACY CUDOWNI, PO PROSTU PER-FECT! OMOMOMOOMOOMOM. JEZU, SRAM SIĘ TYM FF JEST TAKIE XKJSHGYUDSIAKJHDSYXCN ŻE OHHH. MAM ORGAZM, HAZZA NA PEWNO SIĘ ZGODZI I BOŻE, TEN ICH KISS BYŁ TAKI SŁODKI OMFG. MAMOOO, KUP MI TAKIEGO CHŁOPAKA! ;(( IDEALNI ;* TACY SLODCY ŻE AWWWW! ;)
    ZAPRASZAM NA MOJEGO
    alone-harry-styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow !! Genialne ;* !

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny. Życzę powodzenia na egzaminach.

    OdpowiedzUsuń
  30. Płacze i przez łzy się uśmiecham
    Tak piękna historia
    Dwa bijące dla siebie serca
    Straciły nadzieje
    Że będzie już lepiej
    Lecz ich dusze na zawsze pałączone miłością
    I choć umysł
    Nie pamięta
    Tego pięknego wspomnienia
    To na zawsze zostanie
    Nie w twojej głowie
    Lecz w sercu
    I choć ona wewnętrznie umiera
    A on przesiąka złością
    Ich ciała siebie pragną
    Są przesiąknięte dawną miłością
    I choć nienawiść ich niszy z różnych powodów
    To miłość znowu
    Prosze mój okropny wierszyk to co myślęi czuje to czytając. To jest wspaniałe a wierszyk dla ciebie ♥♥♥ Ola K

    OdpowiedzUsuń
  31. To miłość znowu połączy
    przepraszam nie dokończyłam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz